*ROZDZIAŁ 10*

403 23 0
                                    

Poczułam przyjemne ciepełko. Jest ona bardzo fajne. Nie chciało mi się nic, a nic. Poczułam, jak ktoś delikatnie mizia mnie po policzku. Zamrugałam oczami. Potem je dynamicznie przetarłam. Rozbudziałam się. Zobaczyłam Laxusa z dużymi, intensywnymi rumieńcami. Strzelam, że on mnie głaskał. Ale nie jestem tego w 100% pewna. Ślicznie wyglądał z tymi rumieńcami na twarzy. I jeszcze blizna w kształcie pioruna dodawała mu seksapilu. Chyba stopniowa się w nim zakochiwałam.

- Gabriela, Gabriela....

- Co?

- Nie kontaktowałaś ze światem. Martwiłem się. Poza tym, już za chwilę będziemy wysiadać. Naszykuj się, dobrze?

-Tak, jasne. Laxus, czemu masz rumieńce na twarzy?

- Rumieńcie? Wydaje ci się. Ja nigdy nie mam rumieńców.

- Taaa, jasne. - wyjęłam swoje podręczne lusterko. Podniosłam je tak, by mógł się w nim przejrzeć. Nic nie powiedział. Mógł mówić swoje, ale ja i tak widziałam swoje. Wtedy pociąg zatrzymał się na stacji, na której mieliśmy wysiąść. Chwyciliśmy za uszy swoich toreb z bagażem i wyszliśmy. Staliśmy na stacji. Laxus wyjął z tylnej kieszeni spodni. Kiedy on czegoś ram szukał w ogłoszeniu, ja oddaliłam się w celu załatwienia potrzeb - wcale nie seksualnych, tylko fizjologicznych dla jasności. Nie miałam zamiaru mu tego mówić. Nie byłam w końcu jakąś miała dziewczynką, która potrzebowałaby opieki. Bez większych problemów znalazłam łazienkę. Załatwiłam swoje potrzeby i wyszłam. Zaczęłam szukać wzrokiem znajomego olbrzyma. Szukałam, szukałam i nic. Nagle jakaś gigantyczna ręka złapała mnie za głowę. Bałam się. Chciałam żeby to był Laxus. Ten jedyny raz. Niestety, tym razem szczęście mi raczej nie dopisało. Jestem przerażona. Nigdy się tak nie bałam się aż tak bardzo.

- Masz do niej jakiś problem?

- Nie twój jebany problem.

- Owszem mój.

- A ja ci mówię, że nie.  Wyrucham ją i może ją puszczę wolno. Zależy czy będzie grzeczna i jak mnie zadowoli. - jak to usłyszałam zmarłam z przerażenia. Czułam jak oczy zaczynają robić mi się szklane.

- Po pierwsze, jedną osobą, która może ją pieprzyć jestem ja. A po drugie, puść moją dziewczynę, skurwielu. Jeśli coś jej zrobisz, nie ręczę za siebie. Więc grzecznie radzę puść ją. - nie puścił mnie- Głuchy jesteś czy tępy. - zrzucił swój czarny płaszcz. Podszedł do niego i złapał go ramię. Usłyszałam trzask. Zaczął wrzeszczeć. Laxus chwycił mnie lekko za nadgarstek i przyciągnął  mnie do siebie. Poczułam jego mięśnie. Przytulił mnie. Rozryczałam się. Zaczął głaskać mnie po włosach.

- Spokojnie. Jestem przy tobie. Więcej ten skurwysyn już Cię nie tknie. Nie płacz. Ochronie Cię znowu, jeśli będzie taka potrzeba. - wziął mnie na swoje napakowane ręce. Podszedł do najbliższej ławki i posadził mnie na niej. Okrył mnie swoim płaszczem. Ukucnął. Dał mi całusa w czoło. Uspokoiłam się trochę. Przetarłam oczy. Widać było, że martwił się.

- Pójdę ci po wodę. Nie ruszaj się stąd. Nie chcę żeby coś co się stało. Potrzebujesz jeszcze czegoś?

- Tak- odpowiedziałam. Następnie chwyciłam go za jego fioletową koszulę i przyciągnęłam go do siebie. Potem wtuliłam się  w niego najmocniej jak potrafiłam. Nie chciałam, żeby gdziekolwiek szedł. Chciałam, żeby był ze mną tu i teraz. Chyba coraz mocniej się w nim zakochałam.

Laxus Dryer x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz