66. "Hey bae"

1.9K 81 2
                                    

- Jestem taka podekscytowana! - pisnęła Aurelle. - Pamiętasz, jak robiliśmy campingi w twoim ogrodzie?

- Tak, szczególnie, że każdy taki camping kończył się w moim łóżku. Cóż, ty spałaś w moim łóżku, a ja na podłodze, bo ciągle mnie spychałaś. - wywróciłem oczami. - Zayn, mrówka. Zayn, pająk, Zayn, kolejna mrówka. Zayn zabij te robale... - naśladowałem jej głos.

- Hej, wtedy nie mówiłam. - dźgnęła mnie palcem w bok.

- Szczerze? Mówisz, że jestem przewrażliwiony, ale ja na campingach nie boje się o ciebie, a o siebie. Bo za każdym razem jest coś, czego się boisz. Nie mówiąc o tym, że w ciąży jesteś bardziej humorzasta niż zwykle. W dodatku, jedziemy w środek lasu, więc jesteś pewna, że chcesz jechać w miejsce, gdzie roi się od robaków? - spojrzałem na nią ukradkiem.

- Myślę, że taki wyjazd będzie dobry dla dziecka. - odetchnęła. - Jak będzie robak to mnie przed nim obronisz, prawda?

- Jasne, po prostu schowamy się w samochodzie. - zaśmiałem się.

- Kochany mój. - dotknęła mojego policzka.

Dojechaliśmy po paru godzinach jazdy i jakichś 60 przerwach na siku. No nieważne. Aurelle wyleciała z samochodu jak poparzona.

- Aurelle! - pisnął Harry.

- Harreh! - pisnęła Aurelle.

- Hey bae. - poruszał śmiesznie brwiami.

- Wymężniałeś przez ten czas co się nie widzieliśmy. - zaczęła macać jego policzki.

- Czyli tydzień? - prychnął gdzieś za nimi Lou.

- Oj, Lou, za tobą też tęskniłam. - brunetka przytuliła się do Tomlinsona.

- Mały Harry rośnie? - zagadnął mnie Harry.

- Mały Harry? Chyba miałeś na myśli Waltera. - burknąłem. - Cóż, WALTER, miewa się świetnie i wciąż rośnie.

- A Aurelle? - spytał ciszej.

- Huh, ona... Wciąż mam nadzieję, że będzie lepiej. Póki co wariuje, ale to po lekach, które dał jej lekarz, plus hormony, masakra... Wczoraj tak jej odwaliło, że wykładała mi układ limfatyczno-krwionośny w łacinie. - mruknąłem.

Harry wytrzeszczył oczy i po prostu bez słowa odszedł. 

Szybko nadszedł wieczór. Na szczęście zdążyliśmy rozłożyć namioty, co w ogóle było jedną komedią, bo Harry kupił namioty w Szwecji i wszystko było po szwedzku... No nieważne. Udało się też rozpalić ognisko.

- Zayn, nie dałeś jeszcze swojego prezentu ślubnego żonie, a już jesteście tyle czasu po... - odezwał się Louis.

- W sensie? - spytała lekko zaspana Aurelle.

- W sensie, że na przyjęciu mieliśmy dla ciebie śpiewać. - wyjaśnił Liam.

- Zróbcie to teraz. - poprawiła się na moich kolanach.

Zaczęliśmy śpiewać jej Strong. Aurelle rozpłakała się na dobre i zaczęła obcałowywać moją twarz.

- Idę siku. - powiedziała.

- Psujesz wszystkie romantyczne momenty! - jęknąłem.

- Cóż, to nasze dziecko to zrobiło. - wywróciła oczami i poszła. - Wyglądacie tak uroczo... - powiedziała Aurelle, kiedy wróciła.

- Zrobiłaś nam zdjęcie? - zdziwił Louis.

- Tak, bo zapomnieliście jacy jesteście razem wspaniali

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Tak, bo zapomnieliście jacy jesteście razem wspaniali. Byliście jak bracia, a później? Starzy znajomi... - mruknęła siadając znów na moich kolanach.

- Masz całkowitą rację, Aurelle. - odezwał się Niall. - My naprawdę zapomnieliśmy o wszystkim co razem przeszliśmy. Każdy z nas poszedł własną ścieżką, ale co z tego, skoro nie możemy dzielić tego z naszymi najbliższymi? Nie mówię o rodzeństwie, czy rodzicach... 

- Otóż to... - westchnął Louis. - Mi też was brakuje, chłopaki. Cieszyłem się jak głupi, gdy Freddy się urodził, ale z drugiej strony byłem wściekły, bo nie mogliście cieszyć się ze mną.

- To samo ze mną. - wtrącił Liam.

- Powinniśmy robić częściej takie wypady. - powiedział Harry, na co wszyscy się zgodziliśmy.


_____________________________________________________________________

ostatni na dziś <3 

besos !

_mxxq_

dusk till down #zaynmalikff  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz