Rozdział 41.

1.6K 56 0
                                    

Nazajutrz z samego rana pojechałam do szpitala. Najpierw udałam się do Doktor Wyatt, by wypytać o stan Claya. Na szczęście szybko wracał do zdrowia, ale nadal wymagał opieki. Miał także nogę w gipsie. No trudno, jakoś damy radę. Podziękowałam i poszłam do sali 426. Przeżyłam zawał jak zobaczyłam puste łóżko. Wybiegłam i wystraszona zaczęłam rozglądać się dookoła. Pielęgniarka, która wcześniej zajmowała się ojcem podeszła do mnie i z sympatycznym uśmiechem poinformowała, że musieli go przenieść z sali pooperacyjnej do normalnej. Wskazała dokładnie, gdzie go znajdę. Odetchnęłam z ulgą i powędrowałam do właściwego pokoju. Clay najwyraźniej spał, ale trzask drzwi go obudził.

- Przepraszam, nie chciałam Cię budzić. - powiedziałam zamiast przywitania.

- Nic nie szkodzi, mam wystarczająco dużo czasu na spanie. - Starał się brzmieć pogodnie, ale w głosie pobrzmiewało zmęczenie i ból.

- Jak się czujesz? - tym razem zapytałam szczerze chcąc poznać odpowiedź.

- Bywało gorzej. - W prawdzie Clay nie wyglądał już na takiego silnego faceta jak kiedyś, ale nadal nim był.

- Lekarka mówiła, że musisz poleżeć tu jeszcze kilka dni. Jeżeli nie będzie żadnych komplikacji to przed weekendem Cię wypiszą. Oczywiście to wcale nie oznacza, że od razu będziesz zdrowy, ale...

- Dobrze. Z tych nudów chyba zwariuje. Nie lubię bezczynności. - Rozmawialiśmy spokojnie, ale wyraźnie omijaliśmy ważne tematy. To było trudniejsze niż przypuszczałam. Nie wiedziałam od czego zacząć, ale ojciec widząc moje zmieszanie sam podjął wątek.

- Zmieniłaś się Isabell. Wyrosłaś na piękną kobietę, wyglądasz jak matka. - Uśmiechnął się zdawkowo, a ja pomyślałam, że przecież nie jestem podobna do żadnego z rodziców, może prędzej do babci, matki mamy. Nie skomentowałam tego.

- Dziękuję. Ty też wyglądasz inaczej niż Cię zapamiętałam jako dziecko. - Poczułam się niezręcznie, gdy sobie uświadomiłam jak wrednie to zabrzmiało, więc pośpieszyłam z wyjaśnieniami. - Miałam na myśli, że...

- Że jestem starym człowiekiem, który wygląda jak na to zasłużył. - dokończył smętnie.

- Nie to chciałam powiedzieć. - tłumaczyłam się.

- Ale taka prawda. - Clay wyglądał na załamanego.

- Co się właściwie stało? - zapytałam chcąc nieco zmienić bieg rozmowy.

- Pytasz o wypadek czy o powód mojego pobytu w mieście?

- W sumie o wypadku już wiem.

- Czyli o powrót. - podsumował a ja przytaknęłam. - To długa historia.

- Mam czas. - odparłam trochę złośliwie. - Clay przegarnął palcami rzadkie siwe włosy i westchnął zrezygnowany.

- Minęło wiele lat. Gdy Cię ostatni raz widziałem byłaś zamkniętą w sobie dziewczynką z dwoma długimi warkoczami i nosiłaś błękitną sukienkę w granatowe groszki. Miałaś takie wielkie wystraszone oczy ukryte za gęstą grzywką. Pamiętam jak nie chciałaś iść do fryzjera, by ją przyciąć. Mówiłaś, że wtedy słońce będzie Cię za bardzo oślepiać i stracisz wzrok. - zaśmiał się do własnych wspomnień, a ja nic z tego nie pamiętałam. - Byłaś za mała na wyjaśnienia. Ale wierz mi, musiałem odejść. Tak było lepiej dla wszystkich. - bezbrzeżny smutek wypełnił jego błyszczące od łez piwne oczy.

- Uważasz, że wybór kochanki zamiast rodziny wyszedł wszystkim na dobre? - Żal i złość przemawiały przeze mnie, nie mogłam ich powstrzymać ani ukryć. Nawet niespecjalnie chciałam to robić. Chciałam by Clay zobaczył jak bardzo mnie skrzywdził.

- To wszystko nie tak. Tak wiele wydarzyło się wtedy rzeczy, na które nikt nie miał wpływu. Życie całej rodziny wywróciło się do góry nogami. Nie wiedziałem, co począć. Ale teraz jest już za późno, wiem o tym. Nie cofnę czasu, ale mogę sprawić byś wreszcie zrozumiała. - powiedział z nową energią.

- Niby jak?

- Musisz porozmawiać z Clarą.

- A niby dlaczego to mama ma mi tłumaczyć Twoje zachowanie? Przez tyle lat próbowałam z niej coś wyciągnąć, a ona zawsze milczała. - Byłam wredna, ale mówiłam przecież prawdę.

- Proszę, jeśli chcesz dowiedzieć się, co się wtedy naprawdę wydarzyło to porozmawiaj z Clarą. Najwyższy czas byś poznała prawdę. Zbyt długo to trwa, trzeba to zakończyć.

Nie miałam pojęcia, o czym on w ogóle mówi. Czy jest coś, co powinnam wiedzieć, a co się przede mną dotąd ukrywało? Traciłam grunt pod nogami, działo się tyle rzeczy, a ja nie miałam na to żadnego wpływu. Muszę się dowiedzieć, o co chodzi. Muszę pilnie porozmawiać z mamą.


Przebudzenie (cz.1.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz