39: „Kocham cię, zawsze będę"

27.3K 1K 526
                                    

Leżę przykryta kołdrą w swoim łóżku. Nie wychodziłam z niego od czterdziestu ośmiu godzin i sądzę, że zaczynam wariować. Nie zliczę ile chusteczek było mi potrzebnych, ile odcinków serialu obejrzałam oraz ile lodów zjadłam w ciągu ostatnich dwóch dni.

Obracam się na drugi bok i zamykam oczy, pogrążając się we wspomnieniach.

- Chcesz zrobić coś szalonego? - szepcze nagle do mojego ucha, powodując ciarki na moim kręgosłupie.

Spoglądam na niego.

- Zależy co.

- Co powiedziałabyś na to, żebyśmy zerwali się z tej dziury? - proponuje.

Marszczę brwi. Zerwać się z kozy? Nigdy tego nie robiłam. Zawsze Jace przychodził do mnie lub na odwrót i razem czekaliśmy na koniec kary.

- Nie wiem czy to dobry pomysł - krzywię się.

- Nie pękaj - wywraca oczami - Poza tym, co mówiłem co o krzywieniu się?

Wystawiam mu język, a ten kręci rozbawiony głową.

- Masz samochód? - pytam.

- Co to za pytanie? - prycha pod nosem - Szukasz sponsora?

- Nie, idioto - śmieję się pod nosem - Zerwę się jeśli odwieziesz mnie do domu.

- Niech będzie - wzrusza ramionami.

- Ale jak mamy to zrobić? Przez okno czy jak? - pytam.

- Może na przykład przez drzwi? - kiwa głową w stronę otwartych na oścież drzwi - Naoglądałaś się za dużo amerykańskich filmów.

- Ty jesteś Amerykaninem - wzruszam ramionami, wstając z krzesła.

- Skąd wiesz? - dziwi się.

- Poznałam po akcencie - wzruszam ramionami - Weź mnie na barana, będzie zabawnie.

- Zdecydowanie za dużo filmów - prycha pod nosem, idąc w stronę drzwi - Idziesz? - pyta, obracając się w moją stronę, a kiedy widzi, że nie mam zamiaru się ruszyć ponownie do mnie podchodzi i staje przede mną, schylając się lekko - Wskakuj - mówi.

Spoglądam na innych, siedzących w kozie.

- Nikomu ani słowa - mówię do nich, następnie wskakuje na ramiona Dylana.

Zaciskam oczy, próbując pozbyć się łez.

- Czy ja dobrze zrozumiałam... CHCESZ WŁAMAĆ SIĘ DO CZYJEGOŚ DOMU? - obracam się, wlepiając w niego zaszokowane spojrzenie - To nielegalne!

- Och, przestań być taką sztywniarą - kręci głową.

- Sam jesteś... jesteś...

- No jaki? - patrzy na mnie.

- Głupi - mówię z uśmiechem na ustach.

Brunet unosi brwi.

- Ty za to jesteś mądra - prycha pod nosem, skręcając w prawo.

- Na pewno mądrzejsza od ciebie.

- Masz odzywki jak dziecko z przedszkola.

- Lepsze takie niż żadne - cmokam.

Kręcę głową. Tak naprawdę to był jego dom. Byłam wtedy taka przerażona!

Baby, it's complicatedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz