Rozdział 5

982 61 8
                                    

Talia niepewnie sięgnęła po maskę, i spojrzała na ten pusty przedmiot, którego tak nienawidziła. Miała wrażenie, że za każdym razem kiedy musi ją założyć, cząstka jej duszy zostaje pogrzebana w ciemności. Kierowała się nadzieją, że nigdy nie zatraci swoich ideałów i przekonań, a gra którą prowadziła w dalszym ciągu pozwoli chronić jej najbliższych. Westchnęła cicho, czując zimny metal na policzku, kiedy tylko wsunęła maskę na twarz. Pozostali członkowie Zakonu, byli już przygotowani na opuszczenie wahadłowca. Kiedy rozpoczynała lądowanie, ze zdziwieniem zauważyła, że w hangarze czeka jedynie Generał Hux, z niewielką grupą szturmowców. Nie widziała nigdzie Phasmy i Kylo Rena, ale z drugiej strony, być może Najwyższemu Dowódcy, nie przystało witać osób tak nieznaczących jak członkowie Zakonu. Nie wiedziała jak ma się do tego wszystkiego odnieść, a kiedy platforma została opuszczona, Talia zebrała się na największą obojętność, na jaką było ją stać i postąpiła naprzód. Generał Hux, nieznacznie się jej się ukłonił. Wiedziała, że nie cierpi ich obecności i szacunku, którym do pewnego stopnia musi ich obdarzać. W każdym jego ruchu wyczuwała ukrytą pogardę. Świetnie zdawała sobie sprawę, że najchętniej pozbyłby się wszystkiego, co przeszkadza mu w sprawowaniu władzy absolutnej. Musiała mieć oko na jego plany, gdyż mógł wykorzystać najmniej odpowiedni moment, żeby uderzyć. Tymczasem dziewczyna podeszła do niego sztywno, a za nią kroczyli pozostali Rycerze. Generał podniósł na nią zagniewany wzrok, będąc kompletnie zirytowanym sytuacją i traceniem czasu na te pospolite stwory.

- Miło cię widzieć, Generale - powiedziała Talia spokojnie, a do uszu zebranych doszedł ten mechanicznie zniekształcony głos, czyli kolejny aspekt noszenia maski, którego nienawidziła. Poza zwierzchnictwem Kylo Rena, ona sprawowała najwyższą władzę w szeregach Rycerzy i odpowiadała za ich misje, podejmowane decyzje i bezpieczeństwo. Dlatego też, pozostali czekali w skupieniu na dalsze rozkazy.

- Pani, widzę że wróciliście bardzo szybko - rzucił obojętnie Hux - Najwyższy Dowódca oczekuje cię w swojej komnacie - dodał jakby z odrazą, wypowiadając nowy tytuł Kylo Rena. Talia zacisnęła dłonie w pięści. Miała ochotę zmazać ten chytry uśmieszek z twarzy Generała i pewnie by to zrobiła, gdyby to nie oznaczało wywołania otwartej walki ze Szturmowcami, na środku hangaru.

- Rozumiem - odpowiedziała, starając się aby głos jej nie zadrżał i nakazała pozostałym, aby udali się do swoich kwater i oczekiwali na kolejne rozkazy. Kierując się do odpowiedniego wyjścia, zauważyła, że za każdym z Rycerzy, podąża czterech Szturmowców. Za nią natomiast ruszyło ośmiu ludzi z blasterami na ramieniu i w białych zbrojach. Nie podobał jej się taki obrót spraw. Czyżby to Ren kazał ich eskortować, czy może jest to pomysł Generała? Nie była pewna co o tym wszystkim myśleć. Kiedy wybrała numer piętra i poczekała aż winda się za nimi zamknie, powiedziała spokojnie w stronę żołnierzy.

- Nie potrzebuję eskorty, znam drogę - oczekiwała na ich reakcję, która mogła jej powiedzieć trochę więcej o sytuacji. Lubiła być przygotowana, to uspokajało jej nerwy i pozwalało zachować wewnętrzną harmonię. Uśmiechnęła się do siebie, kiedy na jej słowa Szturmowcy nieznacznie się wzdrygnęli. Jedna z użytecznych rzeczy, których uczy ciemna strona mocy - strach potrafi być bardzo potężną bronią. Nikt jednak nie kwapił się do odpowiedzi. Winda zatrzymała się, a kiedy Talia chciała wyjść na korytarz, Szturmowcy ruszyli za nią.

- Wydaje mi się, że wyraziłam się jasno, czyż nie!?! - krzyknęła, odwracając się gwałtownie w ich stronę.

- Aaallee mammy rozzkazzzy - wyjąkał jeden z nich, łamiącym się głosem.

- Jakie rozkazy!?! - znowu krzyknęła Talia, a Szturmowiec, który zabrał głos, schował się za kolegą, próbując zniknąć z jej pola rażenia, zupełnie przerażony.

Poszukiwanie równowagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz