Deszcz lał strugami, a błyskawice raz po raz przecinały zachmurzone niebo, stanowiąc jedyne świetlne rozbłyski w promieniu kilometrów. Wszechogarniające, czarne chmury, dodawały ciemności cięższego, bardziej złowrogiego klimatu. Devon upajał się krzykami dzieci dobiegającymi z metalowej klatki, umieszczonej w rogu kamiennej komnaty. Ich strach krążył w jego żyłach, podsycając energię Ciemnej Strony. Przeglądając jeszcze raz zapiski, nie mógł wprost uwierzyć, że Generał Hux, gardzący i nieufny wobec Mocy, powierzył im przechwycone przypadkiem notatki z tajnych rytuałów. Dwójka Rycerzy, którzy musieli odwalić robotę w stolicy Sanorry, właśnie wkroczyła do komnaty, przywitana głośnymi hukami wyładowań atmosferycznych. Zdjęcie masek, które ukazało zniekształcone oblicza dosyć niskiej ciemnowłosej kobiety i wysokiego blondyna, wywołało kolejną falę szlochu, dobiegającą od strony klatki.
- Nie rozumiem, po co mamy udawać, że pomagamy szturmowcom – zimny głos dobiegł uszu zgromadzonych, kiedy Kesha odłożyła maskę na pobliskie podium. Jej twarz pokrywała szeroka szrama, a cała szyja była naznaczona czerwonymi śladami poparzeń.
- Talia zapewne przesłucha oddział, kiedy wrócimy na Niszczyciela. Muszą potwierdzić, że grzecznie stłumiliśmy bunt – Devon nie lubił tłumaczyć rzeczy oczywistych.
- A co jeśli ktoś widział jak zabieraliśmy smarkaczy i poleci na skargę do naszej kochanej kapitan? – Ragar oparł się o ścianę, krzyżując ramiona. Część jego twarzy była pozbawiona skóry, ukazując gnijące mięśnie. Mężczyzna był znudzony tą całą akcją i tajnymi spotkaniami. Sądził, że w otwartej walce, przy elemencie zaskoczenia, również daliby radę pokonać Kylo, a zabicie jego trójki adoratorów, nie stanowiło jego zdaniem najmniejszego problemu. Devon, Regar i Kesha, już dawno odsunęli się od Talii, Amona i Trenta, w spokoju czekając na odpowiedni moment. Nie po to pozwolili Ciemnej Stronie Mocy na pełną dominację, żeby rządzili nimi głupcy żyjący w konflikcie, braku równowagi i celu. Złowrogie podszepty, nakazywały najpierw usunąć oczywistego wroga, jednak zaufanie pomiędzy trójką Renów, również nie było bezgraniczne. Póki co, pozwolili Devonowi podejmować decyzję, ale każde z nich widziało siebie, na miejscu władzy i dominacji.
- Z tego co wiem, świadkowie zza grobu nie stanowią zagrożenia – Devon wstał i podszedł do ołtarza, znajdującego się w samym centrum okrągłej sali – Jesteś gotowa? – spytał w kierunku kobiety. Ta nie mówiąc nic, zsunęła z siebie szaty i podeszła naga do ołtarza, po czym położyła się płasko na ciemnym granicie. Posadzka całej komnaty była wyżłobiona starożytnymi runami i odpowiednia mieszanka płonących olejów, sączyła się kanalikami umieszczonymi w podłodze. Devon schylił się i przy akompaniamencie kolejnej błyskawicy, podpalił płyn, który w kilka sekund rozjarzył się ogniem, tworząc setki płonących wzorów. Kiedy skinął na Ragara, ten wyciągnął z klatki pierwsze dziecko, które nie mogło mieć więcej niż 10 lat. Chłopiec płakał i błagał o litość, jednak Rycerz nie zważając na te prośby, skręcił mu kark i rozciął przedramię, układając ciało tak, aby krew mogła spokojnie sączyć się i mieszać z płonącymi w podłodze znakami. Devon w skupieniu zaczął inkantować zaklęcie, które spowodowało utworzenie ciemnej mgły nad pierwszą siecią run. Wiedział, że na tym etapie, mgła nie nabierze jeszcze postaci. Krew dwudziestej pierwszej, niewinnej ofiary, będzie rzeczą, która dopełni dzieła. Uśmiechnął się na samą myśl, wciągając w nozdrza metaliczny zapach krwi i śmierci. Takie noce były tym, co uwielbiał najbardziej.
***
Rey obudziła się, drżąc z zimna, w kompletnej ciemności. Usiadła na pryczy, zastanawiając się nad obrazem, który podsunęła jej podświadomość. Ren, czytając w jej myślach, kilka dni temu, przez chwilę opuścił swoją obronę i dziewczyna zobaczyła wspomnienie. Uleciało ono jednak, wraz z utratą przytomności. Czuła, że Moc chce jej coś przekazać, rozwiewając mgłę i pokazując jej ten obraz akurat dzisiaj. Ben był przy jej łóżku, w bazie na Juan Dhar, kiedy leżała w szpitalu, nieprzytomna i podłączona do tych wszystkich aparatów medycznych. Czuła, że się o nią martwił i bolało go, że widzi ją w tym stanie. Niewiele myśląc, dotknęła czoła, które pocałował, zanim wizja się urwała. Rey wstała z posłania i przeszła kilka kroków do kokpitu, orientując się, że dalej jest środek nocy. Pomasowała ramiona, próbując się trochę ogrzać. Jej transportowiec rzeczywiście nie był najwygodniejszym miejscem, szczególnie kiedy temperatura w nocy, potrafiła sięgać zera stopni. Dotykając metalowych ścian i zdając się jedynie na swoją pamięć, dotarła do wyjścia i otworzyła właz. Kiedy weszła na statek Rena, powoli poruszała się korytarzem i na chwilę skierowała się do sali ćwiczeń, oceniając ogrom zniszczeń. Cała ściana była poszatkowana w drobny mak. Pomyślała nawet, że te napady gniewu, idealnie wpasowują się w charakter Rena, a jej to w najmniejszym stopniu nie przeszkadza. Sama miała czasem ochotę coś rozwalić i może takie ujście dla złości jest potrzebne. Po cichu skierowała się do sypialni, zapominając o tym, że przekroczenie drzwi, zaalarmuje fotokomórkę, rozświetlając pomieszczenie przytłumionym blaskiem. Skrzywiła się lekko, ponieważ jej plan zakładał ukradkowe wślizgnięcie się do sypialni, ale w takim wypadku musiała improwizować. Kylo, który miał bardzo lekki sen, natychmiast otworzył oczy, poszukując zagrożenia. Zdziwił się, kiedy jego wzrok padł na Rey, która stała w progu, lekko zagubiona. Sądził, że kiedy zamknęła za sobą klapę transportowca, zamierzała odlecieć, albo przynajmniej unikać go przez najbliższe dni. Nie był pewny czy w tym momencie, nie przyszła jedynie po swoje rzeczy, żeby wymknąć się w środku nocy. Zastanawiał się, czy pozwoliłby jej odejść, czy może siłą próbował ją zatrzymać? Te myśli w ogóle mu się nie podobały, jednak nie zdążył głębiej się nad tym zastanowić. Rey podeszła do swojego łóżka i wzięła z niego koc, po czym w kilku krokach pokonała szerokość pokoju i położyła się na skraju posłania Bena, otulając materiałem. Ren spodziewałby się wszystkiego, jednak tym razem, zachowanie dziewczyny zupełnie go zaskoczyło.
- Co robisz? – wyrwało mu się tylko, kiedy Rey ułożyła się na jego poduszce, patrząc spokojnie tymi czekoladowymi źrenicami.
- Powiedziałeś, że mogę spać gdzie chcę... Zmieniłeś zdanie i mam sobie pójść? – spytała, nie wykazując jednak zamiaru ruszenia się z miejsca.
- Nie idź – wyrwało mu się natychmiast, a na twarzy Rey pojawił się szeroki uśmiech.
- Strasznie zmarzłam – powiedziała cicho i zawahała się przez chwilę. Jednak tak pragnęła tej bliskości i ciepła, że postanowiła iść krok dalej. Przysunęła się do Bena, opierając głowę na jego ramieniu i lekko obejmując go w pasie. Te kilka godzin pozwoliło jej zatęsknić za jego drzewno-korzennym zapachem, delikatnie wyczuwalnym na skórze i ich więzią, która wydawała się nasycać ciepłymi tonami i uspokajająco otulać harmonią.
Ren odruchowo chciał ją objąć, ale kiedy przypomniał sobie jak jego dotyk skrzywdził ją kilka godzin wcześniej, jakoś nie mógł się zdobyć na wykonanie najmniejszego gestu. Niesamowite było, że Rey była na tyle blisko, że czuł delikatną woń cytrusów i ciepło, nasycane przez ich wspólną energię. Wystarczyłoby się nachylić i mógłby ją pocałować.
- Nie boisz się... - zaczął, jednak Rey natychmiast mu przerwała i zaprzeczyła.
- Słyszałam, że ciepło ciała, jest najszybciej w stanie ogrzać, wyziębioną skórę – wyszeptała w załamanie jego szyi i uśmiechnęła się, kiedy Ben wreszcie się rozluźnił i objął ją, przysuwając jeszcze bliżej siebie.
- Wcześniej przesadziłem, przepraszam – powiedział cicho i pogładził ją lekko po ramieniu. Nie sądził, że przy jakiejkolwiek kobiecie będzie czuł chęć przepraszania, respektowania jej uczuć, pomieszaną z niezaspokojonym pragnieniem.
- Ja też przepraszam – Rey wiedziała, że sama nie jest bez winy.
- Dobranoc – była zmęczona i nie chciała w tym momencie skupiać się na głębszych rozważaniach i kontynuować rozmowę. Jedyne czego pragnęła to zasnąć przy swoim mistrzu, wsłuchana w jego spokojny oddech. Kylo pstryknął palcami, co spowodowało zgaszenie świateł i pocałował Rey w czoło, zanim odpowiedział „Dobranoc".

CZYTASZ
Poszukiwanie równowagi
Hayran KurguHistoria opowieści rozpoczyna się po ucieczce rebelianów z planety Crait pod koniec filmu "Star Wars. The Last Jedi". Rey w dalszym ciągu nie może pogodzić się z tym, że nie pomogła Kylo powrócić na jasną stronę mocy. Czy uda jej się zbliżyć do ni...