Rozdział dwudziesty piąty

90 14 2
                                    

W pewnym momencie czuję ucisk na moim ramieniu. Nieświadomie wydaję z siebie cichy krzyk. Facet zatyka mi usta dłonią i chwyta moje biedne ciało. Wierzgam nogami i rękoma, ale bezskutecznie. Osoba jest o wiele silniejsza ode mnie. W moich oczach gromadzą się łzy. To nie tak miało się skończyć...

  – Laska, uspokój się  – upomina mnie, a ja dopiero teraz łączę fakty i kojarzę głosy. 

  – To ty!  – zarzucam mu i wykorzystuję fakt, że poluźnił ucisk. Staję przed nim i patrzę z wyrzutem. – Co ty odwalasz? 

Przede mną stoi ten sam chłopak, na którego wpadałam dzisiejszego dnia. 

  – Ratuję cię z opresji  – oznajmia dumny z siebie. Co za skromność...

  – Jakich opresji? Ty lepiej spójrz na siebie. 

 – Ja już wystarczająco dużo podziwiałem swoją zajebistość, teraz czas na ciebie – patrzę na niego w osłupieniu. Co, proszę? Nagle chłopak sięga do swojej kieszeni, w kurtce, po czym wyciąga w moją stronę dłoń i zadaje pytanie. – Fajka? 

Dopiero teraz dostrzegam paczkę papierosów w jego ręce. 

  – Nie palę  – mówię stanowczo, na co nieznajomy prycha. 

  – Jeszcze – dodaje i uśmiecha się w moją stronę. 

  – A ty z czego tak rżysz?  – nie rozumiem jego rozbawienia. 

  – Z ciebie, młoda.

 – Skąd wiesz, że młodsza od ciebie? 

  – Jesteś młoda, widzę to  – odpowiada, jakby nigdy nic. – Ile masz lat? Osiemnaście? 

  – Bingo  – odpieram pod nosem, lecz ten dźwięk dociera i do niego. Uśmiecha się do siebie. Denerwuje mnie ten człowiek. Jednak wolałabym coś o nim wiedzieć.  Postanawiam przejąć stery. – A ty? 

  – Dwadzieścia. 

 – I to jest według ciebie tak bardzo wielka różnica? – prycham na jego wcześniejsze słowa, przecież dwa lata to żadna przepaść. Chłopak nie komentuje tego, jedynie zaciąga się swoim papierosem. Cały dym wydmuchuje prosto na mnie. 

  – Czy ty normalny jesteś!?  – krzyczę przez kaszel, jaki mnie dopadł. Nagle powiewa mocny wiatr, który porusza suchymi gałęziami drzew. Pocieram ramiona, a przy tym ponownie bierze mnie kaszel. 

 Dostrzegam, że chłopak wymija mnie i idzie przed siebie, bez wątpliwości. 

  – Masz zamiar tutaj zostać?  – zadaje głupie pytanie i spogląda na mnie. Pospiesznie doganiam go i idę za nim, w równym tempie. Nie chcę tutaj zostawać, bardzo zmarzłam. Widać, że często bywa w tych miejscach, ponieważ bez problemu trafia wprost do budynku. Moje zdziwienie  jest wtedy, gdy widzę, że kieruje się do innych drzwi niż te główne. 

 – Gdzie idziesz? – pytam zmartwiona, ponieważ nie chcę trafić gdzieś, gdzie nie planowałam. Nagle kicham z zimna i pocieram nos. Niestety, żaden z niego dżentelmen. Nawet ni uraczył mnie kurtką, pomimo tego, że jemu jest ciepło, a ja jestem w zaledwie cienkim sweterku. 

  –  Tylne wyjście. Chyba nie chcesz być przyłapana przez dyrkę i to pierwszego dnia... 

  – Prowadź  – przerywam mu, ponieważ umieram z zimna. Chłopak zaprowadza mnie do wspomnianego miejsca i otwiera przede mną powłokę. Automatycznie bucha we mnie ciepło, jakie tu panuje. Od razu mi lepiej. 

  – Bądź jutro o dwudziestej drugiej w swoim ulubionym miejscu  – nim zdążam zorientować się co do mnie mówi, chłopak znika. Zwyczajnie odchodzi w przeciwnym kierunku, a chwilę później tracę go z oczu. 

Cichutko, na palcach udaję się do swojego pokoju. W tym momencie żałuję, że znajduje się on samej górze. Muszę pokonać niemalże cały budynek, aby dostać się do niego. 

W ostateczności udaje mi się dotrzeć do niego niezauważona. Gdy zamykam za sobą drzwi, staram się być jak najciszej. Nie mam w planach tłumaczenia się przed wścibską współlokatorką. Spoglądam na zegar, wiszący na ścianie i zauważam, że dochodzi dwudziesta trzecia. No, nieźle. 

Rezygnuję już z prysznica i jedynie przebieram się pospiesznie w piżamę i kładę do łóżka. Przykrywam się szczelnie pierzyną, po czym zamykam oczy. 

To dopiero mój pierwszy dzień tutaj, a ja mam już dość tego miejsca. Mam za złe rodzicom, że mnie tu posłali. Nie spotkałam jeszcze nikogo "opętanego" czy "zagubionego", jednak wiem, że i takie osoby tutaj mieszkają. To tylko kwestia czasu, jak i mnie przypadnie okazja ich poznania. 

  


RejectedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz