55. "Za nas"

1.9K 75 8
                                    

- Rany... Jesteś cała we krwi, Aurelle. Wyglądasz jak seksowny rzeźnik. - zaśmiał się.

- Widziałeś kiedyś seksownego rzeźnika, Zayn? - zmarszczyłam brwi.

Po prostu przerażała mnie jego głupota, okey?

- Właśnie na takowego patrzę. - wyszczerzył się.

- Głupi jesteś i tyle. - przewróciłam na niego oczami.

- Może i głupi, ale nikt nie kocha tak mocno kogoś, jak ja ciebie - objął mnie mocniej ramionami i ponownie złożył pocałunek na mojej głowie. - Ja też się bałem Aurelle. 

- Nie mówmy już o tym, proszę... - wyszeptałam. - Po prostu najważniejsze jest to, że żyjesz, Zayn. Trevor pożałuje tego co zrobił.

- Tylko proszę, nie zrób nic głupiego, okay? - spytał a ja pokiwałam głową.

Nie kontynuowaliśmy już rozmowy, tylko siedzieliśmy w ciszy.

Zayn generalnie spędził dwa dni w szpitalu, jednak ma zdecydowanie udać się na długie wakacje nim ponownie rzuci się w wir show biznesu. Lekarzowi głównie chodziło o samą regenerację ciała. A ja, cóż... Nie odstępowałam od mojego ukochanego nawet o krok. Twierdził, że przesadzam, jednak czułam się winna. W końcu Zayn został zaatakowany przez mojego byłego chłopaka...

Od razu polecieliśmy do Malibu. Pierwsze dwa tygodnie spędziliśmy na ciągłym leczeniu w łóżku i oglądanie Netflixa. No i właśnie po tych dwóch tygodniach wróciłam do pracy, kiedy Zayn nadal był w domu.

- Ten gnojek powinien żreć piach. - mruknęła Allegra, córka Donatelli.

- Zayn jak się czuje? - spytała Don.

- Jest jeszcze obolały. Rany bardzo wolno się goją. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Ludzie wciąż pytają o niego, gdzie podziała się ich gwiazda, co z jego karierą... Sarah wywraca wszystko do góry nogami, żeby ich jakoś ucieszyć, no ale to nie działa... Nie mówiąc już o tym, że wciąż jesteśmy na etapie szukania Trevora. Przepadł i tyle.

- Będzie dobrze. - powiedziała Donatella. - W końcu, kiedyś musi być, nie?

- Lepiej będzie jak i ty odpoczniesz. Jesteś kłębkiem nerwów, Aurelle... Weź te szkice i dokończ je na spokojnie w domu. Do pokazu mamy jeszcze sporo czasu, więc nie ma presji. - uśmiechnęła się Allegra.

- Tak, All ma rację. Idź do niego, my się zajmiemy papierową robotą. I pamiętaj, żebyś znalazła sobie asystenta, żebyś później nie zgubiła głowy w tym wszystkim. - zaśmiała się Don.

- Pamiętam. Na dziś Sarah umówiła mi parę spotkań. Do zobaczenia, wam. - odparłam i po pożegnaniu się z nimi wyszłam przed budynek.

Namierzyłam wzrokiem swój samochód, po czym weszłam do niego. Gdy już miałam odpalać silnik, zadzwonił mój telefon. Nie patrząc kto to, szybko odebrałam.

- Aurelle Chevalier, słucham? - przedstawiam się.

- Jakie masz plany na teraz, Aurelle? - rozpoznałam głos Trevora.

- Zabić ciebie, czemu pytasz? - zakpiłam.

- Hah! To był dobry żart! - rychnął. - Wyślę ci adres, wpadnij do mnie to sobie powspominamy, dobrze?

- Jakieś inne marzenia? - spytałam.

- Po prostu przyjedź, jeśli jeszcze zależy ci na Maliku. - mruknął i rozłączył się.

Po chwili usłyszałam dźwięk powiadomienia. Wbijam adres w GPS i ruszyłam. Wysłałam nagranie mojej rozmowy z Trevorem do Katie, z prośbą żeby jej ojciec śledził moją lokalizację. Nie odpisała, ale wiedziałam że jest w trakcie działania. Dojechałam do jakiegoś opuszczonego domu, na wzgórzu. Huh, historia lubi się powtarzać...

Weszłam do środka, a po tym w głąb domu.

- Skarbie, już jestem! - krzyknęłam, trochę jak w horrorach.

- Słodziutka! Czekałem, czekałem... Jak podróż? - wyłonił się zza rogu ściany.

- Dość długa. - odparłam.

- Zapraszam, do jadalni. Przygotowałem dla ciebie coś specjalnego. - przepuścił mnie w przejściu.

Usiedliśmy po dwóch różnych stronach stołu.

- Za nas. - wzniósł kieliszek z winem.

- Za nas. - powtórzyłam, także podnosząc kieliszek.

________________________________

w końcu mi się udało napisać rozdział... uf, biologia mnie kiedyś zniszczy :/

no nieważne...

Jak myślicie - Aurelle i Trevor razem coś kombinują czy nie? Jakiś spisek przeciwko Zaynowi czy coś...?

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

_mxxq_

dusk till down #zaynmalikff  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz