Rozdział 31

535 51 15
                                    

Kylo nie był zadowolony, że najwyraźniej nie są w stanie skontaktować się z załogą Niszczyciela. Miał nadzieję, że Talii udało się opanować sytuację i Hux nie zestrzeli ich statku, kiedy tylko znajdą się w zasięgu. Na wszelki wypadek poprosił jednak Amona o skierowanie większości mocy na przednie osłony. Zespół medyczny zajął się już jego ranami i po cięciu na klatce piersiowej, została jedynie niewielka blizna, natomiast ramie potrzebowało trochę więcej czasu na regenerację i powrót do pełnej sprawności.

- Spokojnie, na pewno wszystko jest w porządku i dziewczynie nic nie jest. Wiesz, że na niszczycielu mamy najlepszy sprzęt, załogę i zaopatrzenie medyczne – Ren zdążył już wyjaśnić Amonowi całą sytuację. Rycerz musiał przyznać, że gdyby nie duchowa forma niedoszłej rebeliantki, Ben pewnie dałby się posiekać Keshy i los Najwyższego Porządku, a w konsekwencji całej Galaktyki, mógłby nagle stanąć pod ogromnym znakiem zapytania. Jego przyjaciel był zdenerwowany i Amon nawet nie chciał sobie wyobrażać, co by się stało, gdyby dziewczyna jednak nie przeżyła. Ból i rozpacz to podstawowe pożywki Ciemnej Strony, a nikt z Rycerzy nie chciałby wracać do najmroczniejszych dni, które pamiętali jeszcze za panowania Snoke'a.

- Jesteśmy na miejscu i wygląda na to, że hangar się dla nas otworzył – Amon podszedł do lądowania, bez żadnych problemów. Talia stała na platformie, kiedy jednak mężczyźni zbliżyli się do niej, zauważyli, że twarz kobiety jest czerwona, a oczy spuchnięte od płaczu. Amon podszedł do niej czym prędzej i złapał za ramiona, podtrzymując ją, gdyż miał wrażenie, że jest bliska omdlenia.

- Co się stało? – zapytał ze strachem, kiedy Ben również podszedł bliżej.

- Trent nie żyje – Talia wbił wzrok w podłogę – I to wszystko moja wina – na nowo się rozpłakała, nie mogąc poradzić sobie z tak świeżym bólem i stratą. Amon objął ją i pogładził po plecach, chcąc dodać jej otuchy. Spojrzał przelotnie na Bena, którego szczęka była zaciśnięta ze złości i bezsilności. Tak wiele błędów popełniono i krew bliskiej mu osoby, została przelana. Kiedy Talia trochę się uspokoiła, Ben poprosił ją, żeby wyjaśniła całą sytuację i zaprowadziła go do Rey. Nie mógł uwierzyć, że Trent poświęcił się dla ratowania niewinnych, wiedząc że uczucie jego siostry wygra z niepokojem o przyszły los galaktyki. Kylo zastanawiał się, kiedy doszli do punktu, w którym ludzkie odruchy kolidowały z koniecznością wyboru między większym a mniejszym złem, w drodze do osiągnięcia celu. Jednak dla niektórych rzeczy nie warto porzucać ludzkiego sumienia i wartości życia, nawet najmniejszej z istot.

Ben przez chwilę stał przed głównym wejściem do ambulatorium, prosząc w duchu, aby okazało się, że Rey jest cała i zdrowa. Amon i Talia towarzyszyli mu przez całą drogę, rozmawiając cicho. Rycerz pocieszał swoją towarzyszkę i próbował przekonać ją, że nie ponosi winy za śmierć brata, którego bohaterstwo nie zostanie zapomniane. Kiedy wreszcie przekroczyli próg sterylnie utrzymanej sali, zauważyli na środku pomieszczenia, leżącą Rey, podłączoną do masy rurek i aparatów. Monitory sprawdzały akcję jej serca, a trzech lekarzy krzątało sie wokół, sprawdzając wyniki testów i odczyty. Kiedy zobaczyli Najwyższego Dowódcę, ukłonili się nisko, w niewymuszonym powitaniu.

- Co z nią? - zapytał Ben, podchodząc bliżej środka pomieszczenia. Nie chciał już nigdy widzieć Rey w takim stanie, jednak znowu naraził ich oboje na niebezpieczeństwo. Miał nadzieję, że szybko się obudzi, a wtedy już nigdy nie spuści jej z oczu, chroniąc ją przed całym złem tego świata.

- Wszelkie obrażenia zostały cofnięte. Użyliśmy najnowocześniejszych leków i mikrooperacji, które natychmiast naprawiają uszkodzone tkanki. Serce i krążenie zostały ustabilizowane, więc teoretycznie powinna się niedługo obudzić - najwyższy z mężczyzn, odezwał się, wyjaśniając sytuację.

Poszukiwanie równowagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz