Rozdział 17.

2.1K 81 0
                                    

Uciekłam do ogrodu. Skuliłam zrozpaczone ciało na pokrytej poranną rosą ławce i pozwoliłam łzom swobodnie popłynąć. Płakałam nad swym samotnym dzieciństwem, nad dramatycznie zakończonym związkiem, nad śmiercią jedynego chłopaka, o którym myślałam, że jest wart mej miłości i nad swoją obecną sytuacją, z której nie znałam wyjścia. Co ja do cholery mam teraz począć? Może faktycznie lepiej by było zasnąć i już się nie obudzić. Nigdy więcej nie czuć bólu, zarówno fizycznego jak i bólu duszy.

Podniosłam wzrok w kierunku ścieżki, skąd dochodziły ciche kroki. Byłam pewna, że to Liam za mną przyszedł, lecz myliłam się. To Sonia w legginsach i długim swetrze stała nade mną z przejętą miną. Usiadła u mego lewego boku i objęła szczupłym ramieniem. Nic nie mówiła, tylko siedziała tam ze mną milcząc i niosąc większe wsparcie niż jakiekolwiek próby pomocy, których zresztą nie zaznałam za wiele w swoim życiu. Spędziłyśmy tak może godzinę, aż tyłek mi zdrętwiał i zmarzł, więc zgodnie lecz dalej bez słów powróciłyśmy do ciepłego domu.


Każda z nas poszła do swojego pokoju, ja na piętrze, Sonia na parterze koło spiżarni. Już lepiej się czułam, ale dopiero po gorącej kąpieli uspokoiłam się na tyle, żeby ogarnąć myśli i móc wreszcie z kimś szczerze porozmawiać. Mimo, że to Sonia podała mi pomocną dłoń, to z Liamem chciałam teraz porozmawiać. Sądziłam, że zastanę go w bibliotece, ale nie było go tam. Następnie udałam się do siłowni, która znajdowała się w piwnicy koło pralni. Tam też go nie znalazłam. W kuchni i salonie też ani śladu. Zostało jedno miejsce, gdzie mógł teraz przebywać. Zebrałam się na odwagę i zapukałam do drzwi na drugim końcu korytarza. Wzięłam głęboki wdech, potem wydech i czekałam aż otworzy wrota swojej sypialni. Nigdy wcześniej tu nie zaglądałam i pomyślałam, że tym razem również nie będzie takiej okazji, bo wciąż nie otwierał. Odetchnęłam trochę z ulgą, a trochę z żalem i gdy odwracałam się już by odejść, klamka została naciśnięta, a w drzwiach ujrzałam owiniętego jedynie w brązowy ręcznik Liama. To oczywiste, że właśnie brał prysznic, jednak nie było jak w filmach, że stał przede mną ociekający wodą. Co to to nie.  Ale i tak wyglądał oszałamiająco. Jedną ręką trzymał ręcznik, by się nie zsunął, a drugą oparł na drewnianych drzwiach. Mój wzrok błądził po jego ładnie zrysowanych mięśniach klatki piersiowej, płaskim ale nieprzesadnie umięśnionym brzuchu, mocnych nogach, a następnie szerokich ramionach i długich rękach. Po raz pierwszy zauważyłam, że jego bark pokryty jest tatuażem. Nie dostrzegłam niestety szczegółów motywu. Pewna jestem natomiast, że nie spodziewał się mojej wizyty.

- Coś się stało? - zapytał na wejście.

- Chciałam z Tobą porozmawiać – rzuciłam zanim straciłam odwagę całkowicie. Liam spojrzał po sobie, uśmiechnął się delikatnie i dodał:

- Ubiorę się tylko i jestem cały Twój – teraz cieszyła cała jego twarz. Nie chciałam naciągać znaczenia usłyszanych właśnie słów, ale i tak może serce zabiło mocniej. Mężczyzna wskazał bym weszła do środka, a sam zniknął za drzwiami garderoby. Po zaledwie paru minutach wrócił, ubrany w szare dresy i bluzę w tym samym kolorze, zapinaną na zamek, ale niedociągnięty do samego końca, przez co fragment złocistej skóry przyciągał mój wzrok jak magnez. Moje zachowanie nie umknęło najwidoczniej czujnemu oku mojego towarzysza, a ciche chrząknięcie było znakiem, że znowu robię z siebie idiotkę. Zaczerwieniłam się jak pomidor na gałęzi i wszystkie myśli wyleciały mi z tej już i tak pustej głowy. Ze wstydem popatrzyłam na Liama, ale nie ujrzałam w jego spojrzeniu nagany czy zniesmaczenia, którego się spodziewałam. Jego oczy natomiast wyrażały coś na miarę zachwytu, może nawet uwielbienia. Zupełnie nie wiedziałam, jak taki mężczyzna jak On może tak patrzeć na taką pokrakę życiową jak ja. Byłam beznadziejna. Nie brzydka, ale za to po przejściach, zagubiona i z ciągle nierozwiązanymi problemami na karku.

- To co czym chcesz rozmawiać? - zapytał nadal uradowany Liam.

Przebudzenie (cz.1.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz