Prolog

131K 2.6K 2.9K
                                    

KSIĄŻKA TA ZAWIERA DUŻĄ ILOŚĆ BŁĘDÓW. PISAŁAM JĄ STOSUNKOWO DAWNO, GDY BYŁAM NIEDOŚWIADCZONA. PRZEPRASZAM.
* nie usunę, bo zbyt ją kocham.
* jeśli chcecie przeczytać coś ambitniejszego zapraszam na „School issues creates bad bitches" dostępne u mnie na profilu.

- Więc, jak czujesz się z myślą, że wracamy jutro do szkoły? - pytam, siedząc na krześle, przy jednym ze stolików w Dark's, tutejszej restauracji.

Jest to jedno z niewielu miejsc, w którym spędzamy wolny czas. Brownhills to niewielkie miasteczko, leżące w Anglii. Liczy ono zaledwie dwadzieścia tysięcy mieszkańców i posiada jedynie pięć szkół, co sprawia, że praktycznie każdy z danej dzielnicy się zna. Sąsiad zna sąsiada, uczeń zna ucznia i jego rodziców. Każdy patrzy na drugą osobę przez pryzmat jej osiągnięć, przez wielkość jej portfela, model samochodu lub wygląd domu. To okropne i nienawidzę tego. W Brownhills nikt nie może wyjść z kimś na spotkanie lub ubrać się w coś totalnie odbiegającego od panującej mody, ponieważ na drugi dzień huczy o tym całe miasto.

- Nawet mi o tym, kurwa, nie mów - jęczy Jace, waląc głową o stół.

Kelnerka, stojącą za ladą upomina go spojrzeniem, a ten uśmiecha się przepraszająco.

- Lepiej się zachowuj, jeszcze zabronią nam tutaj przychodzić i będziemy musieli spędzać czas z Nelly w twoim domu - prycham pod nosem.

Jace i ja przyjaźnimy się od zawsze. Dosłownie. W pierwszej klasie podstawówki zawsze kopał mnie w krzesło. W trzeciej natomiast obciął mi włosy, a w piątej pobił chłopka, który zrobił to samo, mówiąc, że „tylko on może być dla mnie dupkiem". Jace mieszka całe osiedle dalej ode mnie, co sprawia, że jeden dzień spędzamy u niego, a drugi u mnie. Nigdy nie miałam przyjaciółki. Dziewczyny w mieście są fałszywe, obchodzi ich jedynie to, jak wyglądają i czy spodobają się chłopakowi. Jace mnie rozumie, a ja rozumiem jego. Nigdy się w sobie nie zakochaliśmy. Nah, nie mogę sobie nawet tego wyobrazić.

Cóż, owszem mój przyjaciel jest przystojny, nawet bardzo. Jest umięśniony, ma blond włosy, które delikatnie opadają na jego niebieskie oczy. Jego szczęka jest mocno zarysowana, poza tym ubiera się dobrze.

Ciekawe kto chodzi z nim na zakupy, huh?

Ale nigdy nie podobał mi się w ten sposób. On i jego młodsza o dziesięć lat siostra - Nelly - są dla mnie, jak rodzeństwo.

Nasi rodzice również się kolegują, poznali się oczywiście za naszą sprawą, ponieważ podczas kiedy Jace mi dokuczał często zostawali wzywani do szkoły. Tak oto zaczęła się ich znajomość. Mnie i Jace'a to cieszy, ponieważ dzięki temu, że nasi rodzice się kolegują często wyjeżdżamy razem na wakacje czy ferie. To fajna sprawa.

- Tylko nie to - kręci głową z rozbawieniem na twarzy - Rosie?

- No?

- Bethany zaprosiła mnie, um, na randkę - oznajmia, jakby się bojąc.

I okej, wcale NIE zabolał mnie brzuch.

To nie tak, że wcześniej się z nikim nie umawialiśmy. Ja chodziłam na randki, kiedy chciałam, Jace tak samo. Ale z Bethany to co innego. Ona podoba mu się od zawsze. Serio. I boje się, że mnie nią zastąpi. Bethany jest naprawdę urocza, zabawna i ładna. Co jeśli spadnę na boczny tor? Jeśli Jace mnie odtrąci nie zostanie mi nikt. Będę skazana sama na siebie.

- Tak? - staram się udawać szczęśliwą - To, hmm, to świetnie. Cieszę się z twojego szczęścia, suko.

- Tak? - dziwi się - Ale myślisz, że powinienem się zgodzić?

- Kurde, Jace! - jęczę, uderzając się z otwartej dłoni w czoło - Ona podoba ci się od zawsze! Ty się jeszcze zastanawiasz?

- Cóż... chciałem wiedzieć czy moja najlepsza suka ma coś przeciwko - żartuje, powodując uśmiech na mojej twarzy.

- Nie o ile to nie spowoduje, że przestaniesz się ze mną widywać - wyrzucam z siebie.

- Zwariowałaś? - prycha pod nosem - Nie wytrzymałbym bez ciebie nawet dnia.

- Ja bez ciebie też - uśmiecham się pod nosem, następnie kelnerka przynosi nam zamówione jakiś czas temu naleśniki, które swoją drogą są naszym tradycyjnym daniem, które zawsze jemy, kiedy gdzieś razem wychodzimy.

Ja i Jace jesteśmy, jak zakochana para tylko bez całowania i pieprzenia się. No i oczywiście nie jesteśmy zakochani. To znaczy, ja go kocham, on mnie tez, ale nie tak, jak pokocha Bethany. Ja też go tak nie kocham.

Jest moim przyjacielem. Od zawsze. Mam tylko jego.

Baby, it's complicatedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz