41. "Nie będę uciekała."

2.1K 83 16
                                    

Aurelle

Rzuciłam mu pierścionek pod nogi, po czym odwróciłam się na pięcie i zamknęłam się w swojej sypialni. Huh, mojej sypialni... Cóż, nie zamierzam tu zostać ani chwili dłużej. Jeśli to zrobię, albo go zabiję, albo zwariuję. Ale nie zamierzam też wrócić z podkulonym ogonem do Bradford. Co to, to nie. Czemu niby mam uciekać, skoro nic złego nie zrobiłam? To on przegiął. Wymyśla niestworzone historie, a później mnie obraża. 

- Dupek. - warknęłam siadając na łóżku.

Akurat mój telefon zaczął dzwonić. Nie patrząc na to, kto chce się ze mną skontaktować, przeciągnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.

- Halo? - mruknęłam znużonym głosem.

- Hej, kochana. - rozpoznałam głos Donatelli. - Obudziłam cię?

- Um, nie... - odpowiedziałam i odchrząknęłam. - To długa historia. Jesteś w pracowni?

- Tak, przyjedziesz? - spytała.

- Będę za około godzinę. - poinformowałam i rozłączyłam się.

Przebrałam się w coś, co nie było piżamą. Oczywiście musiałam zrobić sobie zdjęcie, bo jakżeby inaczej...

Zrobiłam szybki, delikatny makijaż, chwyciłam swoją torbę, do której wcześniej spakowałam najważniejsze rzeczy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zrobiłam szybki, delikatny makijaż, chwyciłam swoją torbę, do której wcześniej spakowałam najważniejsze rzeczy. Wyszłam z pokoju i wpadłam na Zayna. Dosłownie. Odbiłam się o jego tors, jak kauczuk o ścianę. Gdyby mnie nie złapał za ramiona, zapewne upadłabym na podłogę.

- Mam cię. - uśmiechnął się lekko.

- Jeśli myślisz, że moja złość na ciebie minęła, to grubo się mylisz. - wyrwałam się z jego uścisku i stanęłam o krok dalej.

- Wychodzisz? - zmierzył mnie.

- Nie widać? - prychnęłam.

- Aurelle, nie uciekaj od problemu, proszę... Usiądźmy i porozmawiajmy jak normalni ludzie, błagam cię... - sapnął

- Kto powiedział, że uciekam? - zaśmiałam się z kpiną. - Nie będę uciekała. Skąd ten pomysł? To twoja wina, Zayn. Przez twoją głupotę rzuciłam ci pod nogi pierścionek. Przez twoją bujną wyobraźnie zakończyłam nasz związek. Rozmowa w niczym nam nie pomoże. Ty będziesz się upierał przy swoim, a ja przy swoim. Nie potrzebna strata czasu. - skrzyżowałam ręce na piersi. - Teraz przepuść mnie, bo jestem umówiona i właśnie się spóźniam przez ciebie. Znowu.

- Jak możesz mi nie wierzyć? - odsunął się, a kiedy ja ruszyłam, on poszedł za mną. - Kim dla ciebie jest Trevor, a kim jestem ja?

- Czemu sądzisz, że jesteś najważniejszy? Sądzisz, że jestem taka głupia i naiwna, że świata poza tobą nie widzę? - zaśmiałam się. - Otóż widzę.  - odwróciłam się do niego. - Trevor był dla mnie tak samo ważny, jak ty sprzed paru minut. Bo teraz jesteś dla mnie nikim po tym co powiedziałeś...

- Po prostu idź do niego i wypłacz się w jego ramię. - burknął, najwyraźniej zmęczony już tą wymianą zdań i kiwnął głową na drzwi.

- Może tak zrobię, a może nie. Gówno ci do tego... -chwyciłam za klamkę drzwi. - Ah, zapomniałabym. Nie martw się. Wyprowadzę się w ciągu tygodnia. Nie będę zawracała ci już głowy. I przepraszam, za nadużycie twojej gościnności. - powiedziałam. - Żegnaj, Zayn. - dodałam i wyszłam.


__________________________________

shit get real :/ przepraszam 

mam nadzieję, że mi wybaczysz xx bo - uwaga spoiler - wcale nie będzie lepiej, jak na razie. :*

_mxxq_

dusk till down #zaynmalikff  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz