Rozdział 3

1.1K 75 7
                                    

Kylo Ren patrzył na Generała Huxa, z niewypowiedzianą wściekłością. Ruch Oporu mógł znajdować się po drugiej stronie galaktyki, a wszyscy, włączając jego samego, nabrali się na sztuczkę Luke'a Skywalkera.

- Myślałem, że rozkazałem blokować wszelkie sygnały przesyłane przez rebeliantów - uderzył ze złością w panel kontrolny na głównym pokładzie Gwiezdnego Niszczyciela. Wszyscy spośród obsługi znajdującej się na mostku, wstrzymali oddechy, zdjęci strachem. Jedynie Generał Hux nie stracił rezonu, zachowując swój zimny i nieprzenikniony wyraz twarzy.

- Kiedy dostatecznie się od nas oddalili, musieli znaleźć sposób na wzmocnienie sygnału. Niestety nic nie mogliśmy na to poradzić. Inżynierowie pracują nad sposobem zagłuszenia wszelkiej międzyplanetarnej komunikacji na poszczególnych częstotliwościach - wyjaśnił bez zająknięcia Generał Hux.

- Znalezienie Ruchu Oporu i zagłuszenie sygnałów to sprawa priorytetowa. Przygotujcie się też na przyjęcie Rycerzy Mojego Zakonu, są mi potrzebni na miejscu - rozkazał z satysfakcją. Wiedział, że Generałowi i załodze nie spodoba się ta decyzja, ale potrzebował każdej pomocy, jaką mógł otrzymać.

Kiedy opuścił mostek, od razu udał się do swojej kwatery. Już wcześniej nie do końca ufał Generałowi, jednak ten kierował armią i w pewnym stopniu posiadał szacunek żołnierzy, podczas gdy on sam wzbudzał raczej grozę i strach.

Przysiadł na łóżku, rozpamiętując ostatnie wydarzenia. Chwilę przed przebudzeniem w sali Najwyższego Przywódcy, wydawało mu się, że poczuł energię Rey, ale to przecież było niemożliwe. Jedynie Hux znajdował się wtedy w pomieszczeniu. Nie był pewny gdzie leży lojalność Generała i czy nie użyje swoich wpływów, żeby usunąć Rena w najmniej spodziewanym momencie. Jeżeli chciał to dobrze rozegrać, musiał być ostrożny i wypatrywać wrogów w odległej Galaktyce, jak również takich, którzy znajdują się najbliżej niego.

Ostatnie tygodnie były dla Kylo bardziej męczące niż chciałby to przyznać. I w dodatku ta dziewczyna, zwykła zbieraczka złomu, która nie opuszczała jego myśli. W dalszym ciągu pamiętał rozczarowanie i gniew jakie poczuł, kiedy zaproponował, że zostanie jej mistrzem i wspólnie będą władali Galaktyką, a ona kolejny raz odmówiła. Walczyli ramię w ramię, przeciwko ochroniarzom Snoke'a, wzajemnie się uzupełniając. Czuł moc, która płynie przez niego, przez nią i oddziałuje na przestrzeń wokół nich, karmiąc się wzajemnie i potęgując. To było niesamowite i unikatowe, a potem znów musieli stanąć naprzeciw siebie. Wybuch miecza świetlnego kompletnie go zaskoczył. Cały czas zastanawiał się, dlaczego Rey go nie zabiła. To byłoby takie proste i za jednym zamachem pozbyłaby się tego 'potwora', którym tak gardziła. Pamiętał, kiedy z odrazą użyła tego słowa po tym jak Kylo zabił Hana Solo, własnego ojca. Być może miała rację. Tylko potwór byłby w stanie zrobić coś takiego z zimną krwią. Jednak kiedy atakowali statek jego matki, zawahał się. Znowu jasna strona mocy odezwała się, żeby go powstrzymać. Obraz matki i jej miłość próbowały przebić się z zakamarków jego umysłu. Zamknął oczy, próbując skupić się na celu i oczyścić myśli. Wybrał ciemną stronę mocy, nie wahając się i tak już pozostanie. Siła, którą z niej czerpał była niewypowiedziana i podsycana wszystkimi cierpieniami, których zaznał. Musiał tylko się na nich skupić, na poczuciu krzywdy, osamotnieniu i bólu. Powoli się uspokajał, wyrównując oddech, skupiony na celu, który był prawie na wyciągnięcie ręki.

***

Rey nie miała pojęcia jak długo biegnie powodowana złością i bezsilnością. Zatrzymała się w kompletnie ciemnym zaułku korytarza, wyglądającego jak wszystkie inne. Nie znała tej bazy, więc nie miała pojęcia, gdzie się znajduje i w tym momencie nie miało to dla niej żadnego znaczenia. Chciała być sama.

Poszukiwanie równowagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz