10.

3.4K 134 9
                                    

.......Wszędzie widzę ciemność. Nagle słyszę pikanię i widzę światło. Raz się żyje, no właśnie. Szkoda, że nie mam pojęcia czy jeszcze żyje czy umarłam.
Po chwili wszędzie jest biało, otwieram oczy i chwilę się przyzwyczajam do światła panującego w tym miejscu. Domyślam się, że znajduję się w szpitalu. Moja spostrzegawczość jest genialna i dobrze o tym wiem. Heh.
-Halo? Jest tu ktoś?
- Vee nic ci nie jest?(Jak coś to mam dwa skróty mojego imienia)
Pyta się mój przyjaciel (Jacob).
-Nie nic mi nie jest, znaczy chyba. Nie mam pojęcia bo nie jestem lekarzem.
-To dobrze. Myślałem, że się już nie obudzisz.
-To ile byłam nieprzytomna?
-Ok. Tydzień.
-Cooooooo?! -Zapytałam z niedowierzaniem- to co mi się stało?
-No jakiś chłopak kopnął piłkę w twoją stronę, a że nie zauważyłaś to oberwałaś dość mocno piłką. Na twoje nieszczęście dodatkowo uderzyłaś głową o drabinki. A zapomniałbym!
Codziennie odwiedzał cię jakiś niebieskooki blondyn. Chyba nazywał się Charlie.- po tym co usłyszałam zatkało mnie. Czyli Charliemu zależy na przyjaźni?
- A możesz zawołać tego chłopaka?
-No ok. To do zobaczenia.
-Paa.
Po chwili do sali wchodzi blondyn.
Niepewnie siada na krzesło obok mojego łóżka i zaczyna rozmowę.
-Hej. Nic ci nie jest? Przynieść ci coś? A może zawołać lekarza?- zaczął o wszystko wypytaywać z szybkością karabina maszynowego.
-Wszystko ok. Już dobrze się czuję, i nic nie potrzebuję. I nie, nie musisz wołać lekarza.- zaśmiałam się- Myślę, że powinniśmy porozmawiać.
-Wiem o tym.- mówiąc to zasmucił się- Słuchaj Vee. Przeprzaszam nie chciałem cię bić, wyzywać, ogólnie prześladować.
-Trochę za późno.
-Proszę nie przerywaj mi. Okey?
-No dobrzę
-Wracając. Harry wraz z jego paczką szantażowali mnie. Powiedzieli, że jeśli nię będę ci dokuczać itd. to zrobią krzywdę Brook. I miałem wybór albo gnębić ciebie albo krzywda mojej siostry- w gardle miałam gulę, a po policzkach lały mi się strumienie łez.-Chyba wiesz co wybrałem.- bardziej stwierdził niż zapytał-Proszę wybacz mi. Wiesz jak ja cierpiałem, gdy złyszałem obelgi zwrócone w twoją stronę, gdy ja musiałem cię bić i obrażać, a zarazem udawać, że to mnie nie rusza?
- A wiesz jak ja cierpiałam, gdy to wszystko mnie spotkało. Straciłam brata, przyjaciela, a rodzice nawet nie dzwonili?
-Rozumiem. Odpoczywaj.- chciał wstać, ale złapalam go za rękę.
-Nie zostawiaj mnie.
-Dobrze -powiedział lekko zmieszany tą sytuacją. Siedzialiśmy w ciszy każdy myślał nad czymś. Postanowiłam zacząć.
-Wybaczam ci- powiedziałam szeptem
-Co?- chyba za cicho powiedziałam.
- Wybaczem ci- powtórzyłam trochę głośniej. Dopiero teraz na policzkach Charliego zauważyłam ślady po łzach.
Czyli mu zależy na naszej przyjaźni?
-N....naprawdę?- chyba jest w wielkim szoku
-Przyjaźni nie skreśla się odrazu.
No chodź do mnie i już więcej nie odstawiaj takich akcjii. Chwilę puźniej siedzieliśm przytuleni.
-Czyli mi wybaczasz?- zapytał po chwili. A ja położyłam ręce na jego oba policzki i spojrzałam w  jego pięknie niebieskie oczy.
-Tak, ale moje zaufanie musisz odbudować.
-Tak się cieszę.
-Ja też Charlie ja też. My tu gadu gadu, a wypis sam się nie odbierze.
-Ja cię wypiszę, a ty idź się przebrać.
Podał mi torbę z ubraniami i kosmetykami. Ubrałam się tak:

A oto jest moja fryzura

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

A oto jest moja fryzura

Nie robiłam mocnego makijażu bo po co? Nałożyłam rozświetlacz, tusz do rzęs i balsam do ust

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie robiłam mocnego makijażu bo po co? Nałożyłam rozświetlacz, tusz do rzęs i balsam do ust.
-No to idziemy do domu?- zapytał Charls
-Pewnie
*w domu*
-Charliee!? -Wydarłam się na cały dom
-Cooo!?
-Zrobisz mi naleśniki z nutellą?
-Nie.
-Why?
-Bo nie.
-No ej to nie jest odpowiedź.- udałam obrażoną.
-No już dobrze. Zrobie ci te naleśniki.
-Dzięki, dzięki, dzięki- mówiąc to przytuliłam się do blondyna i stwierdziłam:
-Te głąby się na nas patrzą, prawda?
-Mhm
Puściłam blondyna i odwróciłam się do moich współlokatorów.
- A wy czego się gapicie?! Nie widzieliście nigdy przyjaciół, którzy się przytulają, co!??
-To wy jesteście znowu przyjaciółmi?
Nie wierzę! Ty Charls z tym pasztetem się przyjaźnisz?!- zapytał z kpiną Niall
-Pasztet to ty se możesz w mięsnym znaleźć! -odpyskował mój przyjaciel.
-Charlie kiedy indziej popiszesz się zdolnościami kulinarnymi, a teraz zamówimy pizze, weźmiemy słodycze i urządzimy noc filmową. A tymi cymbałami się nie przejmuj. Okey?
-No ok.
*skip time*
Właśnie kończymy jeść pizze i słodycze. Jestem zmęczona tym dniem. Opieram głowę na ramie Charlsa i zamykam oczy. Nawet nie wiem kiedy zasypiam.

Do następnego❤

Bad girl? Czy napewno? [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz