Rozdział trzydziesty drugi

76 10 1
                                    

Zbliża się noc, a ja wpatruję się w krajobraz zza okna. Dziś niebo jest zachmurzone, a wiatr delikatnie potrząsa gałęziami. Na zewnątrz panuje już zmrok. Wszyscy mieszkańcy już dawno są w swoich pokojach i szykują się spać. No, oprócz mnie. 

Spoglądam na śpiącą Virginie i wychodzę ze swojego ciepłego łóżka. Po drodze zakładam futrzane buty i opuszczam pokój. Pomimo tego, że nie umawiałam się z Chrisem, idę w moje... a może nasze? ulubione miejsce. 

Zatrzymuję się przed wyjściem i rozglądam się uważnie. Kiedy wiem, że nikogo nie ma w pobliżu, uchylam delikatnie drzwi i staję po drugiej stronie. Moim oczom ukazuje się świat w barwach bieli. Wygląda przepięknie. Ruszam w stronę wcześniej wspomnianego miejsca, wciąż podziwiając piękno natury. Jedyny minus jest taki, że moje buty są niemalże od razu przemoczone przez śnieg, którego jest mnóstwo. Podobna sytuacja, dzieje się ze skarpetkami. Nie dziwne skoro od kilku dni sypało. Teraz na szczęście nie, dlatego mogę spokojnie nacieszyć się cudownym wieczorem. 

Dochodzę do celu i rozglądam się w skupieniu. Ślady na ziemi sugerują, że ktoś niedawno tu był. Chciałabym usiąść, lecz jest to niemożliwe, a raczej grozi przymarznięciem "czterech liter" do podłoża. Wolę nie ryzykować. 

Naglę słyszę jakieś nieznane dźwięki. Obserwuję uważnie okolicę, lecz nic nadzwyczajnego nie zauważam. Pewnie mi się przesłyszało. Ostatnio tyle przeszłam, że to raczej nic dziwnego. 

Spoglądam na fontannę, musi być cudowna latem. W pewnym momencie dostrzegam czyjąś postać nieopodal mnie. Po bliższym przyjrzeniu się stwierdzam, że znam ją. Powolnym krokiem podchodzę w taki sposób, aby osoba nie była w stanie mnie zobaczyć. 

  – Ty też tutaj  – zauważam spokojnie. Chris nie spogląda na mnie, nawet nie lęka się. Widocznie wiedział, że tu będę, spodziewał się tego. Chłopak powolnym ruchem odwraca się do mnie. Mrugam oczyma i spoglądam w górę. Z nieba zaczynają spadać płatki śniegu. Momentalnie temperatura maleje, a po moim ciele przechodzi dreszcz zimna. Chłopak wpatruje się we mnie, czuję jego wzrok na mojej twarzy. 

W jednej chwili czas przestaje istnieć, a mnie robi się o wiele cieplej. Usta Chris idealnie wpasowują się w moje. Pocałował mnie! Co ja gadam... On mnie teraz całuje! 

W głębi duszy skaczę z radości. Czy to oznacza, że również coś do niego czuję? Jego dłoń ląduje na moim policzku, a druga obejmuje mnie w talii. Natomiast moje zawieszam na jego szyi. Nieświadomie przybliżamy się do siebie, aż w końcu jesteśmy prawie jednością. 

Ta chwila mogłabym trwać wiecznie. Niestety, wszystko co piękne, kiedyś się kończy. Chłopak odrywa się ode moich ust, tym samym zabiera swoje dłonie. Gdy staję naprzeciwko mnie, czuję niedosyt. Chciałabym to powtórzyć, lecz wiem, że to niestosowne. Nie chcę żeby źle o mnie pomyślał. Patrzymy na siebie głodni pożądania. Otwieram usta, aby odezwać się, lecz Chris przerywa mi. 

  – Nic nie mów. 

Nagle zwyczajnie odchodzi, bez żądnego słowa opuszcza mnie. Chowam dłonie do kieszeni z powodu mrozu jaki panuje i przyglądam się Chrisowi, który podąża w kierunku budynku. Śnieg sypie coraz mocniej, moje włosy momentalnie stają się całe białe. Kicham, pociągając nosem. No, pięknie. To nie wróży nic dobrego. Otulam się szczelniej kurtką i również postanawiam wracać. Właściwie to nie wiem czego ja się spodziewałam. Na pierwszy rzut oka widać, że to topowy bad boy i nie w głowie mu kobiety. Jednak to właśnie on mi się spodobał... co za ironia losu. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Oj, ten weekend był ogromnie emocjonujący... Musze wam się "pochwalić" bo eksploduje z emocji.

Mój chłopak z którym jestem równe dwa lata w dniu naszej drugiej rocznicy zaprosił mnie do pizzerii i (uwaga) oświadczył mi się!

Boziu, nie mogę w to uwierzyć! To naprawdę piękne przeżycie i niespodziewane w stu procentach.

Ten wieczór na pewno będę pamiętać na długo...

RejectedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz