– Wstawaj! – dociera do mnie potężny, męski głos, który wybudza mnie ze snu. Gwałtownie otwieram zmęczone oczy, lecz sytuacja sprawia, iż nawet nie czuję tej senności. Kiedy jestem już w stanie trzeźwości umysłu, zauważam, że na zewnątrz już świta. Boże, więc która jest godzina? Z przerażeniem rozglądam się po otoczeniu i przypominam sobie o obecności nieznajomego. Spoglądam w jego stronę, chcąc odnaleźć znajome rysy twarzy, lecz nic takiego się nie dzieje.
– Kim jesteś? – pyta mnie, po jego minie mogę stwierdzić, że nie jest zadowolony z mojego pobytu w tym miejscu. – Co ty tu w ogóle robisz?
– Jestem Charlotte, ja...ja nie miałam gdzie spać, a noc była tak mroźna... – staram się wytłumaczyć z moich poczynań, lecz wiem, że jeśli to właściciel budynku, nie będzie to takie łatwe.
– Jesteś sierotą? – Mężczyzna obserwuje mnie w sposób dość wścibski, ale nie gniewam się. Rozumiem jego postępowanie.
– Nie – kiwam przecząco głową, a ten wydaje się być zaskoczony.
– Więc dlaczego nie jesteś w swoim domu?
– To długa historia... – przyznaję szczerze, po czym wstaję z zimnej ziemi, zabierając przy tym swoje rzeczy. Kocyk składam w kostkę, a następnie robię to samo z bluzą i chowam przedmioty do plecaka, który zasuwam. – Już stąd idę – zapewniam mężczyznę, mając nadzieję, że puści mnie wolno. Ten jedynie patrzy na mnie swoim pustym spojrzeniem, które świadczy o jego nieobecności względem umysłu. Poprawiam ubranie i zakładam plecak na oba ramiona. Nie wiem, jak mam się teraz zachowam wobec niego. Powiedzieć "do widzenia", podziękować, czy może odejść bez słowa?
– Do widzenia – kulturalnie żegnam się z dorosłym, po czym robię krok w stronę wyjścia. Mężczyzna, jakby dopiero na dźwięk mojego głosu ocknął się i oderwał wzrok z punktu, w który się wpatrywał.
– Poczekaj – mówi pospiesznie, aby mnie zatrzymać. Bezproblemowo robię to, co każe. Nie chcę narażać się na złość kogoś obcego, przynajmniej nie w tych warunkach i okolicznościach, które ewidentnie mi nie sprzyjają. Spoglądam na niego zaciekawiona.
– Masz duże problemy, prawda? – zagaduje, tym samym poniekąd stwierdzając o moich losach. Nie wiem co mam powiedzieć, nikt nigdy nie interesował się aż tak moim życiem oraz kłopotami, dlatego jedynie kiwam delikatnie głową tak, aby zauważył mój gest. Mężczyzna wzdycha przeciągle, po czym kładzie swoją, dużą dłoń na moim ramieniu. – Chodź ze mną. – Mam iść, czy lepiej grzecznie odmówić, broniąc się tym, że nie mam czasu?
Niestety, mój zdrowy rozsądek został wraz z wspomnieniami w rodzinnym domu, dlatego też decyduję się na pójście z nieznajomym do... właściwie nawet nie wiem gdzie. Dorosły prowadzi mnie do wyjścia z murowanego budynku. Kiedy znajdujemy się już na zewnątrz, ogarnia mnie chłód, jaki panuje. Rozglądam się po okolicy, oczywiście robię to w taki sposób, aby nie zauważył tego. Moim oczom ukazuje się znane pole, które widziałam wczoraj; wąska ścieżka; oraz coś, czego wcale wcześniej tu nie było. Mianowicie duży, lecz stary, traktor. Na mojej twarzy maluje się zdziwienie, aczkolwiek nie rozumiem swojego zachowania – przecież jesteśmy w polu!
Mężczyzna idzie w stronę pojazdu, a ja nie do końca jestem pewna, czy także powinnam się tam udać. Moje wątpliwości rozchodzą się, kiedy nieznajomy zerka na mnie, dając znak, aby podeszła. Oczywiście wypełniam jego prośbę. Staję dopiero, gdy jestem przy obiekcie zainteresowania, przyglądam się traktorowi, ponieważ co jak co, ale pierwszy raz widzę na oczy takie bydle.
– No, wsiadaj – słyszę głos starszego mężczyzny, a serce nieco przyspiesza. Mam wejść do środka? A jakie jest zakończenie tej bajki?
CZYTASZ
Rejected
ParanormálníMoje życie toczy się w ciągłym strachu. Nie znam dnia ani godziny kiedy to powróci. Boję się każdego poranka, a w nocy zasypiam z lękiem. Budząc się mam tylko nadzieję, że choć raz będzie normalnie. Choć raz przeżyję spokojny dzień w towarzystwie zn...