Rano budzę się z powodu silnego bólu głowy. Otwieram oczy i mrugam kilkukrotnie, aby złapać ostrość. W ustach mam bardzo sucho, co jest objawem pragnienia. Podnoszę się, a dłonią sięgam po wodę, którą mam zawsze na stoliku nocnym. Zaspokajam pragnienie i z powrotem kładę się na miękkiej pościeli. Mróżę powieki i wysilam swój mózg, aby przypomnieć sobie wczorajsze wydarzenia. Moje serce przyspiesza, a oddech staje się nierówny. W mojej głowie przelatuje myśl o mężczyźnie, z którym... spędziłam noc. Boże, czy naprawdę to zrobiliśmy? Nie pamiętam szczegółów.
W pewnym momencie przypominam sobie o Chrisie, co wywołuje u mnie falę wstydu i upokorzenia. Jak mogłam dobierać się do niego? Jestem zupełnie niepoważna. Przecież w jego oczach spadłam już do maksimum, na samo dno, a nawet głębiej.
Przypominam sobie również wydarzenia z imprezy. Oj, sporo wypiłam. A miało być bez alkoholu... Sama nie wiem kto opróżnił więcej kieliszków – Ja, czy Virginia.
Spoglądam na łóżko mojej współlokatorki, które okazuje się być puste, co więcej, jest zgrabnie pościelone, dokładnie tak, jak było przed wczorajszym wyjściem. W mojej głowie pojawia się mnóstwo niepokojących myśli. Szybkim ruchem zrywam się i zakładam na siebie przypadkową bluzę, po czym zaalarmowana opuszczam pomieszczenie.
Udaję się do pierwszego miejsca, które wpada mi do głowy, przedostając się przez setki myśli. Mijam kolejne zamknięte drzwi, po czym skręcam w jedne z nich i wchodzę bez pukania. W pokoju jest istny burdel. Poważnie, w porównaniu do tego, każdy bałagan w moim pokoju to zupełnie nic. Spoglądam na leżących ludzi na ziemi i oblewa mnie wstyd. Do czego oni się doprowadzili w przeciągu jednej nocy? I pomyśleć, że jeszcze kilka godzin temu siedziałam tutaj wraz z nimi...
– Hej! Ty! – kieruję słowa do starszego mężczyzny, znajdującego się w otoczeniu skacowanych towarzyszy. – Gdzie jest Virginia? – pytam prosto z mostu, nie lubię owijać w bawełnę. Facet patrzy na mnie, jak na kosmitę. Oh, zły ruch.
– Laska, wyluzuj – uspokaja mnie ten parszywy gnojek. Co z tego, że jest ode mnie prawdopodobnie starszy. Walić to. Tu chodzi o moja współlokatorkę. Nie pozwolę, aby jej się coś stało przeze mnie.
W jednej chwili znajduję się o krok od niego. Facet wciąż patrzy na nim tym samym pogardliwym wzrokiem, co jeszcze bardziej mnie irytuje.
– Czego, kurwa, nie rozumiesz? – Moje nerwy są już na pograniczu wytrzymałości. – Radzę ci szybko znaleźć odpowiedź, bo nie lubię się powtarzać.
– Virginia, tak? – Ewidentnie jego tok rozumowania poprawił się. W jego oczach mogę dostrzec nutkę zaciekawienia, ale również lęku? Oh, czyżby taki "mięśniak" przestraszył się takiej małej osóbki, jak ja? – Nie ma jej tutaj.
– To i ja zdążyłam zauważyć.
– Wyszła gdzieś koło czwartej... nie wiem gdzie, nic nie mówiła.
Wyszło? Jak to wyszła? Pijana, tak po prostu?
– Ugh! Ale z was idioci! Pozwoliliście wyjść pijanej dziewczynie i do tego samej! Gdzie wy macie rozum?! – daję upust moim emocjom, wyżywając się na tych paskudnych ludziach. Czuję odrazę do tej bandy nieudaczników.
Żaden z nich nie odważa się odezwać do mnie, każdy siedzi potulnie, nasłuchując całej sytuacji. Mam dość tych kretynów. Bez słowa opuszczam pomieszczenie, kierując się przed siebie. Muszę ochłonąć, to zdecydowanie. Nagle dociera do mnie niezidentyfikowany dźwięk, na którego odgłos wywracam oczyma. Mój brzuch woła o jedzenie. Rozglądam się dookoła, lecz nikogo nie dostrzegam. Właściwie to nawet sama nie wiem kogo ja tu wypatruję.
Bez zastanowienia idę do jadalni, gdzie czeka już na mnie śniadanie. Zauważam, że stołówka jest jakaś zbyt pusta, jedynie gdzieś w kącie siedzą pojedyncze osoby. Spoglądam w ich kierunku, lecz nie rozpoznaję twarzy.
Zajmuję miejsce w ostatnim rzędzie ławek i biorę się za konsumowanie mojego dania. Moje myśli wciąż krążą wokół znajomej, nie mogę ich opanować, są o wiele silniejsze niż cała ja razem wzięta.
Po skończonym posiłkuzdołowana wracam do pokoju. Mam nadzieję, że może teraz zastanę tam Virginię. Niestety, moje myśli stają się daremne. Pomieszczenie wypełnia jedynie mój głośny oddech. Rozglądam się uważnie, aby dostrzec cokolwiek zmienionego w wystroju, jakikolwiek znam, że dziewczyna tu była. Moje spojrzenie ląduje na stoliku nocnym obok łóżka. Podchodzę do niego, a oczom ukazuje się biała karteczka wypełniona czarnym atramentem. Trzęsącymi się rękoma podnoszę ją i zaczynam czytać wyeksponowane pismo.
"Twoja nieuwaga może doprowadzić do tragicznych konsekwencji...
...niekoniecznie twoich"
Moje serce automatycznie przyspiesza swoją pracę, a oddech staję bardziej nierówny. Spoglądam raz jeszcze na małą, wyrwaną karteczkę i dostrzegam małą literkę, ledwie widoczna dla gołego oka. Podpis który widnieje na liściku to jedna, jedyna litera alfabetu. A jest nią 'E".
CZYTASZ
Rejected
FantastiqueMoje życie toczy się w ciągłym strachu. Nie znam dnia ani godziny kiedy to powróci. Boję się każdego poranka, a w nocy zasypiam z lękiem. Budząc się mam tylko nadzieję, że choć raz będzie normalnie. Choć raz przeżyję spokojny dzień w towarzystwie zn...