Następnego dnia rano, kiedy razem z Kelsey jemy śniadanie czuję, że coś jest nie tak. Moja przyjaciółka jest zdecydowanie zbyt cicha.
- Kiedy wracają twoi dziadkowie? - pytam ją.
Kelsey wzdycha i przekłada na mnie swój wzrok.
- Jutro - mówi, biorąc gryza kanapki z dżemem.
Patrzę na swoją kanapkę z nutellą. Zrezygnowana również biorę gryza.
- Nick pisał? - rzucam.
Na twarzy Kelsey wyraźnie gości irytacja. Co z nią?
- Nie - urywa i bierze łyk gorącej czekolady.
Rozglądam się po salonie przyjaciółki z nudów. Wow, tutaj jest tak czysto.
- Twoja babcia lubi sprzątać, huh? - śmieję się pod nosem.
- W czym leży twój problem, Rosie? - wybucha, patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwiami i miną mordercy.
Unoszę brwi.
- Mój problem? - powtarzam - Przecież nie mam żadnego problemu.
- Nie? - udaje zdziwioną - To po co te wszystkie pytania?
- Cóż, rozmawiamy - wzruszam ramionami - Wiesz, to normalna sprawa, mam na myśli rozmowę. Ktoś zadaje pytanie, a druga...
- Wiem co to rozmowa - przerywa mi warknięciem.
Biorę oddech, odsuwając się od stołu.
- W porządku - rzucam wkurzona - Jeśli masz być dla mnie taka niemiła najlepiej będzie jak sobie pójdę - mówię, odchodząc od stołu.
Słyszę, że Kelsey również odsuwa krzesło i już po chwili łapie mnie za rękę, zatrzymując mnie tym samym.
- Stój - mówi - Przepraszam, jestem po prostu zdenerwowana i robię problemy z niczego.
Przełykam ślinę, patrząc na nią łagodnie.
- Nic nie szkodzi - kręcę głową - O co chodzi?
Kelsey nigdy nie zachowuje się w ten sposób. To musi być coś poważnego. Blondynka wypuszcza powietrze, zajmując miejsce na kanapie. Patrzy się przed siebie, a po jej policzkach zaczynają łzy.
Podchodzę do niej szybko, kucając naprzeciwko niej.- O co chodzi? - powtarzam pytanie, patrząc na nią zaniepokojona.
- Ja... Rosie, spóźnia mi się okres - wyrzuca z siebie
Otwieram usta, aby po chwili je zamknąć. Patrzę na nią, unosząc brwi.
- Ale... o kurde - mówię, a ta popada w jeszcze większy płacz - Spokojnie - przytulam ją.
- Jak mam być spokojna? - szlocha w moje ramie - Mam tylko siedemnaście lat! Nie mogę być matką...
Wzdycham.
- Gwen jest ojcem, prawda? - patrzę na nią współczująco, a ona kiwa głową.
- Tak... - kiwa głową - Co ja powiem Nick'owi? - wytrzeszcza oczy - Kurwa mać!
- Przestań panikować - mówię, patrząc na nią - Musimy się upewnić, chodźmy do apteki po test.
Blondynka kręci głową.
- Nigdzie nie idę - oznajmia - Mam to wszystko w dupie. Niech się, kurwa, dzieje wola nieba.
Wzdycham.
- Kelsey - patrzę na nią surowo - Ubieraj się - blondwłosa kręci głową - Powiedziałam coś - Marszczę brwi.
- Mam w dupie to, co powiedziałaś - warczy moja przyjaciółka.
CZYTASZ
Baby, it's complicated
Teen FictionNaiwna nastoletnia miłość. Niezrozumiała, pełna niedomówień, czasami bez sensu, źle zaczęta, błędna, pełna pomyłek i złych zachowań. A jednak wciąż miłość. I to, cholernie, silna. Wiedziałam, że jest idealny i go pokochałam. Później zobaczyłam, że...