Rozdział 26

543 61 12
                                    

Generał zgodnie z wcześniejszymi zamierzeniami planu, udał się natychmiast po zakończeniu ciszy nocnej, do prywatnej komnaty Talii. Informacje o kolejnym buncie, odkrytym na planecie sąsiadującej z nieposkromioną Sanorrą, zachowywał w tajemnicy od prawie dwóch tygodni. Tamtejsze zasoby były dużo bardziej istotne w łańcuchu dostaw Najwyższego Porządku, a panujący regent chciał negocjować i podpisać warunki ugody, jedynie z dowództwem. Hux kasował raporty z Watary, żeby w odpowiednim momencie, poprosić o pomoc Panią Kapitan, która musiałaby złożyć meldunek Renowi. Jeśli Generał dobrze odczytał zażyłość pomiędzy Benem i tą rebeliantką, wódz zapewne zechce zabrać ją ze sobą, o ile sam zdecyduje się przejąć inicjatywę na Watarze. Keshy będzie łatwiej wykonać zadanie, w asyście niewielkiego oddziału, z daleka od floty. Generał miał już właściwie przygotowaną mowę pogrzebową, w której żałuje, że ich Dowódca, panował tak krótko, ostatecznie będąc zgładzonym w podstępnym zamachu i sam z bólem serca, będzie musiał objąć dowodzenie, jako oficer najwyższy rangą. Analizując teraz wszystkie podjęte działania, w pewnym sensie żałował jedynie dziewczyny zamkniętej w lochach. Jej krzyki wskazywały na nieprzenikniony ból i cierpienie, ale mimo wszystko nie chciała nic zdradzić Rycerzom Zakonu. To musiało oznaczać, że kocha Bena tak bardzo, że woli poświęcić życie, niż mu zaszkodzić. Hux szanował siłę, a była to cecha, która wręcz biła od młodej kobiety. W najśmielszych snach nie potrafił sobie wyobrazić uczucia tak czystego i niewinnego, które jest w stanie odgonić nawet wizję śmierci, byleby tylko ocalić drugą osobę. Kiedy Talia, stanęła w drzwiach, jedynie w szlafroku i włosach w nieładzie, Generał uśmiechnął się lekko i ukłonił.

- Wybacz, że przeszkadzam i wyrywam cię ze snu, ale mam do omówienia sprawy niecierpiące zwłoki – wskazał na kilka wydruków, które ze sobą zabrał, po czym przeniósł wzrok z jej twarzy na opustoszały korytarz – Będę tu czekał, aż się przygotujesz – dodał, pozostając w miejscu. Zastanawiał się, czy po tym wszystkim, Talia będzie mogła żyć. Polubił kobietę, która poza uderzającą urodą, była również świetnym strategiem i inteligentną partnerką do rozmów. Z tych powodów miał nadzieję, że będzie ją mógł zachować przy sobie, tym bardziej, że dodatkowa ochrona w postaci silnej użytkowniczki Mocy, mogłaby być w późniejszym czasie przydatna. Wszystko działo się zbyt szybko, żeby miał czas na tak prozaiczne rozmyślania, tym bardziej, że miał pełną świadomość, że jej lojalność znajduje się dalej przy Kylo.

Zaskoczenie na twarzy Talii, szybko przerodziło się w podejrzliwość, bo niby co Generał ma jej do przekazania z samego 'rana', zaledwie kilka godzin po przybyciu Bena i Rycerzy, na Niszczyciela.

- Wejdź proszę i poczekaj w salonie, przez chwilę zniknę w łazience – Talia zrobiła mu miejsce w drzwiach i sama popędziła do łazienki, wziąć szybki prysznic, przebrać się i przeczesać włosy. Dosłownie kilka minut później, stanęła przed Generałem, gotowa na wszelkie, nawet najbardziej niepokojące wiadomości.

- Jak wiesz, Watara zaopatrza nas w stopy stali, miedzi i cyny, konieczne do kontynuowania naszych obecnych projektów, które niestety stanęły w miejscu. Prace zostały wstrzymane, a tamtejsze kopalnie i fabryki zatrudniają kilka tysięcy osób, których nie można tak po prostu zastąpić. Potrzebujemy, żeby natychmiast wrócili do pracy, sprawa z regentem, jest więc priorytetowa i bardzo delikatna – Hux tłumaczył spokojnie, pokazując Talii dane na wydrukach, które wcześniej przygotował. Wynikało z nich, że przynajmniej trzy systemy kontrolowane przez Najwyższy Porządek, nie są w stanie zachować ciągłości bez tych dostaw. Kobieta westchnęła ciężko, zastanawiając się, jak mogła to przegapić. Próbowała przynajmniej pobieżnie śledzić spływające raporty, ale najwidoczniej nie była w stanie zająć się wszystkim, łącznie ze szkoleniem Szturmowców, łamaniem kodów dostępu i pilnowaniem Rycerzy. Nachmurzyła się, sądząc, że natychmiast należy coś zaplanować.

