Opadłam na poduszki, byłam wyczerpana, ale i bardzo szczęśliwa. Walczyłam o każdy oddech. Liam leżał u mego boku, ramieniem obejmując mnie w pasie. Spojrzałam na niego spod zmrużonych powiek. Myślami musiał być daleko stąd.
- Co się stało kochanie? - zapytałam zmartwiona.
- Nic takiego. Chyba jeszcze do mnie nie dotarło jakim jestem szczęściarzem, że taka niesamowita kobieta jak Ty oddała mi swoje serce. Mówiłem Ci już jak bardzo Cię kocham? - słodki uśmiech zagościł na jego ustach i złożył delikatny pocałunek na moim ramieniu, a potem na skroni. Przyjemne ciepło rozeszło się po mim ciele, a miłość wypełniła moje serce.
- Ja też Cię kocham, Liam. - powtórzyłam, żeby wreszcie do Niego dotarło. - A teraz musisz mi wybaczyć, ale jestem padnięta i potrzebuję trochę snu. To był dzień pełen wrażeń.
- Oj tak. Słodkich snów Kwiatuszku. - Wzruszyłam się, gdy tak mnie nazwał. Zawsze uważałam, że takie zdrobnienia są żałosne i infantylne. Teraz zmieniłam zdanie. Podobało mi się.
Noc zleciała nie wiem kiedy. Ledwo przyłożyłam głowę do poduszki, a tu już słońce zagląda przez niezasłonięte okna. Byłam w łóżku sama. Zerknęłam na budzik, który świecił na szafce nocnej i zdziwiłam się, że mężczyzna już wstał, bo było dopiero po siódmej. Wolny świąteczny dzień. Wygrzebałam się z pościeli i narzuciłam na nagie ciało leżącą na fotelu błękitną koszulę Liama. Wielokrotnie widziałam to na filmach i sama też skrycie o tym marzyłam. Wciągnęłam ten cudowny, wyjątkowy, męski zapach i boso ruszyłam w poszukiwaniu mojego ukochanego. Siedział z kubkiem kawy w swoim gabinecie. Drzwi były uchylone, więc weszłam niezauważona. Zresztą wydawał się tak zatopiony w swoich myślach, że możliwe iż nie zauważyłby nawet stada pingwinów, które zasuwają gęsiego tuż przed nim. No dobra, głupie porównanie. W każdym bądź razie mnie nie zauważył. Siedział tyłem do wejścia, wpatrzony w okno. Zmartwiłam się.
- Co jest kochanie? - Powiedziałam cicho, by go nie wystraszyć, a i tak wzdrygnął się. Spojrzał na mnie, lecz po miłości i podnieceniu nie został ślad. Jego wzrok wyrażał bezbrzeżny smutek i jakby... rezygnację. Coś było bardzo nie w porządku. - Liam, nie strasz mnie. Co się stało?
- Isabell. Moja kochana Isabell. Bardzo Cię kocham. Nie wyobrażam sobie już życia bez Ciebie, wiesz? - Melancholia, która rozbrzmiewała w tonach jego głosu wywołała u mnie ciarki na plecach. To zdecydowanie nie było wyznanie miłości, jakiego pragnęłam i które słyszałam choćby wczoraj.
- Liam, do cholery! Mów co się stało! - Z tych nerwów zaczęłam bezmyślnie podgryzać policzki od środka. Zawsze tak miałam, gdy się denerwowałam.
- Jest coś o czym muszę Ci powiedzieć. Kocham Cię i pragnąłem byś mi zaufała, ale nie byłem z Tobą do końca szczery. Zwariuję, jeśli Ci tego teraz nie wyznam, a nie chcę mieć już przed Tobą tajemnic. Chcę zacząć związek z czystą kartą. - przerwał i chyba układał sobie w myślach przemowę. A ja czekałam, bo co niby miałam teraz zrobić. Po chwili podjął wątek i kontynuował drżącym głosem. - Jeśli mnie zostawisz i nie będziesz więcej chciała widzieć to zrozumiem, naprawdę. Nie mam prawa od Ciebie wymagać, abyś mi wybaczyła. Ale musisz wiedzieć. - Znowu pauza, a moje tętno pobiło właśnie rekord, bo serce nawalało jak nigdy dotąd.
- Po prostu to powiedz.
- Isa, bo ja... Nie wiem od czego zacząć. - Jąkał się jak małe dziecko. Jeszcze w takim stanie Go nie widziałam.
- Od początku najlepiej. - zaczerpnął haust powietrza i podjął opowieść.
- Nazywam się Liam Connor. Jestem synem Graya Connora, strażaka. - kiwnęłam głową by kontynuował. - Dwadzieścia pięć lat temu ojciec brał udział w akcji, która zmieniła życie nas wszystkich. Pożar domku jednorodzinnego, dwie ofiary śmiertelne, dwoje dzieci ocalałych. Własnoręcznie wyniósł z płomieni jedną z dziewczynek. Poruszony jej losem obiecał jej wtedy, że zaopiekuje się nią i nie dopuści, by coś złego ją spotkało. - posłał mi niepewne spojrzenie szarych oczu, lecz nie świeciły już blaskiem stali, a wydawały się wręcz matowe. Skupiłam się na nich, by nie dopuścić do siebie tego, co starał się mi przekazać. - Zgodnie z obietnicą, przez cały czas kiedy dziewczynka dorastała, on stał z boku i czuwał nad jej bezpieczeństwem. Czasami odwiedzał ją w domu, ale bardzo rzadko. Jako dzieciak miałem do niego o to żal, że poświęcał czas dla obcej osoby, a dla mnie miał go zawsze za mało. Z czasem dorosłem i zrozumiałem. Gdy byłem już dorosły, a matka umarła, moje relacje z tatą zdecydowanie się poprawiły. Miałem już swoje życie i przestałem interesować się tym, co ojciec robi w wolnym czasie. Prawie zapomniałem o tamtej dziewczynie. Dopiero tamtego dnia, gdy ojciec umierał, poprosił bym przejął jego zobowiązania i zaopiekował się, tak jak już Ci mówiłem, Sonią, ale też tamtą dziewczyną. Obiecałem i dotrzymałem słowa. Odnalazłem ją, wyrosła na piękną kobietę. Miała dobrą pracę, faceta, myślałem, że wszystko z nią w porządku. Swoich własnych problemów też miałem niemało, utrata ojca, uraz, rehabilitacja, ciągle kłótnie z Naomi, zerwane zaręczyny... Te wszystkie wydarzenia i towarzyszące im emocje skumulowały się we mnie i chyba sobie już nie radziłem. Popadałem w obłęd. Aż nagle pewnego dnia, wychodziłem z salonu tatuażu, kończyłem ostatni etap projektu na mojej skórze, gdy zauważyłem, że ta właśnie młoda kobieta zostanie zaraz napadnięta przez jakiegoś bandziora. Genów nie oszukasz. Zadziałałem instynktownie i potem losy potoczyły się same... Próbowałem jeszcze się wycofać, jakoś wrócić do bezpiecznej roli biernego anioła stróża, ale nie potrafiłem. Potem było to cholerne wesele, a gdy Aiden do mnie wtedy zadzwonił... Myślałem, że Cię stracę, że zawiodłem i nie wywiązałem się z obietnicy złożonej ojcu. Na szczęście przeżyłaś, ale byłaś taka zagubiona. Ja też nie wiedziałem, jak mam się zachować. Nie planowałem tego. A tym bardziej nie przewidziałem, że się w Tobie zakocham i zapragnę spędzić z Tobą resztę życia. Isabell, ja naprawdę nie chciałem Cię okłamać. Nie wiedziałem tylko jak mam to wszystko wyjaśnić, żebyś nie uciekła z krzykiem. Błagam, wybacz mi. - Oderwał wzrok od swoich splecionych ciasno dłoni i popatrzył na mnie rozpaczliwie. Nawet nie zauważyłam kiedy po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Ogrom całej tej prawdy spadł na mnie jak grom z jasnego nieba i przygniótł do ziemi, pozbawiając tchu. Co ja mam teraz zrobić?
![](https://img.wattpad.com/cover/134300543-288-k628723.jpg)
CZYTASZ
Przebudzenie (cz.1.)
Roman d'amourGdy Jej świat przewraca się do góry nogami, On staje się Jej opoką. Nieznajomy, a jakże bliski Jej sercu. Czy połączy ich płomienna miłość, a może sami spłoną w ogniu tajemnic i pogrążą w cieniu przeszłości?