-Księżniczko? Gdzie się księżniczka ukryła?- Krótkowłosa elfka w stroju służącej przemierzała zamkowe korytarze w poszukiwaniu Inez. Nastolatka nie była w stanie jej usłyszeć, ponieważ siedziała na poddaszu biblioteki i czytała książkę o historii Lilianicy. Na jej uszach spoczywały czarne słuchawki z kocimi uszami, a koło stosu wybranych książek leżał królewski diadem. Dziewczyna miała odwołaną lekcje jazdy konnej z powodu ulewy, dlatego zaszyła się wśród kart i liter. Czekała na przyjście przyjaciela, którego rano poprosiła o spotkanie. Nagle ktoś zasłonił jej oczy. Przestraszyła się lekko, jednak uspokoiła się słysząc głos koło swojego ucha.
-Zgadnij, kto to, księżniczko.
-Edlin. Prosiłam cię, żebyś nie mówił tak do mnie, kiedy jesteśmy sami.
-Przepraszam, Inez. Ciągle o tym zapominam a wolałbym nie powiedzieć tak w obecności twoich rodziców.
-Ojjj już nie marudź.- Nastolatka uderzyła elfa lekko w ramię i wstała, otrzepując spodnie. Spojrzała na malutkie okno w pochylonym suficie.
-Dzisiaj nie będę mogła podszkolić swojej celności, więc co proponujesz na dzisiaj, nauczycielu?- Wiedziała, że nie lubił, gdy tak mówiła. Znała też ryzyko tych spotkań.
-Dobrze wiesz, że samo przebywanie tutaj z tobą ściąga na mnie kłopoty. Jesteś niemożliwa.- Chłopak pokręcił głową ze zrezygnowaniem.- Ale pewnie nie odpuścisz?- Spojrzał na niebieskowłosą z nadzieją.
-Nie, nie odpuszczę. To moje królestwo i muszę potrafić je ochronić. To, że umiem trzymać łuk nic mi nie daje. Wiem, że zgodziłeś się na łuk, bo jest to broń daleko zasięgowa, która nie pozwala mi brać bezpośredniego udziału w walce, ale jeżeli wróg zbliży się do mnie, pozostaje bezbronna. Dlatego prosiłam cię, byś nauczył mnie używać miecza.
-Nie, Inez. Na miecz nie mogę się zgodzić. Jesteś zbyt drobna, żeby sobie poradzić z tak ciężką bronią.- Nastolatka pomruczała coś pod nosem. Chłopak uznał to za koniec rozmowy, więc odwrócił się i zaczął iść w stronę schodów. Nagle zauważył szybki ruch. Kiedy się odwrócił, przed jego oczami pojawiło się ostrze, które jakoś udało mu się zablokować. Koniec ostrza był zasłonięty zwykłą, pozłacaną rączką, którą trzymała w dłoni Inez. Ostra część nie była zbyt długa. Sztylet? Ale skąd ona go ma?
-Inez, odłóż ten sztylet.
-Nie. Nie chcesz mnie nauczyć władania mieczem, to chociaż naucz mnie używać tego.- Elf westchnął.
-Kompletnie nie znasz się na broni. Sztylet jest i może lżejszy, jednak o wiele trudniej go opanować niż najcięższy miecz.
-A ty nauczysz mnie nim walczyć.
-Już powiedziałem.-
-To rozkaz!- Inez nienawidziła tego. Nie lubiła rozkazów, tym bardziej kierowanych do osób, na których jej zależało. Widząc wyraz twarzy elfa spuściła głowę.
-Przepraszam, Edlinie, ja...- Chłopak uklęknął.
-Nic się nie stało, księżniczko. Jutro zaczniemy lekcje. Tutaj o tej godzinie pasuje księżniczce?- Inez słysząc jego kpiący ton, chciała mu przerwać, jednak elf sobie nie pozwolił. -W takim razie do jutra księżniczko. Zanim się jeszcze oddalę, chciałby przypomnieć, że ma za chwilę księżniczka lekcje etykiety, na którą powinna się księżniczka przebrać.- Kiedy to powiedział, po prostu wyszedł. Inez opadła na kolana i wpatrywała się w odchodzącą sylwetkę przyjaciela. Po jej policzkach popłynęły łzy. Czy to źle, że chcę ich wszystkich chronić? Że chcę walczyć? Że nie chcę, żeby czuli się samotni? Z jej ust wydobył się cichy szloch. Szybko spakowała kilka książek do plecaka, słuchawki nałożyła na szyję i ubrała swoją czarną pelerynę. Chwyciła diadem i naciągnęła kaptur na głowę. Z kieszeni wysunęła jej się koperta, jednak nastolatka nie zwróciła na to uwagi. Podeszła do okna, schowała sztylet do plecaka, który po chwili założyła na plecy. Dotknęła kryształem z diademu ramy okna. Po pomieszczeniu poniósł się cichy szept, zakłócany uderzaniem deszczu o dach.
-Przepraszam.- Po tym pojawiło się oślepiające światło. Kiedy w pomieszczeniu zapanował ponownie półmrok, Inez zniknęła. Jedynym śladem jej obecności były nieodłożone na półki książki i biała koperta na poddaszu biblioteki.
-----------------------------------------No dalej, chodź!- Blondynka prawie skakała ze zdenerwowania.- Pospiesz się, bo nie zdążysz!
-Przecież idę. Poza tym to tylko głupie przesłuchanie. Co ci tak zależy, skoro nawet w nim nie występujesz?
-Bo moja bff bierze udział w najbardziej prestiżowym konkursie w naszym kraju, na który się zaraz spóźni i będzie tego żałować.
-Prędzej to ty będziesz żałować. W końcu to ty mnie zgłosiłaś.- Nastolatka ubrała trampki i wyszła z domu.- Babciu, wychodzę! Wrócę wieczorem!
-Dobrze!- Dziewczyny usłyszały z wnętrza budynku i udały się na przystanek autobusowy. Blondynka była podekscytowana całym wydarzeniem, jednak jej towarzyszka nie była zbyt zadowolona. Poprawiła z nerwów futerał na plecach. Po jakimś czasie dotarły na autobus, który prawie uciekł im sprzed nosa. Zajęły miejsca i rozpoczęły kilkugodzinną podróż. Blondynka po licznych próbach podjęcia rozmowy, w końcu się poddała i zasnęła. Kiedy dotarły na miejsce, nastolatki uważnie rozejrzały się po stolicy. W końcu skierowały swoje kroki do wielkiej sali koncertowej. Przed wejściem za kulisy rozdzieliły się. Blondynka usiadła na trybunach, gdzie prawie nie było miejsca i czekała na występ przyjaciółki. Wiem, że tego chciała. Potrzebowała tego. Poza tym tak pięknie śpiewa. Najwyżej mnie znienawidzi. Co ja gadam? Dziewczyna pokręciła głową. Przecież ona mnie kocha. Jest moją najlepszą przyjaciółką. Rozmyślania nastolatki przerwała zapowiedź następnego występu.
-Uczestnik numer dziesięć tysięcy trzysta sześćdziesiąt cztery.- Wtedy na scenie pojawiła się ona. Ubrana w przetarte, czarne jeansy, białą koszulę na grubych ramiączkach i niebieskie trampki. Zdjęła z pleców futerał i go otworzyła. Ze środka wyjęła niebieską, opalaną gitarę. Usiadła na specjalnie przygotowanym stołku. Po chwili zgasły wszystkie światła, a każdy zebrany w budynku wstrzymał oddech. Na niewidocznej scenie widać było tylko świecącą fluorescencyjnie niebieskim światłem gitarę i włosy nastolatki. W następnej chwili ciszę w pomieszczeniu zagłuszyły ciche dźwięki instrumentu, a potem dołączył do nich głos.
-Lights,
angels stare at us
Both
thought
that I'm already gone
Now
touch,
my fingers are so cold
Help,
right before it all falls, it
all falls downRigid rules
have shaped my heart
I'm not a saint at all
Fighting back,
nothing hurts
I'm coming back for moreI'm not a saint at all
Fighting back,
running then
Crawling on the floor
Punch me and
kick me more
I'm only growing strong
(I'm stronger)I'm not afraid to start a war
so shoot me with your words
I'll come back for more
It's a war!Rigid rules
have shaped my heart
I'm not a saint at all
Fighting back,
nothing hurts
I'm coming back for more,
(more...)Coming back for more.
-Kiedy skończyła po sali poniosły się gromkie brawa. Większość osób powstawała ze swoich miejsc. Scena się rozświetliła i przyszła pora na pytania i ocenę jury.
-Powiedz nam. Skąd pomysł na śpiewanie?
-Od zawsze lubiłam to robić.
-Co cię skłoniło, żeby wziąć udział w konkursie?
-Moja przyjaciółka mnie zapisała.- Nastolatka uśmiechnęła się do blondynki na trybunach.
-Okej to teraz głosujmy.- Nastała chwila ciszy.
-Oczekując na wynik, może się jeszcze przedstawisz?- Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i poprawiła swoje długie, brązowe włosy z niebieskimi pasemkami. Wypowiedziała swoje imię i nazwisko w momencie, kiedy całą salę zalało zielone światło, obwieszczające przejście artysty do następnego etapu.
-Jestem Inez Evelyn.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Yuuri =^.^=

CZYTASZ
Lilia
Fantasy"- Inez. Cieszę się, że mogłam to zobaczyć, jednak nadal nic nie rozumiem. -Ja też nie rozumiałam. Jednak potem się okazało, że może istnieć inny świat, w którym żyje inna rasa i w której my również jesteśmy inni." Losy dziewczyny, która nagle odkr...