15. "Chyba, że..."

3.4K 173 8
                                    

Odesłałem Aurelle do jej psychologa, kiedy ja obdzwoniłem wszystkich prawników i ich zwołałem, łącznie z Sarah. Przedstawiłem im problem i nagle cisza. 

- Nie mówcie mi kurwa, że któreś z rodziny Hadid wam groziło... - sapnąłem.

- Oficjalnie żaden z nas z nimi nie rozmawiał, w końcu pracujemy dla pana, panie Malik... - powiedział jeden z nich.

- Kurwa mać! - wrzasnąłem. - Przez nie, Aurelle będzie się ode mnie odsuwać... Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Jak to widzicie, co?

- Jeśli nie zaakceptuje pan propozycji panny Gigi Hadid, one zniszczą psychicznie pannę Aurelle Chevalier. Mogą się uciec też do przemocy fizycznej, dzięki pośrednikom. Panna Chevalier pana znienawidzi i będzie pana obwiniać za wyrządzone jej krzywdy. - powiedział kolejny.

- Z drugiej strony, jeśli zaakceptuje pan propozycję panny Hadid, panna Chevalier niezostanie narażona na pobicia czy znęcanie się, jednak i tak niekomfortowe dla niej będzie to, że oficjalnie zostaniecie państwo wrogami. I tak się od pana odsunie. - dodał następny.

- Podsumowując i tak wyjdziecie na minus, Zayn. - odezwała się Sarah.

- Jeśli ja stracę Aurelle, zniszczę wszystko i wszystkich, nic mnie nie powstrzyma. Nikt nie wie do czego jestem zdolny się posunąć, żeby zachować tą dziewczynę przy sobie. - zaśmiałem się kpiąco. - A jeśli wtajemniczyłbym Aurelle w tą brudną grę, w którą będę grał z Gigi?

- Wtedy byłoby za duże ryzyko, że panna Aurelle któregoś dnia mogłaby nie wytrzymać napięcia i wszystko mogłoby się wydać. Wtedy byłyby jeszcze większe problemy. - wyjaśnił pierwszy.

- Chyba że... - zaczął trzeci.

- Chyba że co? - spytałem.

- Chyba że panna Aurelle zgodzi się wziąć z panem ślub, wtedy w sprawę wmieszają się też media, fani, rodzina, generalnie każdy kto was zna. Gigi i Bella będą miały związane ręce, bo jeśli na was ruszą, wszyscy na nie ruszą. Stracą swój piedestał, sławę i pieniądze. Wszystko przepadnie, a wy będziecie nietykalni. - dokończył.

- Tylko Aurelle nie chce go poślubić. Nie zgodziłaby się tym bardziej gdyby dowiedziała się z jakiego powodu Zayn chce jak najszybciej ten ślub. - mruknęła Sarah.

- To prawda. - przytaknąłem. - Wie, że ją kocham, a ona mimo wszystko mnie zbywa. Rodzice także nie wpłyną na jej decyzję, nawet jakby też się dowiedzieli o tej sytuacji. Aurelle jest zbyt uparta. - wywróciłem oczami. - Jedyną osobą jaką się ostatnio słucha jest jej psycholog.

- Jako lekarz nie zmusi pacjenta do takiej decyzji. - ciągnęła Sarah. - Musisz zdobyć jej serce, Zayn. Każda dziewczyna chce przeżyć takie przygody jak w komediach romantycznych. Wykorzystaj to i pomyśl czego chce Aurelle. Jakie są jej najskrytsze pragnienia? Co sprawi, że zmiękną jej kolana? Znasz ją nie od dziś, więc myślę że powinieneś wiedzieć takie rzeczy. To jest moja opinia w tej sprawie.

- Huh, w sumie masz rację... - mruknąłem.

Ale generalnie to byłem w dupie, bo takich rzeczy to ja nie wiedziałem. Słaby ze mnie romantyk. Problemem było to, że Aurelle milczała, dlatego nigdy nie mówiliśmy o tym co się lubi, co się preferuje... Zawsze gdy robiłem jej prezenty uśmiechała się, tuliła mnie, ale w sumie to nigdy nie wiedziałem co o tym myśli. To wszystko co o niej wiem, jest wynikiem moich wieloletnich obserwacji. 

Koło 17 Aurelle wróciła do domu. Była uśmiechnięta jak nigdy w życiu. Od razu rzuciła się na mnie z uściskami. Na szczęście adwokaci zdążyli już sobie pójść, Sarah też wróciła do swojego apartamentu.

- Odesłałem służbę. - powiedziałem wciągając ją na swoje nogi, a ona kiwnęła głową. - Więc jak jesteś głodna, to musimy sobie coś sami przyrządzić. - odgarnąłem kosmyk jej włosów za ucho, przez co Aurelle skuliła się z dziwnym uśmiechem.

Heh, jeden z jej słabych punktów.

- Co ty na to, żebyśmy zrobili sobie ucztę? Fakt faktem, kucharz ze mnie marny, no ale od czego mam ciebie. - zaśmiałem się, przez co oberwałem w ramię. - Żartuję przecież... Przecież ci pomogę... - wywróciłem oczami, a ona znów mnie uderzyła. - Jak tam u psychologa? Jest jakiś postęp?

Uniosła palec wskazujący, co miało znaczyć, żebym poczekał i poszła po swój notesik i ołówek i napisała, że...

"Jeśli chodzi o mój głos, to jest nadal martwy. Na razie się nie zapowiada, żeby miał się wybudzić z wiecznego snu, ale... Czuję się lepiej psychicznie. Ten lekarz jest świetny. Uświadomił mi, że jestem bardziej wartościowa niż Bella i Gigi razem wzięte. W końcu nie potrzebuję nikogo, żeby stać się sławną i lubianą... Chociaż kto w ogóle powiedział, że chcę być sławna i lubiana? Ja tylko rysuję ubrania wzorowane na historycznej modzie, głównie z okresu Złotego Wieku we Francji i UK. Jak komuś się to spodoba, to ok, cieszę się, a jeśli nie, no to chuj każdemu w dupę!"

- Twój głos nie jest martwy, Aurelle. - oparłem brodę o jej piersi. - On jest po prostu w stanie spoczynku... Musi odpocząć... Kiedy stwierdzi, że już ma dosyć tego odpoczynku, wróci. Ale pamiętaj. Kiedy odzyskasz głos, nie pozwolę ci zamilknąć. - położyłem dłonie na jej policzkach i oh god. Tak ciężko mi było nie pocałować jej. - So kiss me where I lay down; My hands pressed  to your checks; A long way from the playground... / Więc pocałuj mnie tam, gdzie się położyłem; Z dłońmi przyciśniętymi do twoich policzków; Z dala od placu zabaw... - zaśpiewałem cicho.

Aurelle wyglądała jakby miała się za chwilę rozpłakać i to ona mnie pocałowała. Długo i namiętnie. I na tym generalnie się skończyło.

- Oh, Aurelle... Czemu nie chcesz dać nam szansy? Przecież to by mogło się udać... - sapnąłem opierając się czołem o jej. 

Pokręciła głową. Nie wiem czemu, ale miałem wrażenie, że czegoś się boi. I coś mi mówiło, że to nie chodziło o pogróżki Belli czy Gigi, tylko o coś głębszego i poważniejszego.


dusk till down #zaynmalikff  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz