Nie opuszczałam sypialni aż do następnego dnia, nie miałam ochoty na spotkanie z gospodarzem domu. Mimo, że nie było jakiegoś wyraźnego powodu do gniewu to złościłam się. Tak po prostu. Wolałam jednak uniknąć sporów i kłótni, dlatego siedziałam u siebie.
Mogłabym tak siedzieć i cały dzień, ale był jeden problem, byłam głodna. Zbliżała się powoli pora obiadowa, więc musiałam zebrać się w sobie i zejść na posiłek. Poszłam do przyległej łazienki by lekko się odświeżyć, kiedy usłyszałam ciche pukanie do drzwi. No trudno, spotkam Liama wcześniej niż myślałam. Pociągnęłam za klamkę i zobaczyłam nie mężczyznę, którego się spodziewałam, a moją nową przyjaciółkę Sonię. Gestem zaprosiłam ją do środka.
- Isa, wszystko okej? Dlaczego nie zeszłaś na śniadanie? - zapytała z troską.
- Tak, nic mi nie jest. Jakoś tak nie miałam siły na spotkanie Pana G. - przyznałam się.
- Czy coś się między wami wydarzyło? - spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Oczywiście, że nie. - zaprzeczyłam natychmiast - Nie to co myślisz.
- Pokłóciliście się? - dopytywała Azjatka.
- W sumie to nie można tego nazwać kłótnią. Rozmawialiśmy, a potem tak jakoś... Popołudniu z kolei był u niego jakiś facet, Aiden. Znasz go? - ujrzałam szansę, by się czegoś dowiedzieć.
- Pan Aiden to najlepszy przyjaciel Pana G. Zresztą jedyny jaki się tu pojawia odkąd tu mieszkam. - zaczerwieniła się lekko, oho, coś jest na rzeczy. Wypytam przy okazji.
- A często się tu pojawia? - kułam żelazo póki gorące.
- Raczej nie za często, kilka razy raptem. Zwykle przyjeżdżał na weekendy, znikali razem na całą noc i wracali lekko wstawieni nad ranem. Ale zawsze sami. - Czy to nadzieja pobrzmiewała w jej głosie? W sumie nie dziwię się, Aiden to naprawdę mega przystojniak.
- A wiesz może czym się zajmuje? - Nie wiedziała, no trudno. Dowiem się później. Po kilku minutach w już lepszym nastroju poszłyśmy do kuchni. Otworzyłyśmy wino i zabrałyśmy się za przygotowywanie obiadu. Tym razem postawiłyśmy na pieczeń wołową w aromatycznym ciemnym sosie. Pycha. Gdy mięso dochodziło w piecu, my kończyłyśmy już butelkę trunku. Było wesoło, dogadywałyśmy się świetnie, a zapach jedzenia niósł się w całym domu. Nic więc dziwnego, że Liam pojawił się w jadalni, gdy Sonia nakrywała do stołu, a ja mieszałam sałatkę. Spojrzał na nas podejrzliwym wzrokiem, lecz widząc nasz błogi stan uśmiechnął się tylko pod nosem i nie skomentował tego. Chwycił kolejna butelkę czerwonego specjału i napełnił kieliszki. Zjedliśmy ze smakiem wszystko, co zostało przygotowane, a naczynia wstawiliśmy do zmywarki. Mówię „my" bo serio zrobiliśmy to wszyscy razem, nawet Liam. Słońce zachodziło znacznie szybciej niż kiedy się tu zjawiłam, w końcu zaczynał się grudzień. Ten pięknie rozpoczęty wieczór kontynuowaliśmy w salonie, siedząc przy kominku, a w tle leciały stare hity. Uwielbiałam muzykę, zwłaszcza z lat 60. Z początku tylko nieśmiało podśpiewywałam, ale w miarę jak kolejne procenty krążyły w moich żyłach, traciłam zahamowanie. Po pewnym czasie głośno śpiewałam i razem z Sonią, która była w podobnym stanie co ja, zaczęłyśmy wesoło tańczyć w blasku ognia. Liam pogrążony w myślach siedział w fotelu, trzymając szklaneczkę whisky. Wydawać by się mogło, że nie zwracał na nas uwagi. Ja jednak od czasu do czasu czułam na sobie jego palący wzrok. Gdy nastała ciemna noc, a my dopiłyśmy kolejne wino, Sonia w szampańskim humorze i na miękkich nogach poszła do siebie życząc nam dobrej nocy. Na odchodne posłała mi tylko cwany uśmiech. O co jej chodziło? Czy ona wiedziała coś, o czym ja nie miałam pojęcia? Coś mi chyba umykało, ale teraz nie chciałam się tym przejmować. Było mi dobrze, wesoło i nie miałam zamiaru tego psuć. Muzyka dalej zachęcała do zabawy, ale opadłam z sił. Ległam na kanapie i oczy same mi się zamknęły.

CZYTASZ
Przebudzenie (cz.1.)
RomanceGdy Jej świat przewraca się do góry nogami, On staje się Jej opoką. Nieznajomy, a jakże bliski Jej sercu. Czy połączy ich płomienna miłość, a może sami spłoną w ogniu tajemnic i pogrążą w cieniu przeszłości?