Rozdział 24

715 62 41
                                    

Rey siedziała w kokpicie obok Bena, spoglądając na mijane systemy gwiezdne. Dzięki medytacji i głębokiemu skupieniu, udało jej się prawie całkowicie wyłączyć Moc. W pewnym sensie czuła się spokojna, jednak z drugiej strony, brak połączenia z Benem, które towarzyszyło jej od tak dawna, wydawało się nienaturalne i miała nawet wrażenie, że czytanie nastroju mężczyzny siedzącego w tym momencie obok niej, przestaje być intuicyjne. Kylo był skupiony na aparaturze, szykując ich do skoku nadprzestrzennego i obliczając koordynaty, jednak zatrzymał się na chwilę, przed ostatecznym zatwierdzeniem danych. Wiedział, że kiedy pojawią się na statku, nie będzie odwrotu i wszystko będzie musiało się odbyć zgodnie z planem.

- Damy radę – Rey wciągnęła głęboko powietrze, na znak że jest gotowa.

- Wiem – odpowiedział jej Ben, już bez uśmiechu. Oboje byli ubrani w czarne szaty zakonu, z mieczami przy boku. Ren starał się skupić na swoich najmroczniejszych wspomnieniach, żeby móc emanować przynajmniej cząstką tej energii i opleść nią Rey, tak aby wszyscy wokół sądzili, że Moc pochodzi od dziewczyny. Wiedział, że nie będzie to dla niej miłe uczucie, jednak przy innych użytkownikach mocy, musieli w dalszym ciągu trzymać się na baczności.

Rey przymknęła oczy, zanurzając się w te mroczne tony, oplatające jej ciało. Kiedy Kylo pociągnął dźwignię i po udanym skoku, ich oczom ukazały się statki Najwyższego Porządku, oboje byli spokojni i skupieni. Talia czekała na nich, kiedy wylądowali w jednym z pomniejszych, wschodnich hangarów. Jako, że kilku szturmowców kręciło się w pobliżu, wszystko odbyło się bardzo oficjalnie. Talia ukłoniła się.

- Oczekiwaliśmy cię, Najwyższy Przywódco – powiedziała z szacunkiem. Spojrzała na dziewczynę, która wyprostowana jak struna stała obok Bena, statecznie taksując otoczenie, jakby tylko czekała na zbliżające się zagrożenie, gotowa dobyć miecza.

- To moja nowa uczennica, Malaya Ren, mam nadzieję, że będziesz miała na uwadze jej postępy w treningu – Kylo przedstawił swoją towarzyszkę, licząc jedynie na to, że wieść o nowej uczennicy rozniesie się po statku, dzięki obecnej na miejscu, obsłudze hangaru. Każdy zdawał sobie sprawę, że uczennica Najwyższego Dowódcy to osoba której nie można tknąć i najlepiej schodzić jej z drogi. Jedynie reakcja Generała mogła być nieprzewidywalna.

- Jak mają się sprawy na Sanorze? Czy nasz oddział wraca? – zapytał, omijając kobietę oraz salutujących Szturmowców i kierując się w głąb statku. Talia pośpiesznie zajęła miejsce obok Rena, trzymając w dłoniach jakieś raporty i dokumenty, natomiast Rey szła dwa kroki za nimi. Kapitan rozluźniła się trochę, dopiero kiedy weszli do windy.

- Oddział wraz z Rycerzami będzie tu najdalej za kwadrans, nie spodziewaliśmy się tego – nie była zadowolona ze zmiany planów o której nikt jej nie poinformował. Miała jednak nadzieję, że ich podejrzenia są nieuzasadnione.

- Wydaje się, że powinniśmy ich przywitać – Kylo był zamyślony, ale również opanowany. Kiedy dotarli na odpowiednie piętro i chcieli przedostać się do drugiego hangaru, Generał Hux, wyszedł im naprzeciw z grupą kilku Szturmowców. Cała jego twarz pokryta była czerwonymi plamami złości.

- Natychmiast pojmać zdrajczynię – wykrzyknął, jednak znajdujący się za nim mężczyźni, z blasterami w dłoniach, nie kwapili się specjalnie do wykonania zadania, jako, że rzeczona kobieta, stała za plecami Najwyższego Dowódcy, którego zwyczajnie się bali.

- To nie będzie konieczne, odmaszerować – głos Rena był spokojny i opanowany. Szturmowcy w popłochu opuścili korytarz, co jeszcze bardziej rozgniewało Generała.

- Ta dziewucha zabiła Dowódcę Snoke'a i jego straż, a teraz chodzi sobie wolno po moim statku! – wrzasnął głośno, co wywołało jedynie kpiarski uśmieszek ze strony Rey.

Poszukiwanie równowagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz