Po tej akcjii na stołówce nastąpiła lekcja W-Fu. Wraz z Lil (tak ją nazywam) poszłam do szatni.
Przebrałam się w to:(Bez zegarka i telefonu)
Lil miała ten sam strój tylko bluzka i buty byly białe, a spodenki szare. A wrzacając. Gdy weszłyśmy na salę gimnastyczną, okazało się, że naszym wuefistą jest Jacob:Chciałam się przywitać z moim kumplem, ale muszę przejść obok grupki chłopakow z ostatniego rocznika. No nic, raz się żyje. Przechodząc obok grupki chłopaków usłyszałam gwizdy i takie teksty jak
"Stary, patrz jaka dupa idzie" albo "Kochanie masz czas wieczorem?" itp.
Ach, to tylko mężczyźni. Wracając. Gdy byłam blisko Jacoba wskoczyłam mu na plecy i wykrzyczałam.
- Kope lat stary!
- Kim ty jesteś żeby tak się do mnie zwracać?
- No co ty? Mnie nie poznajesz?
Swojej ukochanej przyjaciółki?
- Czekaj, czekaj. - cały czas nie widział mojej twarzy. Nagle się obrócił i... krzyknął- Viven?! Co ty tu robisz?
- Nie wiesz co się w szkole robi?
- Wiesz, że nie o to mi chodzi.
- No wiem, ale lubie się z ludźmi droczyć. Co poradzisz?
- No wiem. Mam pomysł spotkajmy się w kawiarni "Black Angel" (nazwa wymyślona). Co ty na to?
- No ok. O 16:45 na miejscu?
- Ok. A teraz zaczynamy W-F.
Całą sytuację widzieli wszyscy zebrani na sali. Ale co mnie to obchodzi. Niech patrzą:
-A teraz biegniemy 25 okrążeń. WSZYSCY!
Nagle każdą dziewczynę zaczął boleć brzuch lub coś innego. Wyszło na to, że na boisku zostali chłopcy (oprócz nerdów i kujonów) i ja.
- A ty. - Jacob wskazał na mnie- Dzisiaj begasz 40 okrążeń i zrobisz rozgrzewkę.
- No zlituj się chociaż na zwykłej lekcji, a nie tak jak na treningach.
-Nie ma zmiłuj się.
- No już, już.
Zaczęłam bieg. Robiłam już 25 okrążenie, a chłopcy 15. Gdy już starsi skończyli bieg, mi zostało tylko 5 okrążeń. Warto wspomnieć, że nie byłam zmęczona i spocona. Miałam lekką zadyszkę. Bo skończonym maratonie, zaczęłam rozgrzewkę:
30 brzuszków
25 przysiadów
20 pompek męskich
Oraz kilka ćwiczeń na rozciąganie.
Następnie mieliśmy grać w piłke nożną. Mnie wybrali ostatnią. Pewnie myślą, że jak jestem dziewczyną to nie umiem grać. To będą mieć niespodziankę. Zaczął się mecz. Nikt mi nie podawał, więc się wkurwiłam. No bo co oni myślą.
Odebrałam przeciwnikowi piłkę, wyminęłam jeszcze kilka osób z przeciwnej drużyny i strzeliłam. Powtórzyłam kilka razy akcje i WYGRALIŚMY. Co było oczywiście wiadome, bo ja tam byłam. Ta skromność.
Miny chłopaków bezcenne. Szkoda, że nie miałam aparatu. Ha ha ha, no nie mogę. Po śmieszkowaniu chciałam iść do szatni, ale poczułam uderzenie w głowę i ciemność.
Nagle budze się chyba w piwnicy. Chcę poruszyć rękom, ale nie jest mi to dane bo jestem związana.
Nagle drzwi się otwierają a w nich widzę brata i bandę jego przydupasów. Zbliżają się do mnie, a następnie zaczynają bić. Łzy same ciekną po moich policzkach.
Nagle nie czuję bólu. Słyszę tylko brata, który przystawia mi pistolet do skroni i pyta.
- Jakieś ostatnie słowo?
-Nienawidzę was!
- W takim razie do niezobaczenia.
Zamykam oczy i czekam na strzał.......
______________________________________
Co będzie dalej?
Czy Leo wybaczy sobie?
Czy Viven naprawdę nienawidzi brata, a może mu wybaczyła już wcześniej?
______________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podobał.Pozdrowienia dla NiewidzialnaEm
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤Do następnego❤
CZYTASZ
Bad girl? Czy napewno? [ZAKOŃCZONE]
FanfictionNIE MAM ZAMIARU ZAGLĄDAĆ JUŻ DO TEGO CZEGOŚ. BYŁAM WTEDY NIEWYŻYTĄ FANKĄ OK? TERAZ NAWET BOJE SIĘ TAM ZAJRZEĆ, BO NIE CHCĘ POPAŚĆ W DEPRESJE PRZEZ TE WSZYSTKIE ZDARZENIA. PAMIĘTAJ... WCHODZISZ TU NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ..... Ogólnie nwm co miałam...