Staliśmy w środku lotniska LAX. Co prawda było niemałe zamieszanie, bo w końcu Aurelle i ja jesteśmy osobami publicznymi.
- Marcel mam dosyć! - sapnęła Aurelle. - Za każdym razem to robisz. Przestań w końcu... Zachowujesz się jak rozpuszczony bachor.
- Doprawdy? Skoro masz dość, to czemu nie pozwalasz mi tam lecieć? - blondyn podszedł bliżej.
- Bo nie chcę stracić kolejnego brata. Prócz ciebie nie mam nikogo. - pchnęła go. - Nie chcę mówić swojemu dziecku w jaki sposób straciłam swoich braci. Nie chcę także kłamać w sprawie ich śmierci. Chcę, żebyś był obecny w życiu mojego dziecka. Chcę, żebyś był obecny w moim życiu, Marcel. Jesteś moją drugą połówką, braciszku... Dosłownie i w przenośni. Nie zniosę myśli, że przez naszą głupotę mogę cię stracić... - powiedziała.
Podszedłem bliżej Aurelle i objąłem ją ramieniem.
- Zostanę pod jednym warunkiem. - powiedział Marcel.
- Mów, czego trzeba. - odezwałem się.
- Oboje mi wybaczycie? Wszystko co zrobiłem, razem z... Wiecie z kim. Czy to pójdzie w niepamięć? - spuścił wzrok na swoje dłonie.
- Oczywiście, ze tak durniu. - Aurelle przytuliła się do niego.
- Jeśli ją kochasz, to i ja nie mam nic przeciwko. - powiedziałem.
Wróciliśmy do domu. Okazało się, że czeka na nas kolejny gość.
NO LUDZIE DAJCIE JUŻ SPOKÓJ!
- Vanessa? - zdziwiła się Aurelle.
- O Allahu, znęcasz się nad nami. - mruknąłem pod nosem.
- Przyjechałam powiedzieć, że nie mam prawa być na was zła, bo to nie wy mnie zdradziliście, a Marcel. - powiedziała, po czym spojrzała na blondyna. - O tobie też zapomniałam. To jednak nie była miłość, więc nie żywię urazy... I chciałabym moją paczkę z powrotem...
- Też bym tego chciał. Rozpadliśmy się trochę od czasów liceum. - przyznałem.
- Rety mam ochotę na lody cassate z rogalem. - sapnęła Aurelle. - Rety, maleństwo proszę, ogarnij się. - powiedziała do brzucha.
Zaśmiałem się. Ona jest najlepsza w rozwalaniu takich ckliwych momentów...
Kiedy Aurelle dostała swój upragniony deser, siedzieliśmy przy kawie w kuchni i rozmawialiśmy o tak zwanej dorosłości. No właśnie... Kiedy owa dorosłość nas dopada? Jeszcze niedawno byliśmy dzieciakami, przybieraliśmy nogami, żeby móc upić się na studiach, wściekaliśmy na szkolne problemy... A dziś? Mam żonę i razem oczekujemy dziecka. Co więcej, oboje jesteśmy sławni. Ja jestem piosenkarzem, choć wcześniej myślałem o zostaniu nauczycielem angielskiego, a Aurelle, która chciała pracować w kawiarni rodziców, ewentualnie pracować jako chirurg pediatra, stoi na czele wielkiego imperium mody. Vanessa także wprowadziła swoją markę, niewielką, bo niewielką, ale cieszącą się popularnością we Francji. I według Van, jej to wystarcza. Marcel jest żołnierzem, tak jak zawsze tego chciał. Moje siostry otworzyły swój salon piękności o którym marzyły...
- Nie wiem jak wy, ale ja wciąż czuję się młodo. - mruknęła Aurelle. - Nawet, czuję się młodsza niż wcześniej...
- Tak jak Miley Cyrus w Younger Now? - spytała Vanessa.
- Dokładnie. - zaśmiała się brunetka. - Kurcze, trafiła z tą piosenką... Ale wciąż będę twierdzić, że piosenka Fall Out Boy, Centuries jest o mnie. I chyba właśnie wody mi odeszły. - wzruszyła ramionami.
- CO?! - wykrzyknąłem.
_______________________________________________
oh hey, oh hi, oh hey hi hello !
_mxxq_
CZYTASZ
dusk till down #zaynmalikff ✔
Fanfiction'- Odezwij się do mnie. - rozkazałem, ale ona nadal siedziała przede mną z kamienną twarzą. - Odkryję twoją tajemnicę, Aurelle Chevalier*, nawet jeśli miałbym zginąć.' Odkąd Zayn poznał Aurelle, minęło wiele lat. Wiele w ich życiach się zmieniło. P...