Rozdział 12

342 41 6
                                    

-Aaaa!

-Aaaa!

-Kim jesteś?- Inez wskazała palcem na nieznajomą postać.

-Coś ty za jedna?!- Postać odezwała się w tym samym czasie i wykonała taki sam ruch.

-Cholera. Przestańcie mówić w tym samym momencie.- Edlin wyglądał na zakłopotanego.

-O co tu chodzi, Edlin?!- Padło jedno pytanie z dwóch różnych par ust. Elf westchnął.

-Chodźcie do salonu. A ty - tu wskazał na nieznaną postać - marsz na korytarz i zdejmij z siebie tą śmieszną pelerynę.- Po chwili we trójkę siedzieli koło kominka. Naprzeciwko Inez siedziała dziewczyna mniej więcej w jej wieku. Przypomina mi Alex. Nastolatka miała włosy sięgające łopatek. Były widocznie farbowane, ponieważ ma żółte ombre. Miała długie, szpiczaste uszy. Każdy tutaj je ma. Musisz się przyzwyczajać, idiotko. Ubrana była w czarną koszulkę z rękawem do łokcia i krótkie spodenki. Na stopach miała żółte baletki. Najbardziej zdziwiły Inez oczy nieznajomej. Były w kolorze dojrzałego zboża.

-Ekhem. Tak więc to jest Renna.- Edlin wskazał na elfkę.- Chociaż wszyscy mówią na nią Ren. Jest również jedną ze Zdolnych. Ma talent tropienia wrogów.- Czyli coś podobnego do Wery. Inez się uśmiechnęła, a Renna jedyne prychnęła z pogardą. Ale kim ona dla niego jest? - A to jest... - Edlin spojrzał niepewnie na drugą z dziewczyn. Zaufać jej czy skłamać?

-Jestem Inez.- Nastolatka, widząc zawahanie elfa, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Wyciągnęła dłoń w stronę Renny.- Miło mi cię poznać.

-Edlin. Bracie. Wiesz, że możecie mi zaufać. Widziałam. Widziałam jej włosy.- Elf widocznie się spiął na te słowa.- Kim jesteś naprawdę?- Ostatnie słowo widocznie podkreśliła.

-Skoro jesteś jego siostrą, to chyba faktycznie powinnam ci ufać. Zwłaszcza, że twój talent może mi się przydać.- Inez uśmiechnęła się. Po chwili wstała i zdjęła chustę, którą narzuciła na głowę w pośpiechu. W ten sposób można było zauważyć jej włosy w całej okazałości.

-Ty również jesteś jedną ze Zdolnych? Tylko dlaczego twoje włosy...

-Przepraszam, Renna, ale nie wiem, kim są Zdolni. Powiedziałam ci, że mam na imię Inez, co nie było kłamstwem, bo żyłam z tym imieniem przez prawie szesnaście lat. Jednak, masz rację, tutaj jestem znana pod innym imieniem.- Skoro nie ma jeszcze szesnastki, to nie ma jeszcze talentu. A za tym idzie...

-To twój naturalny kolor włosów?!

-Tak. A w tym świecie nazywają mnie Lilią.- Ren myślała chwilę, jednak ją oświeciło.

-TĄ Lilią?! Księżniczką Lilią?!- Inez tylko się uśmiechnęła. - A-ale.. ja-jak? Prze-przecież... Tyle l-lat.. cię szukali.. A t-ty.. mieszkasz ze mną pod jednym dachem?!

-Renna. Tylko dzisiaj. Jutro planuję się ujawnić. Całemu królestwu. Dlatego mam do ciebie prośbę.

-O-Oczywiście, księżniczko!- Nastolatka uklęknęła, na co Inez tylko westchnęła.

-Widzę, że ma to po tobie, Edlinie. Jednak nie musisz mi się kłaniać, Ren. Jestem jeszcze zwykłym elfem. Jak ty.- Siostra elfa uniosła niepewnie głowę.- Przez prawie piętnaście lat nie wiedziałam, kim jestem. Dowiedziałam się dopiero jakiś tydzień temu. Dlatego uznałam, że Święto Świateł to idealna okazja, by się ujawnić. A ty mi w tym pomożesz.- Renna się uśmiechnęła.

-Dobra. Jeżeli chodzi o tropienie wrogów czy rozróbę, jestem mistrzem.

-Już, już, Ren, wiemy. Dogadamy resztę jutro, a teraz idź już spać.- Elfka niechętnie udała się do pokoju, którego Inez wcześniej nie zauważyła.

-Mówiłaś, że nie wiesz, kto to Zdolni?

-Tak. Jak mówiłam, dopiero się uczę o tym świecie.

-Jak już wiesz, każdy w dniu swoich szesnastych urodzin odkrywa swój talent. U was wszyscy mogą się szkolić w różnych zawodach, specjalizacjach. Jednak tutaj wszystko dokładnie określają talenty.- Inez pokiwała głową na znak, że rozumie.- Jednak i u nas zdarzają się wyjątki. Mogą być tylko dwa. Pierwszy to posiadanie dwóch talentów. Ten zaszczyt posiada jednak tylko rodzina królewska. Jeden z darów dotyczy żywiołów, najczęściej powietrza. Drugi jest często darem oryginalnym.

-Coś jak czytanie w myślach, latanie?

-Tak, powiedzmy, że coś takiego.

-A ten drugi wyjątek?

-To po prostu posiadanie oryginalnego daru. Taką grupę nazywa się Zdolnymi. Wszyscy są zbierani w pałacu, by jak najlepiej służyli Lilianice. Ich włosy są przebarwiane przez dar, tak jak u Ren. Jednak to nie zdarza się często i inny kolor nigdy nie zajmuje więcej niż 75% naturalnego koloru włosów.

-Rozumiem. Dziękuję, że mi wyjaśniłeś. Chodźmy teraz spać. Jutro czeka nas sporo przygotowań. W końcu jutro święto.



Następnego dnia, kiedy Inez wstała, Edlin skończył już przygotowywać śniadanie.

-Cześć, Edlin.

-Hej, Inez. Usiądź, idę zawołać siostrę.- Nastolatka zajęła wskazane miejsce. Po chwili, z nudów, zaczęła bawić się palcami.

-Aaaa! Edlin! Pomocy!- Elf wraz z siostrą szybko pojawili się w salonie.

-Inez? Co się... - Edlin jednak już nic nie powiedział. Stał po prostu na środku pomieszczenia.

-Księż... - Renna przerwała, uderzając w plecy brata.- Ejj, Edlin. Przesuń się.- Po chwili całą trójką wpatrywali się w dłoń Inez.

-E-Edlin. U-Ugaś to.- Jednak elf nawet nie zdążył się ruszyć, kiedy mały płomyczek na dłoni nastolatki zniknął, a po jej ręce spływała woda.

-D-dwa żywioły?

-Edlin, ale to...

-Wiem, że to tylko legenda! Zresztą, nie ważne.- Elf spojrzał na siostrę.- Inez. Nie bój się. Właśnie otrzymałaś swoje dary.

-Jeeej! Tylko... Czy nie tylko jeden miał być związany z żywiołem? I to z powietrzem?

-Widocznie jesteś wyjątkowa.

-Dobra. Wszyscy się cieszymy, ale ja nadal nie wiem, co mam zrobić dzisiaj.- Renna czuła się widocznie pominięta.

-O tak. Jasne. Edlin, podasz mi mapę?- Elf ponownie rozłożył szkic zamku na stole.

-Zaczniemy po wypuszczeniu lampionu, ale zanim zaczną zapalać świeczki. Będzie to szybka akcja. Ja idę jako zwykły obywatel i wtapiam się w tłum. Kojarzysz szkiełko prawdy?- Ren pokiwała głową.- Muszę je podrzucić królowej. Inez pojawi się po wypuszczeniu lampionu, oczywiście w pelerynie. Reszty mi nie chciała zdradzić, jaki ma plan, zresztą ja też jeszcze nie mówiłem, jak chcę dać królowej szkiełko.

-A ja?

-Będziesz wypatrywać czarnych elfów. Lepiej żeby nam nie przeszkodziły.

-Oki. Możecie na mnie liczyć. Wszystko zaczyna się o północy. Gdzie i o której się spotykamy?

-Zachodni mur. Za piętnaście dwunasta.

-Oki. To do zobaczenia! - krzyknęła Renna i, zgarniając po drodze swoją pelerynę, wybiegła z domu.

-Ja też muszę iść do pracy. Ty tutaj zostań. Jak chcesz to możesz przejść się po dziedzińcu, tylko postaraj się nie wyróżniać.

-Taaak. Idź, idź, ktoś musi dbać o te biedne roślinki.- Edlin się tylko uśmiechnął i wyszedł. - Dobra. Zaczynamy przygotowania.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Leath =^.^=



LiliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz