Rozdział czterdziesty ósmy

61 8 0
                                    

Budzę się, nawet nie wiem po jakim czasie, gdyż otoczenie wygląda bez zmian. Z oporem otwieram, wciąż zmęczone, oczy i wdycham obrzydliwe powietrze, które przydusza mnie, zamiast wypełniać płuca potrzebnym tlenem. 

Rozglądam się uważnie, ale nie zauważam nic nadzwyczajnego. Wszystko pozostało w nienaruszonym ładzie, a raczej "opanowanym" bałaganie. Z tego co zdążyłam dostrzec, pomieszczenie nie jest aż tak zaniedbane, co oznacza, że ktoś tutaj sprząta. Mam tylko nadzieję, że nie robił tego w ostatnim czasie i niebawem się tutaj zjawi, to moja ostatnia deska ratunku. 

Ciekawa jestem co dzieje się z Virginią, gdzie ona w ogóle jest. Podobne myśli błądzą mi wokół Chrisa. Dlaczego zawrócił, przestraszył się. 

Robi mi się coraz bardziej zimno, a nogi zwyczajnie zdrętwiały, dlatego wstaję z brudnej ziemi i postanawiam rozprostować kończyny. Okazuje się, że wcale to nie jest tak proste zadanie. Moje ciało jest wyziębione oraz wygłodzone, dzięki czemu kręci mi się w głowie, dość mocno. Podtrzymuję się zakurzonej ściany, aby ustać na nogach. Rozglądam się uważnie, lecz obraz wydaje się delikatnie rozmazany. 

Robię kilka kroków przed siebie, ale nie wróży to nic dobrego. Moje ciało mimowolnie chwieje się, a ja bezwładnie ląduję na brudnej podłodze. Staram się zachować jednak trzeźwość umysłu, ale przychodzi mi to z ogromnym trudem. 

Kładę dłoń przed sobą i próbuję podnieść swoje obolałe ciało. Niestety, nie przynosi to żadnych skutków, wciąż znajduję się na betonie, w dodatku, zimnym betonie. Przechodzi mnie nieprzyjemny dreszcz spowodowany doskwierającym chłodem, którego mam już dość. 

Pragnę, aby wydostać się z tego więzienia i znaleźć się wreszcie w cieplutkim łóżeczku, a najlepiej swoim, rodzinnym domu. Ponownie nachodzą mnie wstrząsające myśli oraz przygnębiające wspomnienia, którym nie jestem w stanie się przeciwstawić. 

Czy o to właśnie chodzi Emily? Chce mnie zniszczyć psychicznie, abym sama się poddała i zrobiła najgorszą rzecz w świecie. Jednak nie uda jej się to, nie skłoni mnie do tak paskudnego czynu. Będę walczyć do samego końca, nawet jeśli ma on być mi bliski. 

Otwieram oczy i staram się utrzymać je jak najdłużej chociaż uchylone. Nie ukrywam, że jest to ciężkie zadanie do wykonania. Moje ciało jest zbyt wyczerpane na ten gest, dlatego szybko poddaje się moim słabością i pozwalam, aby niewidzialna siła zawładnęła moim ciałem. 

Chwilę później ciemność mną włada, nie widzę nic, pomimo tego, że oczy mam otwarte. Nie wiem co się ze mną dzieję, ale nie przeszkadza mi to. Dlaczego? Ponieważ wreszcie czuję ciepło i wygodę. Czy ja umieram?  

RejectedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz