- Smakuje ci? - pyta mnie.Wygląda na zdenerwowanego. Uśmiecham się pod nosem.
- Nie - kręcę głową.
Twarz bruneta wykrzywia się w grymas.
- Okej, nie musisz tego jeść, jeśli nie chcesz - wzrusza ramionami, udając niewzruszonego, jednak gdzieś tam na jego twarzy przebija się zawód.
Masz za swoje, Dylan.
- Żartowałam. Nie jestem aż tak wredna jak ty. No i nie gardzę jedzeniem - wystawiam mu język i biorę do ust kolejny kawałek naleśnika.
Boże, jem naleśniki na śniadanie, obiad i kolacje. To już uzależnienie.
- Masz szczęście, kochanie - puszcza mi oczko.
- Nie, to ty je masz - uśmiecham się.
- Dlaczego ja?
- Bo głupi zawsze ma szczęście - wzruszam ramionami, a ten wywraca na mnie oczami.
****
Po zjedzeniu naleśników Dylan dał mi swoją bluzkę i spodenki i kazał mi wziąć prysznic. Nie miałam zamiaru u niego spać, ale kiedy pomyślałam o powrocie do domu, w którym wszystko kojarzyło mi się z Jace'em to ten pomysł nie wydał mi się taki zły.
Tak więc idę do łazienki i zamykam ją na klucz. Wchodzę pod prysznic, gdzie myję swoje włosy i ciało. Następnie wychodzę, wycieram się i zakładam ciuchy, które podarował mi brunet. Spodenki są krótsze niż przypuszczałam. Jakaś część mnie sądzi, że są takie celowo.
Wychodzę z łazienki. Um... znowu ta niezręczność. Nie cierpię pałętać się po cudzych domach. Szybkim krokiem pokonuję drogę dzieląca mnie od łazienki do pokoju Dylana. Staję pod drzwiami i pukam. Następnie wchodzę. Dylan leży na łóżku, oczy ma zamknięte. Najciszej jak mogę zamykam drzwi i podchodzę do bruneta. Wygląda tak uroczo kiedy śpi. Uśmiecham się pod nosem. Marszczę brwi, zastanawiając się co powinnam zrobić. Zdjąć mu spodnie, żeby lepiej spał? Czy raczej nie, bo pomyśli, że chciałam go zgwałcić? Sama nie wiem.
Koniec końców zdejmuje mu spodnie i przykrywam go kołdrą. Kładę się obok niego. Przełykam ślinę. Czuję się tak dziwnie... ale też dobrze. Patrzę na bruneta. Jest taki piękny. Dylan zdecydowanie jest najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego przyszło mi kiedykolwiek poznać. Kiedy jego jedno oko się otwiera, wstrzymuje powietrze.
- Przyglądasz się mi, kiedy śpię? - mruczy zaspany.
Prycham pod nosem.
- Chciałbyś.
- Po prostu przyznaj, że twoim zdaniem jestem gorący - mówi prowokacyjnie.
- Nie. Moim zdaniem jesteś totalnym dupkiem i to tyle.
Brunet kręci głową, a swoją dłonią dotyka mojego uda. Nie, tylko nie to. Tylko nie to miejsce. Brunet jeździ dłonią w górę i dół ze zmarszczonymi brwiami. W końcu podnosi się i spogląda na miejsce, którego dotknął. Mieści się tam kilka, a raczej kilkanaście, pojedynczych kresek. Przełykam ślinę. Brunet patrzy na mnie z bólem. Nic nie mówi, po prostu się kładzie. Ja też się kładę. Czuję jego dłonie, oplatające mnie w talii. Brunet przyciska mnie do siebie. Tuli mnie. On mnie tuli.
- Dlaczego zadajesz sobie ból? - słyszę, zanim zasypiam.
****
Otwieram oczy. Już nie czuję, żeby ktoś oplatał mnie w talii. Nie ma przy mnie Dylana. Nie mogę zaprzeczyć, że czuję się trochę zawiedziona. Ale też się cieszę. Zobaczył moje blizny. Te, które zrobiłam po śmierci babci. Od tamtej pory przestałam. Nawet Jace o nich nie ma pojęcia. Gdyby wiedział - nie dałby mi żyć.
CZYTASZ
Baby, it's complicated
Teen FictionNaiwna nastoletnia miłość. Niezrozumiała, pełna niedomówień, czasami bez sensu, źle zaczęta, błędna, pełna pomyłek i złych zachowań. A jednak wciąż miłość. I to, cholernie, silna. Wiedziałam, że jest idealny i go pokochałam. Później zobaczyłam, że...