67. "Naprawdę cieszę się waszym szczęściem..."

1.7K 73 0
                                    

AURELLE

- Myśleliście już nad imieniem dla dziecka? - zagadnął Liam.

- Chłopiec będzie nazywał się Walter, a dziewczynka Winnie. - kiwnęłam.

- Nadal sądzę, że powinniście nazwać syna Harry. A dziewczynkę Harriet. - powiedział Harry.

- Kian. - rzucił Zayn.

- Na zdrowie, kochanie. - posłałam mu lekki uśmiech.

- Nie, syrenko... - pokręcił głową mój MĄŻ. - Kian to imię. Z arabskiego oznacza Królewski. Cóż, moje nazwisko to Malik, co także oznacza Król, więc czemu nasz syn nie miałby mieć także królewskiego imienia? - wyjaśnił. - Na drugie imię będzie miał Walter. 

- Kian Walter Malik. Podoba mi się. - wyszczerzyłam się. - A jeśli to będzie dziewczynka?

- Noah. - powiedział Zizi.

- O ja cie, pamiętasz... - pisnęłam.

- O czym? - spytał Louis. - Co ukrywacie?

- Każdą lalkę Aurelle nazywała Noah. Uwielbia to imię. Kiedyś wzięła dwie reklamówki i zapakowała te lalki i wyszła do ogródka, bo była wściekła na rodziców, że jej tak nie nazwali... Blisko wystarczająco, bo jej drugie imię to Nora. - zaśmiał się mój kochany.

- Ta, później wyprowadziłam się na tydzień do Zayna. Tylko na tydzień, bo Marcel wyniósł mnie z ich domu siłą. - wzruszyłam ramionami.

- Więc nasza mała księżniczka będzie miała na imię Noah. Ładnie. - powiedział Harry.

- Nawet nie myśl, że będziesz jej ulubionym wujkiem, Styles! - warknął Louis, na co Niall przytaknął. - Zgarnąłeś nam Lux sprzed nosa, ale Noah ci nie oddamy! Po moim trupie!

- Kto powiedział, że w ogóle oddam wam moją córkę? - wtrącił się Zayn.

- Twoją córkę? - uderzyłam go w ramię.

- Naszą córkę. - poprawił się Mulat.

Następnego dnia wieczorem wróciliśmy do domu. Spałam przez całą drogę. To nawet lepiej, bo tak jak kiedyś jazda samochodem była dla mnie przyjemnością, tak teraz stała się dla mnie udręką. Bynajmniej gdy byliśmy już pod domem, na zegarku widniała godzina 21. Przez to, że wyspałam się w samochodzie, zaproponowałam obejrzenie jakiegoś filmu. Zayn poszedł przygotować, głównie dla mnie jakieś przekąski, a ja wybierałam film na Netflixie. Akurat zadzwonił dzwonek do drzwi, dlatego zwlekłam się z kanapy, owinięta ogromnym puchatym kocem, w odcieniu pudrowego różu i pognałam do drzwi.

- Co ty tu robisz? - spytałam mając przed oczami blondynkę.

- Nie wpuścisz mnie? - machnęła włosami.

- Gigi, doskonale wiesz, że nie jesteś tu mile widziana. - wywróciłam oczami. - Oszczędź mi nerwów i idź już, proszę...

- Nie chcę cię denerwować, przysięgam... - jęknęła zatrzymując ręką drzwi, które chciałam zamknąć jej przed nosem. - Proszę, porozmawiajmy... Tylko chwilkę...

- Niech ci będzie... - mruknęłam i przepuściłam ją w przejściu.

Usiadłyśmy w salonie. Niedługo po tym Zayn dołączył do nas. Oczywiście był w tak wielkim szoku, że odwiedziła nas jego była, że zbił całą miskę z popcornem... MOIM PIEPRZONYM POPCORNEM.

- Czego chcesz, Gigi? - spytał nieprzyjemnie i kurcze, aż ja miałam gęsią skórkę.

- Zacznę od tego, że to na pewno nie jest kolejna próba rozdzielenia was. Naprawdę cieszę się waszym szczęściem... Gratuluję wam dziecka. Wiem, jak bardzo Zayn marzył o synku. - westchnęła i krótko się uśmiechnęła.

- Więc po co przyszłaś? Gratulacje mogłaś złożyć nawet przez social media, jak każdy inny. - wywróciłam oczami.

- Przyszłam do was, bo potrzebuję pomocy i naprawdę nie wiem, do kogo powinnam się zwrócić... Wszyscy się ode mnie odwrócili. - spuściła głowę.

- Dziwisz się? Potrafisz tylko niszczyć i burzyć ludzkie relacje. - naburmuszyłam się.

- Proszę, pomóżcie mi... - łzy zaczęły jej ściekać po policzku.

Huh, od kiedy to wilk prosi owcę o pomoc?


______________________________________________

w mej głowie rodzi się jedno pytanie - czy to kolejny podstęp Gigi?

besos !

_mxxq_

dusk till down #zaynmalikff  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz