Rozdział trzynasty

134 10 1
                                    

Postanawiam wrócić do domu autobusem, nie będę ryzykować spotkania jeszcze kogoś...nieludzkiego. Wciąż ogarnia mnie szok, po tym co zobaczyłam. Wiem, że zdarzają się różne zbiegi okoliczności, ale nie sądzę, aby to był jeden z nich. Po krótkim czasie jazdy, wreszcie wychodzę z pojazdu i kieruję się do domu, a następnie swojego pokoju. Jestem zmęczona, pragnę tylko odpocząć wreszcie w ciszy i spokoju. 

 –  Lotte? To ty? – słyszę głos mamy, dobiegający z salonu. Idę za dźwiękiem i docieram do kobiety. Siadam obok mniej na kanapie i patrzę na nią w wyczekiwaniu. 

  – Tak, mamo?    

  – Dawno nie spędzałyśmy razem czasu, może chcesz obejrzeć ze mną film?  – Słyszę głos kobiety, przez co stoję jak wryta. Nie spodziewałam się tego po niej, szczerze faktycznie nie spędzamy w ogóle ostatnio razem czasu. Czasem brakuje mi tego, jednak nie sądzę, aby jej propozycja była jedynie tym na co wygląda. Obawiam się, że robi to tylko dlatego, żeby dowiedzieć się co ze mną nie tak. 

  – Jasne, tylko przebiorę się.  – Pomimo moich złych myśli na ten temat decyduję się spędzić czas z rodzicielką. Tak, jak już wspomniałam, udaję się do góry, gdzie znajduję się mój pokój. Z szafy wybieram wygodne ubranie, typowo luźne. Nie lubię chodzić po domu w ciasnych strojach, są one po prostu niekomfortowe na dłuższą metę. Przebieram się w przygotowane ubranie, w który skład wchodzą dresy oraz zwykła, czarna bluzka z logo batmana. Włosy upinam w wysokiego kucyka. 

Nagle dociera do mnie dźwięk uderzających kropel deszczu o parapet. Podchodzę do okna, w celu zamknięcia go. Momentalnie robi się coraz chłodniej. Spoglądam zza szyby, chwilę wpatrując się w świat, który zalewa woda, spadająca z nieba. W oddali, obok niedokończonego domu zauważam postać dziewczynki. Musi teraz bardzo marznąć, przecież temperatura na zewnątrz sięga nawet do minusowej. Próbuję przypatrzeć się nieznajomej dziewczynie, aby stwierdzić, czy aby na pewno jest taka nieznana dla mnie. Niestety, nic znajomego w niej nie dostrzegam. Szkoda mi jej, w tak mroźny, a zarazem deszczowy wieczór spędzać czas poza swoim domem. Dziecko to nie ma nawet kaptura na głowie, a odziane jest w zaledwie jasną sukienkę, z lekkiego materiału. Natomiast jej stopy pokrywa cienka warstwa tworzywa, tak miękkiego i delikatnego, że niemal od razu stają się całe przemoczone. Nie trudne jest do odkrycia to, że dziewczynka zwyczajnie marznie. Zasuwam rolety i schodzę do mamy. 

  –  O, wreszcie – wzdycha kobieta. Uśmiecham się przepraszająco i zajmuję miejsce obok niej. Mama włącza film, który już wcześniej sama wybrała. Nie znam tego utworu, jedyne co wiem, jest to, że nazywa się "Upadli", a jego reżyserem jest Scott Hicks. Z początku nie bardzo podoba mi się film, ponieważ jest taki... zbyt dziwny. Dopiero w połowie, a raczej pod koniec zaczynam się nieźle wkręcać. 

W jednym momencie gdzieś w tle miga mi znajoma postać. Po dokładniejszym przyjrzeniu się dostrzegam, że jest to ta sama dziewczynka, którą chwilę wcześniej widziałam przez okno. Moje serce przyspiesza dwukrotnie, a oddech staje się nierówny. Staram się to ukryć przed mamą, lecz nie jest to wcale takie proste. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje, dlaczego widzę takie rzeczy? Jeszcze całkiem niedawno byłam zwykłą nastolatką, a teraz? Moje życie zmieniło się diametralnie. Jedyne co pozostało, to nadzieja na nowe jutro...

 – Lotte? Wszystko dobrze? – nagle dociera do mnie głos kobiety, jest on zmartwiony, tak samo jak i cała ona. Nie odpowiadam, jedynie kiwam potakująco głową. – Jesteś jakaś rozpalona, może masz gorączkę – głośno myśli, szukając powodu mojego dziwnego zachowania. 

  – Wszystko jest dobrze, po prostu źle się poczułam  – tłumaczę spokojnie, nie chcę, aby ponownie przejmowała się moim stanem. – Ale już jest lepiej. 

Kobieta wzdycha przeciągle, jakby opanowywała swoje emocje. Widać, że stara się, aby było jak najlepiej jej córce. 

  – Pójdę się już położyć  – mówię i udaję się do swojego pokoju. Jedyne na co mam ochotę to chwila odpoczynku. Poprawiam pościel i kładę się na legowisku. Z pod poduszki wyciągam telefon. Sprawdzam media, między innymi Facebooka oraz Instagram. Również zaglądam na swoją pocztę internetową. Zauważam, że Marcus jest dostępny na messengerze. Otwieram konwersację z nim i wystukuje potrzebne litery. 

"Hej, Marcus" 

Nie muszę czekać długo na odpowiedź, ponieważ szybko dostaję wiadomość zwrotną. 

"Hej. Długo się nie odzywałaś. Jak tam zdrowie?"  

"Już dużo lepiej. Straszne nudy w tym domu"

"No nie dziwie się wcale" 

"Kiedy wracasz do szkoły?" 

Pisanie kilku wiadomości na raz, to u niego norma. 

"Nie wiem, ale chciałabym nawet jutro" 

Wzdycham w duchu. 

"Marcus?"

Nagle do głowy wpada mi pytanie, które niepewnie zadaję. 

"Wierzysz w duchy?"

Przyjaciel długo nie odpisuje, lecz gdy to się w końcu dzieje nadal nie znam odpowiedzi na swoje pytanie. 

"W duchy? Lotte widzę, że leki nieźle na ciebie działają" 

"Czyli rozumiem, że nie wierzysz?" 

"Nie, Lotte. Nie wierzę w te abstrakcyjne niby stworzenia" 

"Co cię tak wzięło na takie tematy?" 

Przez chwilę myślałam co mu odpisać, nie chcę, aby pomyślał, że jestem nienormalna. 

"A nie wiem" 

"Może faktycznie to przez te leki"

"To jedyne racjonalne wytłumaczenie" 

"No, chyba, że serio widziałaś białą postać, zaglądającą ci przez okno" 

Och, co za ironia... 

___________________

Propo filmu "Upadli" cholernie go polecam. Ostatnio oglądałam go z moim chłopakiem i bardzo mi się spodobał.  

RejectedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz