Rozdział 28

543 59 30
                                    

Rey oddychała spokojnie, próbując skupić się na Mocy w swoim wnętrzu i oczyszczeniu umysłu. Miała nadzieję, że to pomoże jej odsunąć skutki działania narkotyku. Przez ostatnie godziny, Regar nie obudził się, a krew z rozciętej głowy, przestała już cieknąć. Rey zorientowała się, że klatka piersiowa mężczyzny nieznacznie się unosi, więc sądziła, że obrażenia, nie były mimo wszystko śmiertelne. Sytuacja działała na jej korzyść. Powoli wewnętrzna iskra, dodawała jej siły i miała wrażenie, że energia, której potrzebuje, żeby się uwolnić, jest na wyciągnięcie ręki. Otworzyła oczy i prześledziła mechanizm, przytwierdzający ją do stołu. Naparła mocą na mocowanie zamków, które po chwili otworzyły się z głośnym syknięciem. Niewiele myśląc, Rey podbiegła do nieprzytomnego mężczyzny i zabrała mu broń. Mocą otworzyła celę i wybiegła na korytarz, zapominając że znajduje się na obcym statku, pełnym wrogów. Kilka kroków od niej, w końcu korytarza, dostrzegła postać Generała Huxa. Na jego widok, wezbrała w niej niepohamowana złość. Nienawidziła tego podłego, złego i podstępnego człowieka, który chciał odebrać jej szczęście, otrzymane na tak niemożliwie krótką chwilę. Nie mogła mu pozwolić na wykonanie jakiegokolwiek ruchu i wezwanie posiłków, więc natychmiast odpaliła miecz świetlny, podbiegła do niego i zatrzymała czerwone ostrze, tuż przy szyi Generała.

- Ani drgnij – wycedziła, ledwo kontrolując swój gniew. Była pewna, że ten człowiek stoi za wszystkim, co ją tutaj spotkało i nie cofnie się przed niczym, żeby zniszczyć Bena i zasiąść na tronie, podporządkowując sobie Galaktykę, poprzez śmierć milionów istnień. Widziała, że w zielonych tęczówkach pojawił się strach i pozwoliła, żeby przeniknął ją do szpiku kości. Rozejrzała się po pustym korytarzu i przymknęła oczy, próbując się dostroić do energii Bena i zorientować, gdzie teraz przebywa. Po chwili jednak ze zgrozą stwierdziła, że nie wyczuwa go nigdzie na pokładzie statku. Czyżby się spóźniła i Keshy udało się zabić Kylo? Rey miała wrażenie, że lodowa macka zaciska się na jej duszy, odcinając dopływ tlenu. „Nie, to niemożliwe" próbowała się uspokoić i przeszyła spojrzeniem, mężczyznę stojącego przed nią.

- Gdzie jest Ben? – spytała z naciskiem. Hux patrzył na nią i kącik ust zadrgał mu w wymuszonym uśmiechu wyższości.

- Teraz pewnie leży już martwy, gdzieś na Watarze – odpowiedział, chcąc zabrzmieć pewnie, jednak do jego głosu, przeniknął dostrzegalny ton strachu. Rey nie miała czasu na analizy, ale jeśli Hux wspomniał o jakiejś planecie, o której istnieniu miała mgliste pojęcie, to pewnie brak energii Rena, był spowodowany faktem, że zwyczajnie nie ma go na statku. W serce Rey wlała się nowa nadzieja i przekonanie, że musi działać szybko. Zgasiła miecz i uderzyła nim Generała w tył głowy, z siłą która sprawiła, że nieprzytomny osunął się na posadzkę, po czym pobiegła za strumieniem Mocy, który prowadził ją wprost do komnat Talii. Wiedziała, że tylko ona może jej w tym momencie pomóc. Nie zważała na Szturmowców, nieco skołowanych jej widokiem, potarganej i z zaschniętą krwią, zdobiącą jej ubrania i klatkę piersiową. Rey uderzyła w naścienny panel, z taką siłą, że ekran zniekształcił się, zanim wpuścił ją do komnat pani Kapitan. Talia spojrzała w kierunku drzwi i zamarła, nie dowierzając własnym oczom. Dziewczyna, która powinna być teraz z Najwyższym Dowódcą na innej planecie, stała przed nią, przerażona i zakrwawiona, dysząc ciężko.

- Co się dzieje, co ty tutaj robisz? – poderwała się na równe nogi, już prawie sięgając po miecz świetlny. Nie odpaliła go jedynie dlatego, że Ben ufał tej kobiecie, a zawdzięczała jej też życie swoje, Amona i Trenta.

Rey wiedziała, że musiała wywrzeć niepokojące wrażenie, ale była w takim amoku, że czym prędzej chciała wyjaśnić sytuację i skłonić Talię do współpracy i podjęcia natychmiastowych działań.

Poszukiwanie równowagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz