Otwieram zmęczone oczy, ale szybko zaprzestaję prób, gdyż razi mnie biel, panująca w pomieszczeniu. Nie wiem co się ze mną dzieje ani gdzie jestem. Czuję lekki strach, a raczej niepewność. Wysilam się na czynność otworzenia oczu, która przychodzi mi z wielkim trudem. Jednak po wielu nieudolnych próbach, udaje się.
Przed oczyma mam śnieżno biały gabinet lekarski. Rozglądam się uważnie po wnętrzu i dopiero teraz zauważam dwie postacie, siedzące w pobliżu mnie. Czuję się jak trup na własnym pogrzebie. Leżę na klozetce, która jest dość wysoka, wyeksponowana niczym nieboszczyk.
Podnoszę się do pozycji siedzącej, z zamiarem wstania, ale coś mnie przed tym hamuje. Nie spodziewałam się, że ból może być tak silny. To właśnie on bym moim hamulcem ręcznym, który automatycznie powrócił moje ciało do pozycji leżącej. Z moich ust wylatuje nieumyślny jęk cierpienia, przez co zwracam na siebie uwagę. Spoglądam w kierunku moich "gości", którzy wydają się być zmartwieni moim stanem zdrowotnym.– Nie wstawaj – mówi mężczyzna, a ja dopiero teraz rozpoznaję w nim mojego znajomego. Chris podchodzi do mnie zaniepokojony i przygląda się uważnie.
– Wybudziła się – stwierdza, kierując słowa do pielęgniarki. Kobieta wstaje ze swojego krzesła i również staje obok mnie. Czuję się niezręcznie, każdy mnie obserwuje. Nie wiem gdzie mam podziać wzrok, nie chcę patrzeć im w oczy, to dla mnie krępujące.
– Dobrze. Będziesz musiał wyjść – Mary zwraca się do mojego znajomego, który wydaje się być niezadowolony z tego powodu. – Zawołam cię, jak skończę. – Chris grzecznie opuszcza pomieszczeni
– Mocno wymarzłaś – zauważa pielęgniarka i podaje mi termometr, abym włożyła go pod pachę. Robię te czynność, choć przedmiot przy reakcji z moją skórką wywołuje u mnie gęsią skórkę. Nie spodziewałam się, że będzie aż tak zimny.
~*~
Po dość sporym czasie Mary kończy swoje zadanie, a ja mogę wreszcie odetchnąć z ulgą. Kładę się z powrotem na klozetce, gdyż wcześniej byłam zmuszona do wstania, i zamykam oczy. Pomimo tego, że spałam długo, wciąż jestem zmęczona i senna.
– Masz duże szczęście – niespodziewanie dociera do mnie głos kobiety, przez co gwałtownie otwieram oczy. – Przy takim zmarznięciu to cud, że nic poważnego ci się nie stało – dodaje z entuzjazmem, ale także zmartwieniem w głosie. Na samo wspomnienie tamtych wydarzeń przechodzi mnie potężny dreszcz, który wcale nie należy do tych przyjemnych.
Momentalnie robię się cholernie senna i zwyczajnie zasypiam, poddając się silniejszym potrzebom.

CZYTASZ
Rejected
ParanormalMoje życie toczy się w ciągłym strachu. Nie znam dnia ani godziny kiedy to powróci. Boję się każdego poranka, a w nocy zasypiam z lękiem. Budząc się mam tylko nadzieję, że choć raz będzie normalnie. Choć raz przeżyję spokojny dzień w towarzystwie zn...