Minęły dwa miesiące. Dwa miesiące odkąd nie zamieniłam słowa z Dylanem. Dwa miesiące, w ciągu których żyłam w okropnej monotonii, poprawiłam stosunki z mamą, która mnie przeprosiła, spędzałam dużo czasu w towarzystwie Kelsey i Jace'a. To nie były złe dwa miesiące, były dobre, jednak czegoś brakowało, czegoś bardzo istotnego. Czegoś, bez czego moje życie stało się ponure i nudne, a tęsknota zabijała mnie kawełek po kawałku z każdym kolejnym dniem. Brakowało mi Dylana. Wciąż mi go brakuje, ale zaczynam się oswajać z nową sytuacją. Zabolało mnie, że od tamtego dnia nie odezwał się do mnie ani słowem, traktował mnie jak powietrze i nawet nie próbował mnie przekonywać. Ale czy właśnie nie tego chciałam? Dobrze, że tak się stało. Początki są bolesne, ale muszę zaakceptować to, jak układa się moje życie. Każdy przecież ma jakiś plan, jaki więc jest mój? Sama nie wiem, ale się dowiem.
Wstaję z łóżka. Patrzę na swój pokój, chyba nigdy nie było tutaj tak czysto. Odkąd nie miałam co robić ze swoim życiem zaczęłam sprzątać z nerwów. Musiałam zająć się czymkolwiek byleby tylko nie myśleć o Dylanie. Padło na sprzątnie. Wszystko w moim pokoju jest poukładane alfabetycznie w szafkach. Ciuchy są poukładane w kostkę i rozłożone kolorystycznie. Nie ma tutaj śladu po kurzu, wszystko regularnie dezynfekuje. Cóż, zaczęłam też sprzątać w całym domu.
Zakładam kapcie na nogi, szlafrok na plecy i ścielę łóżko bardzo dokładnie. Idę do łazienki, aby umyć w niej zęby, wyprostować włosy i się pomalować. Następnie wracam do pokoju i ubieram się w jeansy oraz biały t-shirt. Wracam do łazienki, aby wrzucić piżamę do prania. Następnie schodzę do kuchni. Mama już dawno jest w pracy. Otwieram lodówkę, wyjmując z niej potrzebne składniki do zrobienia sałatki. Kroję pomidora, rzodkiewkę, paprykę i awokado w kostkę, dorzucając trochę rukoli i wyciskając na to cytrynę. Wszystko przyprawiam solą i pierzem. Nalewam sobie wodę do szklanki. Siadam na kanapie, włączając telewizje i zaczynam jeść.
Kogo próbujesz oszukać? Nie smakuje ci to.
Zamknij się. Nie jest takie złe.
Wzdycham i sięgam po telefon, odblokowując go i sprawdzając wiadomości.
KELSEY: Roooooooosie, tak bardzo przepraszam! Nie dam rady dziś do ciebie przyjść... Ja i Jace idziemy do kina. Jeśli chcesz to chodź z nami, będzie super. Nie gniewaj się, kocham cię.
ROSIE: Wszystko w porządku. I tak nie miałam ochoty na robienie dziś tego projektu :) Swoją drogą czuję się przeziębiona, więc Wam nie potowarzyszę. Bawcie się dobrze. Kocham.
Przełykam ślinę. Wchodzę na instagrama. Obiecałam sobie, że tego nie zrobię, jednak nie mogę się powstrzymać i wchodzę na jego konto, sprawdzając czy dodał jakieś zdjęcie. Niestety nie. Jednak dodał jakąś relacje na instastory.
Nie powinnam.
Ale czy to coś złego?
Decyduję się, aby stworzyć nowe konto i dopiero obejrzeć jego relacje, ponieważ nie chciałabym, żeby pomyślał, że nadal go rozpamiętuje.
Bo niby wcale tego nie robisz?
Zamknij się.
Klikam w relacje. Początkowo wszystko na nagraniu dzieje się zbyt szybko, więc muszę obejrzeć je po raz kolejny. Widzę Dylana, obok niego jakichś dwóch typków, których nie znam. Krew zalewa mnie, gdy widzę piękną, długonogą blondynkę w obcisłej sukience, która składa gorący pocałunek na policzku Dylana. Natychmiast wyłączam instagrama, odrzucając telefon na bok. Po co w ogóle to sprawdzałam?
Zaczęłam wszystko od nowa. Nowe nawyki, nowe zwyczaje, koniec z toksycznymi znajomościami.
Wstaję z kanapy. Wyjdę pobiegać. Bieganie nie może być takie złe, prawda? Wiele osób biega, aby odreagować. Ja też powinnam. Idę do pokoju i podchodzę do szafy, którą otwieram. Zaczynam szukać czegoś sportowego.
CZYTASZ
Baby, it's complicated
Teen FictionNaiwna nastoletnia miłość. Niezrozumiała, pełna niedomówień, czasami bez sensu, źle zaczęta, błędna, pełna pomyłek i złych zachowań. A jednak wciąż miłość. I to, cholernie, silna. Wiedziałam, że jest idealny i go pokochałam. Później zobaczyłam, że...