- Czy sądzisz, że powinnam tam lecieć, ranga Kapitana jest wystarczająca dla ustalenia i podpisania ugody? – zapytała, podnosząc głowę znad dokumentów. Generał właśnie na to czekał. Miał nadzieję przypadkowo zasiać pomysł w głowie kobiety i pozwolić, żeby stopniowo wykiełkował.

- Nie jestem pewny, czy będą chcieli rozmawiać nawet ze mną. Ten system był jednym z pierwszych opanowanych przez Najwyższy Porządek i Dowódcę Snoke'a, któremu regenci ufali. Nie znają nowego Dowódcy, który był ostatnio dość nieobecny. Być może przydałby się jakiś pokaz autorytetu? – udawał, że zastanawia się na głos. Talia zasępiła się, kontemplując czy obecność Rena będzie rzeczywiście niezbędna na Watarze. Jednak pozwolenie, żeby dostawy surowców opóźniły się o kolejne dni, było zgodnie z danymi, nie do pomyślenia.

- Dziękuję Generale, natychmiast udam się porozmawiać z Najwyższym Dowódcą – odpowiedziała Talia. Stwierdziła, że być może Kylo nawet ucieszy się z możliwości spędzenia kilku dni z dala od floty, mając Rey u swego boku, kiedy nie będą musieli chować się po kątach? Kobieta wstała, pożegnała Generała, po czym pospieszyła porozmawiać z Mistrzem.

***

Ben najpierw nie mógł zasnąć, a potem miał płytkie, niespokojne sny, przepełnione ciemnością. Kiedy się przebudzał i nie było przy nim Rey, znów czuł, że samotność i pustka wdzierają się do jego serca. Niby zdawał sobie sprawę, że tak musi być, a dziewczyna znajduje się jedynie kilka korytarzy dalej, bezpieczna w swojej komnacie, jednak wolałby mieć ją w tym momencie przy sobie. Jeszcze przez chwilę patrzył tempo w sufit, zanim wstał, żeby wziąć zimny prysznic i zebrać myśli. Wyszedł z łazienki, wycierając ręcznikiem mokre włosy, kiedy Talia pojawiła się przed panelem, na zewnątrz jego komnaty. Wpuścił kobietę, która wydawała się być zdenerwowana i blada.

- Coś się stało? – spytał natychmiast, kiedy niepokój wyryty w każdym geście jej ciała, wydawał mu się udzielać.

Talia zaczęła powoli tłumaczyć jak wygląda sytuacja na Watarze, dając Benowi do zrozumienia, że wie jak nieodpowiedni jest to moment. Kylo przysiadł przy biurku, zastanawiając się przez chwilę nad potencjalnymi możliwościami.

- Jak wyglądają raporty z Sanorry? Co robili Rycerze? – spytał w końcu.

- Z tego co zdążyłam się zorientować, pomagali szturmowcom, wybili rebeliantów i nie zdarzyło się nic odbiegającego od normy – odpowiedziała Talia, która już wczoraj przejrzała raporty i przesłuchała nawet kilku szturmowców, uważając się pośrednio odpowiedzialna za wcześniejsze niedopilnowanie Rycerzy.

Kylo chciał wybadać lojalność, oddanie Rycerzy i wysondować jak widzą swój dalszy udział w zmianach jakie miały nastąpić w działalności Najwyższego Porządku. Zabicie bez cienia wątpliwości ludzi, których skazał na podążanie ścieżką Ciemnej Strony Mocy, wydawało mu się niesprawiedliwe. Jednak jeśli będą w stanie przekuć Ciemną i Jasną Stronę, budząc w sobie równowagę, jak miało miejsce dawno temu w przypadku Szarych Jedi, mięli szanse zrobić wspólnie coś dobrego dla Galaktyki.

- Wezmę ze sobą Devona, Amona, Malayę i jeden oddział Szturmowców, przygotuj wszystko – wydał dyspozycję, akurat kiedy M87 wjechał do pomieszczenia z tacą ze śniadaniem. Niepewnie ominął Panią Kapitan i postawił posiłek przed Kylo, już rozglądając się za rzeczami, które należałoby ogarnąć.

- Zjedz w spokoju, ja się wszystkim zajmę – Talia ukłoniła się lekko, opuszczając pomieszczenie i analizując w głowie, czy przygotowanie statków do podróży na tak zalesioną planetę, będzie wymagało dodatkowych dyspozycji.

Poszukiwanie równowagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz