„Nie, to niemożliwe, musiałam coś źle zrozumieć" - Talia powtarzała jak mantrę, patrząc w oczy swojego Mistrza. Były w tym momencie obce i bez wyrazu, co jeszcze bardziej przeraziło dziewczynę. Uświadomiła sobie, że być może sprowadziła śmierć na swoich przyjaciół. Zaczęła zastanawiać się, czy zdołałaby jakoś ogłuszyć Rena, dotrzeć do Amona i Trenta, po czym wyprawić ich z powrotem w kosmos. Tylko jak ma tego dokonać? Pewnie nie są jedynie eskortowani przez Szturmowców, ale również obserwowani przez oficerów na ekranach monitoringu. Może lepiej jeśli weźmie winę na siebie, twierdząc, że pozostali o niczym nie wiedzieli i byli przez nią manipulowani, czy to się może udać? Kylo na pewno widział jej zawahanie i czym dłużej ono trwało, tym gorzej mogło się to wszystko zakończyć.
- Najwyższy Porządek czuwa nad wszystkim skoro udało się zlokalizować statek, który nam umknął. To zwykłe niedopatrzenie, nie musisz się jednak obawiać o lojalność Rycerzy. Wszyscy bez zwłoki wykonują twoje polecenia - zdobyła się na jeszcze jedno kłamstwo, mając nadzieję, że w dalszym ciągu udaje jej się blokować dostęp do swoich odczuć i myśli.
Kylo natychmiast zauważył, że Talia zamarła, nie wiedząc co zrobić. Przez chwilę spodziewał się, że spróbuje wyciągnąć broń i jawnie sprzeciwić się temu rozkazowi, ale jej dłoń nawet nie drgnęła. Kiedy usłyszał jej odpowiedź, grymas niezadowolenia pokazał się na jego twarzy. Czyli dalej planowała kłamać? Statek Mnichów tak naprawdę został pojmany i Ren zdołał wyciągnąć z nich przebieg wydarzeń na Querille. Doskonale wiedział, że to Talia i Amon, wypuścili tych ludzi, a ona była w stanie bezczelnie się tego wypierać, patrząc mu prosto w twarz.
- Ich lojalność jest bez znaczenia, są zbyt słabi i nie są mi już potrzebni. Tak jak powiedziałem, chcę żebyś ich zabiła - stał spokojnie tuż przed nią, oczekując na rozwój sytuacji. Zdradziła go i kłamała bez mrugnięcia okiem, a teraz chciał żeby się bała, cierpiała i żeby pozbyła się wszystkiego co kocha. To był jedyny sposób, żeby zniszczyć to światło, które w niej ciągle kiełkowało. Snoke miał rację - tak jak Kylo musiał zabić swojego ojca, żeby pozbyć się tych uciążliwych uczuć, tak ona musiała to zrobić, żeby stanąć po jego stronie, pozbawiona zahamowań i zbędnych odruchów sumienia.
Talia spuściła wzrok. Nie sądziła, że to się kiedyś wydarzy. Miała nadzieję, że dożyje momentu kiedy Kylo Ren zejdzie z tej ciemnej drogi, na którą zboczył tak dawno temu. Chciała go wspierać, pomóc mu i stać u jego boku, żeby w odpowiednim momencie, popchnąć go ku właściwej ścieżce. Jednak tego rozkazu nie wykona, nie zdradzi swoich uczuć i swojej jedynej rodziny. Znała się aż nazbyt dobrze i wiedziała, że nie byłaby w stanie zabić najbliższych, a nawet jeśli, doszczętnie by ją to złamało. Jeśli to oznaczało, że jest słaba, że zdradziła Rena, to cóż, najwidoczniej jednak była zdrajcą. Poczuła ukłucie w sercu i nieznośnie słone łzy popłynęły po jej policzkach.
- Dobrze wiesz, że nie mogę tego zrobić, Ben - odpowiedziała spokojnie i zdobyła się na podniesienie dłoni i pogłaskanie go po twarzy, tak jak zwykła robić bardzo dawno temu, wydawałoby się że w innym życiu. Kiedy już zdecydowała się zginąć, wierna swoim przekonaniom, poczuła wewnętrzny spokój. Wszystkie te lata niepewności i otaczającej ją ciemności, niedługo się zakończą.
Kylo, z wściekłością złapał za jej nadgarstek i Mocą odrzucił dziewczynę na najbliższą ścianę. Jak śmiała mu się sprzeciwiać i tym razem? I w dodatku nazwała go imieniem tego słabego chłopca, którym od dawna już nie był. Ren wcisnął przycisk w komunikatorze, żeby wydać rozkaz Generałowi Huxowi.
- Przywołaj do mnie Amona i Trenta. A jeden z oddziałów Szturmowców ma pozostawać w gotowości pod moją komnatą - wrzasnął do panelu, po czym natychmiast się rozłączył.
CZYTASZ
Poszukiwanie równowagi
FanfictionHistoria opowieści rozpoczyna się po ucieczce rebelianów z planety Crait pod koniec filmu "Star Wars. The Last Jedi". Rey w dalszym ciągu nie może pogodzić się z tym, że nie pomogła Kylo powrócić na jasną stronę mocy. Czy uda jej się zbliżyć do ni...