Aurelle z prędkością światła wzięła prysznic, zjadła jakieś meksykańskie żarcie, które wyjątkowo ugotowała Rita, po czym rozłożyła się z rysownikiem, kredkami i ołówkami, flamastrami i farbkami na puchatym dywanie, opodal łóżka.
- Uśmiech. - powiedziałem i zrobiłem jej zdjęcie.
- Ej, chyba miałem podobny sweter do twojego. - zauważyłem.
- Bo to twój sweter. Przecież nie będę tarzać się po podłodze w swoich ciuchach. - wzruszyła ramionami. - Zayum...
- Słucham. - usiadłem przy niej.
- Mam kompletną pustkę w głowie. - spojrzała mi w oczy. - Wiem, że nic nie wiem.
- Nie cytuj mi tu teraz jakichś filozoficznych ścierw i weź głęboki wdech. - rozkazałem.
- Sokrates to nie jakieś filozoficzne ścierwo. - naburmuszyła się.
- Zabierzemy się inaczej za to rysowanie. - westchnąłem. - Co teraz czujesz?
- O jeny... Sama nie wiem. Z jednej strony, cieszę się jak porąbana, że jesteśmy razem i zaręczyliśmy się i nasze życie przypomina romantyczną komedię... Z drugiej, myśl o śmierci Marcela mnie dobija... Z kolejnej, jeszcze bardziej wkurza mnie myśl o pokazie. Don się załamie, jeśli nie uratujemy pokazu. Firma to dla niej wszystko, całe życie... - mruknęła. - Denerwuje mnie jeszcze to, że ciągle są jakieś problemy. No ale mam też nadzieję, że szybko je rozwiążemy i będziemy mogli wziąć się za planowanie ślubu. Jara mnie ta sytuacja. No i kocham cię. - powiedziała na jednym wdechu.
- W takim razie... Przelej te wszystkie emocje na papier. W jedne projekty niech będą bardziej agresywne i wyzywające, a drugie wręcz przeciwnie. - podrapałem się po karku. - Pomogłem?
- Bardzo. - uśmiechnęła się. - Kocham cię, Zayum.
- A ja ciebie, syrenko. - pocałowałem ją w czoło. - Pójdę po gorącą czekoladę co?
Aurelle pokiwała głową i wzięła się do rysowania. Gdy po pół godziny wróciłem do pokoju, było mnóstwo kartek porozrzucanych. Zauważyłem, że zdążyła założyć słuchawki. Tak zawsze lepiej się skupiała. Z tego zauważyłem miała już jakieś 9 kreacji, bo ułożyła je w kolaż.
Gdy mnie zauważyła to uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła dłonie. Dałem jej ten kubek, w którym było więcej pianek i bitej śmietany.
- Jak zrobiłaś te projekty w tak krótkim czasie? - spytałem zajmując miejsce obok niej.
- Um, to stare projekty. - otarła buzię rękawem swetra. - Znalazłam je, jak byliśmy w Bradford... Mama mnie kiedyś namawiała, żebym wysłała je do Paryża. Dobrze zrobiłam nie wysyłając ich... No nic. Pyszna czekolada, kochanie. Dziękuję. - uśmiechnęła się.
- Proszę, słońce. - odpowiedziałem. - Przynajmniej masz mniej pracy. Myślę, że powinnaś zrobić sobie przerwę. Odpocznij chociaż godzinę...
- Oh? Chcesz mnie odciągnąć od pracy tylko dlatego, że masz potrzebę, seksoholiku? - uniosła brew rozbawiona. - Jeszcze niedawno mówiliśmy o kryzysie, jaki będzie przeżywać Don, jak nie uratujemy pokazu.
- Jaki seksoholiku? - zbulwersowałem się. - Nie było cię w domu 5 dni, Aurelle. 5 dni bez ciebie było dla mnie istną katorgą. Gdybym był seksoholikiem, już byłbym w burdelu. - wywróciłem oczami. - A ja jestem wierny swojej przyszłej żonie. I co z tego mam? Podłe komentarze i oskarżenia. - odwróciłem się do niej plecami. - Lepiej zostawię cię samą sobie.
- Dobra, zostań. Przepraszam. - przytuliła się do moich pleców. - Nie puszczę cię.
- Ale ja idę siku. - powiedziałem.
- Zemsta będzie słodka! - przyczepiła się do mnie jeszcze bardziej. - Nigdzie nie idziesz, mężusiu.
- Skoro tak mówisz... - chwyciłem ją, po czym wstałem z nią na plecach i ruszyłem do łazienki.
- Zayum! Psujesz moją zemstę! - jęknęła mi do ucha.
- Kara za kradzież mojego swetra, żoneczko. - wyszczerzyłem się
______________________________________
uwielbiam ich <3 #ZaurelleForever
tymczasem w trakcie realizacji jest nowy projekt i PILNIE potrzebny ktoś, kto robi świetne okładki, w miarę szybkim tempie!
kocham
_mxxq_
CZYTASZ
dusk till down #zaynmalikff ✔
Fanfiction'- Odezwij się do mnie. - rozkazałem, ale ona nadal siedziała przede mną z kamienną twarzą. - Odkryję twoją tajemnicę, Aurelle Chevalier*, nawet jeśli miałbym zginąć.' Odkąd Zayn poznał Aurelle, minęło wiele lat. Wiele w ich życiach się zmieniło. P...