Rozdział 2

1.3K 75 16
                                    

Rey leżała na posłaniu, licząc niedoskonałości i rysy, w gładkiej na pozór strukturze sufitu i ścian własnego pokoju. Nie miała ochoty zasypiać, w obawie o to, co tym razem może zobaczyć. Próbowała skupić się na czymkolwiek, byleby tylko odpędzić od siebie natrętne myśli. Cały czas wracał do niej obraz Generała Huxa, mierzącego z broni do Bena. To oznaczało, że Kylo jest w niebezpieczeństwie. Nie potrafiła zrozumieć jak się z tym czuje. Zupełnie jakby ktoś chciał skrzywdzić jednego z jej przyjaciół. Wstała, krążąc po pokoju i odpychając od siebie niepokojące wspomnienia i wizje. Finalnie doszła do wniosku, że to więź mocy, która być może jeszcze tli się między nimi, mimo śmierci Snoke'a, musi mieszać jej w głowie.

Nie wiedziała ile czasu minęło, gdyż podziemna baza nie była wyposażona w żaden system doprowadzania naturalnego światła i w każdym pokoju mieszkalnym, znajdowała się jedynie pojedyncza ledowa żarówka. Nienawidziła takiej bezczynności, która daje dużo czasu na przemyślenia. Chciała się czymś zająć, nie analizując wydarzeń ostatnich dni.

Nagle zza drzwi usłyszała ożywienie i głosy kilku osób poruszających się po korytarzu. Postanowiła wykorzystać sytuację, chcąc być przydatna. Szczęśliwym trafem ujrzała BB-8, Poe i idącą obok dziewczynę, która przerwała swój wywód, kiedy Rey wychyliła się na korytarz.

- Cześć, jestem Rey - przedstawiła się z lekkim uśmiechem i wyciągnęła dłoń do drobnej blondynki, która natychmiast odpowiedziała na pozdrowienie, mówiąc że nazywa się Kali.

- Gdzie idziecie, może się na coś przydam? - Rey zaproponowała od razu, licząc na konstruktywne spędzenie poranka, czy jakiejkolwiek pory dnia, która teraz panowała.

- Kali właśnie prowadzi mnie do kilku statków, które znajdują się w bazie. Trzeba im zrobić przegląd i sprawdzić do czego się jeszcze nadają - tym razem głos zabrał Poe, ale wydawał się jakiś dziwnie rozkojarzony.

- Każdy dostanie jakieś zadanie, mamy nadzieję, że będziemy sobie wzajemnie pomagać - zaszczebiotała dziewczyna o nienagannej fryzurze - Ktoś zaraz przyjdzie też po ciebie i powie, gdzie cię przydzielono - dodała, ruszając przed siebie. Poe pośpieszył za nią, a BB-8 zapiszczał wesoło na powitanie Rey, zanim przeturlał się za Dameronem, znikając za zakrętem korytarza. Rey westchnęła ciężko i postanowiła pójść w stronę przeciwną, poszukać tego 'kogoś', kto miał jej przekazać przydział obowiązków. Nie zaszła daleko kiedy młody brunet pomachał i podbiegł do niej.

- Witaj, ty chyba jesteś Rey? Ja jestem Andy i mam cię zaprowadzić na najwyższe piętro, do szklarni - uśmiechnął się serdecznie, a Rey zaczęła się zastanawiać, czemu ci wszyscy ludzie są tacy otwarci i uśmiechnięci. Życie na Jakku, nie przyzwyczaiło jej raczej do takich widoków.

- Cześć, miło cię poznać... Do szklarni? - zapytała skonsternowana - Czyżby trzeba było naprawić jakieś panele słoneczne albo systemy nawadniania? - było to pierwsze skojarzenie, które jej się nasunęło, bo przecież nie każą jej chyba podlewać roślin. Lekko speszony chłopak nie bardzo wiedział co odpowiedzieć, ale po chwili dodał, że Finn, który już został tam odprowadzony, wszystko jej wyjaśni. Rey postanowiła nie męczyć chłopaka niepotrzebnymi pytaniami i cieszyć się z tego, że wreszcie się na coś przyda.

Na końcu jednego z korytarzy znajdowały się windy, prowadzące na pozostałe poziomy kompleksu. Dziewczyna mimowolnie wzdrygnęła się, zanim wsiadła za Andym, do jednej z nich. Odetchnęła głęboko i zamknęła oczy, kiedy winda zatrzymała się na piętrze oznaczonym cyfrą 54. Jej oczom ukazał się niesamowity widok. Po jednej stronie ogromnej hali znajdowały się najróżniejsze drzewa i krzewy owocowe, o liściach każdego możliwego odcienia zieleni, od jasnych niewielkich listków, poprzecinanych przekątnym unerwieniem, do ogromnych, rozłożystych, ciemnozielonych liści, dwa razy większych od niej. Mniejsze i większe owoce zapełniały gałązki pięknymi, soczystymi kolorami. Rey westchnęła z zachwytu. Pustynna planeta na której żyła, nie dawała takiej różnorodności roślin, kwiatów i kolorów. Nawet powietrze tutaj było dużo świeższe i pachniało słodkim aromatem unoszącym się wokół całej szklarni. Druga połowa hali zapełniona była niższymi roślinami uprawnymi ułożonymi w równych rzędach, wokół oddzielnych ogrodzeń. Cała hala rozciągała się na przestrzeni kilku hektarów i widać było, że pracuje na niej kilkanaście osób. Ludzie żyjący na tej planecie, musieli idealnie opanować wszelkie aspekty przetrwania pod ziemią. Andy, widząc, że Rey jest zachwycona widokiem ich szklarni, pozwolił jej nacieszyć się widokiem i dopiero po dłuższej chwili zajął się wyjaśnieniami:

Poszukiwanie równowagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz