Rozdział 19

871 62 29
                                    

Amon przewrócił stół z dokumentami, jednym kopniakiem, wchodząc do swojej komnaty. Był wściekły i zastanawiał się jakim cudem powstrzymał chęć uduszenia Huxa, na środku tamtego korytarza. Ten pajac śmiał dotykać Talii swoimi brudnymi łapskami. Posiłek leżący na tacy przy łóżku, poszybował ku przeciwległej ścianie, dokładnie w momencie, kiedy Trent wszedł do pomieszczenia. Chłopak zmarszczył brwi, przyglądając się wściekłemu przyjacielowi. Ich plan udał się w stu procentach, więc Trent z lekkim zdziwieniem spoglądał na armagedon, powoli tworzący się na podłodze. Nie rozumiał co musiało doprowadzić zazwyczaj zrównoważonego Amona, na skraj przepaści.

- Czyżbyś zmieniał wystrój? – zapytał, omijając odłamki szkła i resztki jedzenia, rozpłaszczone przy wejściu.

Amon zacisnął pięści, próbując się trochę uspokoić, ale wychodziło mu to dosyć średnio. Trent po chwili zorientował się, że to może być coś poważniejszego. Być może Amon dowiedział się, że mimo wszystko zostali odkryci?

- Powiesz wreszcie o co chodzi, czy zamierzasz hiperwentylować przez najbliższą godzinę? – spytał, podnosząc stół i zagarniając większość papierów. Postanowił później poprosić któregoś z droidów o ogarnięcie bałaganu, ale wcześniej chciał zorientować się w sytuacji.

- Widziałem Talię z tym, tym... oszołomem! – Amon wykrzyczał ostatnie słowo, przemierzając pomieszczenie wzdłuż i wszerz. W dalszym ciągu był wściekły. Nie dosyć, że Generał trzymał ją w ramionach, to ona opierała się o jego szyję i go obejmowała. Dla Amona to był już szczyt wszystkiego.

- Acha... Rozwiń proszę – Trent powoli zaczął rozumieć o co tutaj chodzi. Talia i Amon jakoś przez te wszystkie lata nie mogli dojść do ładu z własnymi uczuciami, mimo, że wszyscy wokół dostrzegali ich wzajemne przywiązanie.

- Niby co? – huknął Amon, ale już bez większego przekonania i usiadł na brzegu łóżka.

- No trudno, żebyś ich nie widział, skoro mięli zjeść razem kolację – stwierdził rzeczowo Trent, licząc że Rycerz wreszcie wprost przedstawi powód swojej wściekłości. Amon od początku był niezadowolony z ich projektu, jednak musiał przystać na założenia, z braku lepszego planu. Pewnie wolałby otruć Generała, niż puszczać do niego Talię, ale w końcu nie mięli wyjścia, a pozytywne relację z Huxem, mogły z czasem się opłacić i uśpić jego czujność.

- Niósł ją na rękach... - odburknął Rycerz, krzyżując ramiona i wizualizując wymyślne tortury, jakie mógłby zaaplikować rudzielcowi. Takie na przykład miażdżenie palców, które dotykały skóry Talii, byłoby odpowiednią karą.

- Sądzę, że chcąc nas uchronić, zgodziła się na tą drobną niedogodność. Nie przesadzaj – Trent pokręcił głową i chciał podsunąć Amonowi logi z systemu, które mogliby omówić, ale przyjaciel spojrzał na niego obrażonym wzrokiem. Trent westchnął, bo czasami miał wrażenie, że będąc najmłodszym, jest również najdojrzalszym spośród ich trojga.

- Ja przesadzam?!? – Amon znowu zaczął się wściekać – Jako jej brat, powinieneś być oburzony – znowu wstał, krążąc po pomieszczeniu i nie mogąc znaleźć sobie miejsca.

Trent tylko się uśmiechnął i postanowił zmienić taktykę.

- No w sumie Generał uważany jest za całkiem przystojnego mężczyznę. Być może jego autorytet spodobał się Talii, kto wie – powiedział z pozoru niewzruszony, ale wewnętrznie miał niezły ubaw, bo uważał, że Amon sam sobie na to zasłużył. Już dawno powinien wyznać Talii co do niej czuje, zamiast czaić się obok, jako przyjaciel. Trent byłby zachwycony takim obrotem spraw, bo widział jak oboje, strasznie się męczą, w tej sztucznej relacji.

Poszukiwanie równowagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz