Rozdział 2

50 4 0
                                    

-Byłaś niesamowita! Prawie wszyscy stali na owacjach. Czyli za tydzień masz drugi etap. Masz już pomysł? Pomóc ci coś przećwiczyć?- Alex nie potrafiła choć na chwilę przestać mówić. Odkąd Inez zeszła ze sceny, jej usta się nie zamykały.

-Ax uspokój się.- Inez odezwała się cicho.

-Ale Ineeeeez. Musisz się przygotować. Mogę zaprosić Mike? I twoją babcię by wypadało.- I Werę. I Edlina. I Ren. Nastolatka zamyśliła się, patrząc na las za szybą. Spędziłam cały miesiąc w Lilianicy. Odkąd uciekłam minął tydzień, jednak czuję się, jakby to był tylko sen. Dotknęła delikatnie swoich niebieskich pasemek. Zrobiłam je, żeby nie zapomnieć, kim jestem. Dopiero po chwili Inez zorientowała się, że jej przyjaciółka coś do niej mówi.

-Przepraszam, Alex. Mówiłaś coś?

-Znowu odpłynęłaś? Nawet te wakacje cię nie zmieniły.- Zmieniły więcej niż możesz sobie wyobrazić.

-To jaki masz pomysł na piosenkę? Musi być super, bo, jeśli przejdziesz, to będziesz już w finale.

-Myślałam o czymś spokojnym. I zastanawiałam się czy by najpierw nie zrobić podkładu z pianinem i potem na żywo nałożyć to z gitarą.

-Brzmi fajnie. Przyjdziesz dzisiaj pojeździć?

-Myślę, że znajdę chwilę. A Mike będzie?- Nastolatka odwróciła głowę w stronę okna, żeby przyjaciółka nie zauważyła delikatnego rumieńca na jej policzkach.

-Będzie, będzie. Boże, z wami jak z dziećmi.

-N-nie rozumiem.

-Ehhh. Nie ważne. Pogadaj z nim po następnym etapie, ok?

-Dobrze, Ax. O, zaraz wysiadamy.- Dziewczyny uśmiechnęły się szeroko i zaczęły zbierać swoje rzeczy. Kiedy wysiadły z autobusu, pożegnały się i ruszyły w dwie inne strony. Inez szła szybkim krokiem przez las. Na uszach miała duże, czarne słuchawki z kocimi uszami. Każde wyjście z domu wiązało się dla niej z ryzykiem, że jakiś elf ją znajdzie. Minął tydzień. Powinni zacząć mnie szukać po tej stronie zasłony. Gdyby tylko chcieli, to Wera... Po jej policzkach popłynęły łzy. Czuła się źle. Zostawiła swoje królestwo i poddanych z powodu jednej kłótni. Po chwili na jej ramieniu pojawiła się mała ruda kulka.

-R-reddie..-Inez przytuliła wiewiórkę. Po chwili usiadła na ziemi, trzymając zwierzę na dłoniach. Po chwili Reddie usadowiła się na kolanach dziewczyny, a jej lewą dłoń pokrył ogień, a prawą woda. Dlaczego jestem tak bardzo inna? Mam trzy dary zamiast dwóch. Zamiast władania powietrzem, przypisanego do mojego rodu, mam ogień i wodę- dwa przeciwne żywioły. A jako "dodatek" mam umiejętność wskrzeszania. W żadnej książce z Lilianicy nie ma takiego przypadku. Może przeczytałam ich za mało? Muszę porozmawiać z babcią. Żywioły zniknęły, a nastolatka wstała z ziemi i pobiegła w stronę domu. Kiedy była już blisko, zauważyła przez okno starszą kobietę w kuchni. Szybko zdjęła buty po przekroczeniu progu i udała się do jadalni.

-Babciu.

-Och, kochanie, już wróciłaś? Zrobiłam ryż z kurczakiem.- Kobieta postawiła na stole dwa talerze. Nastolatka usiadła i zaczęła przebierać w daniu.

-To opowiadaj. Jak przesłuchanie?

-D-dobrze. Przeszłam dalej.

-To cudownie! Musimy to jakoś uczcić i-

-Babciu.- Kobieta zamilkła, słysząc ton wnuczki.- Wiesz o elfach naprawdę wiele.- Nastolatka patrzyła na swoje palce, które nagle stały się bardzo interesujące.- Powiedz mi proszę, czemu jestem tak bardzo inna? Nawet moje włosy są inne. W całej historii Lilianicy nie było elfa o takim kolorze włosów.- W oczach Inez pojawiły się łzy.- Nie chcę być tak bardzo inna.

LiliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz