Rozdział 9

868 66 0
                                    

Ren czuł się dziwnie i nieswojo, poruszając się po zaciemnionych korytarzach. Wydawało mu się, że bez celu wędruje już od kilku godzin, nie napotykając żywej duszy. Nie kojarzył tego typu metalowych, nieoznakowanych przejść, gdzieniegdzie tylko słabo oświetlonych. Oparł się o ścianę, która wydała mu się dziwnie stabilna, jak na wytwór wyobraźni i próbował skupić na przebudzeniu z tego osobliwego snu czy może transu? To wszystko było dla niego nowe i niezrozumiałe. Nawet te wizje z Rey i ich specjalne połączenie, które wydawało się oddziaływać na nich coraz silniej. Kylo nie lubił sytuacji, których w stu procentach nie kontrolował, natomiast ostatnie dni, doszczętnie namieszały mu w głowie. Jego rozmyślania przerwał nagły promień światła, który dobiegł z otwartych drzwi na końcu korytarza. Mężczyzna powoli ruszył w tamtą stronę i w miarę jak się zbliżał, dostrzegł kobietę ubraną w biały fartuch.

- Lekarz wyraźnie zakazał przesiadywania przy pacjentce, proszę się udać na spoczynek – lekko zirytowana pielęgniarka, wskazała palcem na korytarz. Jej ton głosu i wyraz twarzy, wskazywały, że własnoręcznie wyrzuci gościa, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Ren zauważył Finna, który lekko urażony tym protekcjonalnym tonem, stwierdził , że wróci z samego rana. Kobieta poczekała, upewniając się, że uparty chłopak sobie poszedł, po czym sama, z naręczem papierów, udała się w przeciwległą stronę. Kiedy drzwi zostały zamknięte, a kroki sanitariuszki zaczęły się oddalać, Kylo znowu pozostał sam w półmroku. Nagle zaczął się zastanawiać, czy nie przebywa przypadkiem w nowej bazie Ruchu Oporu. A jeśli Finn odwiedzał tu jakąś kobietę, to czy możliwe jest, aby Rey znajdowała się za tymi drzwiami? Przez chwilę miał ochotę zawrócić i znaleźć się jak najdalej stąd. Rey była zbyt nieprzewidywalna i za bardzo mieszała w jego uczuciach. Ale tak naprawdę chciał wiedzieć czy ona rzeczywiście się o niego troszczy, czy naprawdę naraziła dla niego życie i dlaczego to zrobiła. Przypomniał sobie krew na jej twarzy i już wiedział, że chce sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Nie wiedział jednak czy będzie w stanie przedostać się na drugą stronę drzwi. Oddziaływanie w przestrzeni wizji było dla niego niezgłębioną tajemnicą, ale mimo wszystko skupił całą swoją siłę i energię na otwarcie zamka. Nie udało się ani za pierwszym ani za drugim razem, jednak przy trzeciej próbie, kiedy zamknął oczy, usłyszał charakterystyczny trzask. Wślizgnął się do środka, zadowolony z siebie. Jego wzrok obiegł całe pomieszczenie, w którym znajdowały się trzy łóżka z zaawansowaną aparaturą monitorującą. Na jednym z nich, leżała postać dziewczyny. Kylo podszedł powoli i spojrzał na Rey. Sam nie wiedział czy poczuł ulgę czy raczej niepokój, kiedy zobaczył całą aparaturę monitorującą, wszystkie rurki doprowadzające płyny do jej ciała i filtrujące krew. Z jednej strony cieszył się, że żyje, ale oznaki otrzymanych obrażeń, dalej były widoczne na jej ciele. Miała głębokie, ciemne cienie pod oczami, sine usta, a jej skóra przybrała nienaturalny, szarawy odcień. Ren przypuszczał, że krwiak na skroni i siniak na ramieniu są spowodowane upadkiem, którego musiała doznać. Na osłabienie wskazywała również obniżona temperatura ciała dziewczyny, wyświetlająca się stale na monitorze. Kylo po raz kolejny użył siły woli, poprawiając prześcieradło, żeby ją okryć, po czym przysiadł na brzegu łóżka. Sytuacja w której Najwyższy Dowódca, siedzi przy łóżku zbieraczki złomu, zamartwiając się jej zdrowiem, wydała mu się co najmniej absurdalna. Rey najpierw wzbudzała w nim gniew i złość, co potem przekształciło się w strach i niepewność. Chciał wiedzieć, gdzie prowadzą te uczucia i w tej chwili bardzo żałował, że nie ma jej przy nim. Przecież jego wizja, tak wyraźna, w której idą razem i ta energia która ich oplatała, nie mogła być fałszywa. Rey poruszyła się niespokojnie, jej oddech przyśpieszył, a na twarzy pojawił się grymas bólu. Znał ten wyraz twarzy, z krzesła tortur na bazie Starkiller, kiedy próbował wyciągnąć z niej informacje. Uświadomił sobie, że pewnie jakieś koszmary zakłócają jej odpoczynek. Zanim zorientował się co robi, pochylił się i delikatnie pocałował ją w czoło. Pamiętał, że jego matka, robiła tak, kiedy jako chłopiec miał złe sny. Odsunął się natychmiast i wstał, zupełnie nie dowierzając własnym odruchom. Drzwi skrzypnęły i Ren obudził się we własnym łóżku, kiedy tylko postać pielęgniarki, przekroczyła próg ambulatorium.

Poszukiwanie równowagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz