Rozdział 1

53 5 4
                                    

Obudziła się i przeciągnęła delikatnie. Przez chwilę myślała, że wczorajszy dzień był snem, tylko wytworem jej wyobraźni. Jednak szybko się rozbudziła i zdała sobie sprawę, że nie jest we własnym pokoju. Wtedy rozwiały się jej złudne nadzieje. Wstała z łóżka i podeszła do lustra. Spojrzała na swoje długie, blond włosy i przeczesała je lekko palcami, zahaczając delikatnie wystające uszy. Skupiła wzrok na łóżku, odbitym w lustrze, gdzie spał jej brat. Jego długie, brązowe włosy były rozczochrane i rozrzucone po całej poduszce. Uśmiechnęła się delikatnie na wspomnienie chwil z dzieciństwa, kiedy rozmawiali do późna w nocy a potem spali w jednym łóżku. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Podeszła by je otworzyć. Za nimi stała babcia Inez, która w tym świecie wyglądała dość młodo.

-Dzień dobry.

-Dzień dobry, Alex. Obudź brata i przyjdźcie koło mojego pokoju, proszę.

-Proszę pani?- Spytała lekko speszona i spojrzała na ścianę.

-Tak?

-Jeśli uratujemy Inez i ona spełni tę przepowiednię to już będzie koniec?- Kobieta zamyśliła się chwilę nad odpowiedzią.

-Wątpię, żeby to był całkowity koniec. Myślę, że wtedy zacznie się coś zupełnie innego. Coś się kończy coś się zaczyna. Czas płynie i się nie zatrzyma. Jednak może, kiedy to się skończy, będzie łatwiej.- Kobieta wyszła i blondynka zamknęła za nią drzwi. Chłopak na łóżku zaczął się rozbudzać, by już po chwili obserwować siostrę swoimi szarymi oczami.

-To nie był sen, prawda?

-Niestety.- Alex uśmiechnęła się delikatnie.- Ale wstawaj już. Musimy uratować Inez.- Mike pokiwał głową i powoli wygrzebał się spod kołdry. Przeciągnął się lekko i zaczął ubierać. Po chwili stał koło siostry, która również była gotowa do wyjścia z pokoju. Ruszyli w stronę schodów, gdzie spotkali Navy i we trójkę poszli do kuchni. Tam zjedli szybkie śniadanie i udali się do ogrodu, gdzie mieli się spotkać z królową i Edlinem. Po chwili Alex dostrzegła czarną czuprynę elfa wśród krzewów, których widocznie właśnie doglądał.

-Edlin.- Osiemnastolatek oderwał się od roślin i zwrócił swoją uwagę na nadchodzących. Jego spojrzenie było pewne i widać było, że zależy mu na elfiej księżniczce. Ruszyli w stronę altanki, gdzie spotkali królową.

-Proszę, usiądźcie.- Powiedziała ozięble. Na jej twarzy dało się dostrzec zmęczenie. Ją również dręczyła ta sprawa, ponieważ córka, którą odzyskała po latach, ponownie zniknęła i nie było pewne czy uda się ją odzyskać. Wszyscy usiedli i chwilę przebywali w ciszy.

-Myślę, że wszyscy chcemy odzyskać Lilię. Jednak nie będzie to łatwe, skoro znajduje się w świecie ludzi.- Zaczęła królowa. Alex zauważyła, że kobieta wahała się co do dalszej części wypowiedzi. Królowa westchnęła cicho i kontynuowała.-Nie chcę wypowiadać wojny ludziom, tym bardziej, że ich liczebność jest zdecydowanie większa niż nasza.

-Czyli co planujesz?- Zapytała Navy, po raz kolejny pomijając tytuły i zwroty grzecznościowe.

-Uważam, że gdybyśmy wysłali tam dobrze wyszkoloną ale nieliczną grupę, to moglibyśmy przeprowadzić akcję z zaskoczenia, więc straty mogłyby być mniejsze.

-Straty?- Zapytała z wahaniem w głosie Alex. Bała się tego co może usłyszeć po swoim pytaniu.

-Alex, to będzie bitwa. Nie będziemy się bili na poduszki.- Edlin spojrzał z lekkim rozbawieniem na blondynkę.

-Nie ma w tym nic zabawnego, Edlinie. W świecie ludzi dawno nie było wojny, dlatego Aleź ma prawi nie wiedzieć, jak dokładnie to wygląda.- Navy mówiła spokojnych, miarowym głosem. Alex trochę się uspokoiła, jednak nadal nie mogła pojąć jak wielkimi stratami obarczona jest misja obicia Inez.

-Proponuję, żebyśmy wysłali około dziesięciu osób. Jednak nie mogę wysłać tylko elfów, bo jeśli czarne elfy przypuściłyby atak, to Lilianica pozostałaby bez obrony.

-Myślisz, że dziesięć osób wystarczy, żeby się dostać do najlepiej strzeżonego budynku w kraju?

-Nie wiem, ale każda większa grupa będzie wiązała się z coraz większym ryzykiem.

-To kogo proponujesz?

-Myślę, że przede wszystkim Edlin z Weronicą.- Kobiety rozmawiały ze sobą zawzięcie, całkowicie zapominając o reszcie. Młodzież zachowywała milczenie, każde z nich było zamknięte we własnych myślach. W końcu Alex uniosła delikatnie głowę i spojrzała elfowi w oczy.

-Edlin. To wszystko się uda, prawda? W końcu... będzie lepiej, prawda?

-Owszem, jednak musimy wygrać. Wtedy będzie już dobrze, tak podejrzewam. Jednak jest również możliwość przegranej. Wtedy nie wiem co może się stać. Samo zburzenie zasłony będzie na pewno wstrząsające a gdybyśmy jeszcze rozpętali wojnę między rasami...

-Rozumiem.- Blondynka widocznie posmutniała. W końcu głos Mike dotarł nawet do rozmawiających kobiet.

-Też chciałbym wziąć udział w tej misji. Ja.. zakochałem się w Inez, to znaczy, Lilii. Poza tym mam pojęcie, jak skutecznie i szybko przemieszczać się w świecie ludzi.- Królowa spojrzała z nieodgadnionym wyrazem twarzy na nastolatka.

-Jednak ty nie masz żadnej wprawy w walkach, a ni misjach.

-Wiem, pani. Jestem tego boleśnie świadomy, ale mi naprawdę zależy i wierzę, że mogę do czegoś się przydać podczas misji.- Kobiety zamyśliły się. -Poza tym, chyba wiem, jak można by przeprowadzić tę akcję.

-W takim razie będziesz przydzielony do tej misji. Razem z tobą pójdzie Edlin, Weronica, Alex, Will, Leon, Renna, Jacob, Sakura i Nathan. Każdy z tej grupy ma jakiś dar, oprócz was, ludzi. Myślę jednak, że skoro to wasz świat, to powinniście mieć w tym udział. A zatem byłbyś skłonny wyjawić nam jaki masz plan?- Mike uśmiechnął się delikatnie i wyjął ze spodni mapę.


----------------------------------------------------------------------------------------

Aleas cofnęła się delikatnie i oparła biodrami o blat biurka. Przecież specjalnie przed jej wejściem kazałam nałożyć bariery. Nie powinna być w stanie... Nic nie rozumiem.

-Nie wiem co ty mówisz. Twoje włosy oraz twoja moc są zupełnie inne niż z rodu Hildebrand. Nie możesz być czystej krwi.- Powiedziała z kpiną w głosie. Ta dziewczynka chce mnie widocznie wykiwać, ale ja się jej nie dam tak łatwo.Jednak wystarczyło jedno spojrzenie na twarz stojącej przednią nastolatki. Jej oczy mówiły, wręcz krzyczały, prawdę. Kiedy kobieta zdała sobie sprawę z wcześniej usłyszanych słów, znacznie pobladła.- Jesteś tym wybranym elfem, na którego Lilianica czekała tak długo? Tym wyjątkowym, który ma zmienić krainę elfów? I niby jak planujesz to zrobić? Aktualnie zostałaś porwana, więc średnio możesz zrobić cokolwiek.- Elfka uśmiechnęła się zwycięsko. Nie dość, że córka Soran, czysto krwista, to jeszcze wybrana przez tą przepowiednię. Dla mnie ogromne szczęście, że będę mogła Lilianicę pozbawić tego wszystkiego. Jednak dla tej dziewczyny przeznaczenie okazało się wyjątkowo podłe. W końcu trafiła do mnie. Ciszę w pokoju przerwał tylko delikatny śmiech.



--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wróciłam? Nie jedzcie mnie, moja wena uciekła ode mnie w Bieszczady i nie planowała wracać. Na chwilę obecną jest. I trochę ją wykorzystam, jednak proszę nie bądźcie na mnie źli jeśli znowu ucieknie ;-;

Zostaw po sobie jakiś ślad :3

Życzę wszystkim przyjemnej części dnia, w której to przeczytacie.


Yuuri =^.^=

LiliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz