Otwieram oczy i od razu napotykam śpiącego bruneta. Uśmiecham się leniwie. Kiedy śpi jest taki słodki. Trochę jak pies. Zupełnie bezbronny i spokojny. Chłopak otwiera jedno oko, potem drugie. Parska śmiechem, kiedy napotyka moją twarz.- Cholernie straszne, że patrzysz na mnie, kiedy śpię - śmieje się pod nosem.
Wywracam oczami.
- Ja też bałabym się na twoim miejscu - uśmiecham się tajemniczo - Równie dobrze mogę być psychicznie chora i mogę chcieć cię zabić.
- Kochanie, ty jesteś psychicznie chora - prycha pod nosem.
Marszczę brwi, rzucając mu udawane złe spojrzenie.
- Sam jesteś psychicznie chory - odpyskowuję.
- Dzieciak - komentuje, posyłając mi buziaka.
- Odezwał się dorosły - mruczę pod nosem, wstając z łóżka.
Przeciągam się leniwie. Mam na sobie koszule bruneta, czuję się w niej bardzo dobrze. Jest za duża, ale najbadziej cieszy mnie to, że jest jego. Lubię jego rzeczy.
- Co chcesz dzisiaj robić? - pyta mnie, również podnosząc się z łóżka.
Wzdycham.
- Chyba pójdę do Sophii - mówię.
Chciałabym powiedzieć, że MY pójdziemy do Sophii, ale nie chcę, żeby pomyślał, że za dużo sobie wyobrażam. Muszę mieć dystans do tego wszystkiego.
- Dobry pomysł - kiwa głową.
Przełykam ślinę.
- Możesz pójść ze mną, jeśli chcesz - proponuję.
Kurde, Rosie! Nie narzucaj się.
E tam.
- Myślałem, że to oczywiste - wzrusza ramionami, a ja staram się ukryć uśmiech - Idę do toalety, a ty możesz iść coś zjeść na dół.
Wywracam oczami.
- Mówiąc, że mogę iść coś zjeść masz oczywiście na myśli, żebym zrobiła nam śniadanie? - powstrzymuję się od posyłania mu znużonego spojrzenia.
- Jak ty mnie dobrze znasz - uśmiecha się.
Brunet podchodzi do mnie i składa krótki i słodki pocałunek na moich ustach. Następnie odwraca się i wchodzi do łazienki. Wypuszczam powietrze z ust i staram się nie uśmiechnąć, jednak nie udaje mi się to. Zakładam na siebie szlafrok Dylana i wychodzę z pokoju. Schodzę do kuchni, gdzie zderzam się z rzeczywistością. Przy kuchennym stole siedzi ojciec Dylana, co od razu budzi we mnie niepokój. Ostatnio nie skończyło się to dobrze. Przeczuwam, że tym razem też tak nie będzie. Wzdycham i obawą wchodzę do kuchni.
- Dzień dobry - mówię.
Pan O'brien odrywa wzrok od smartfona i skanuje mnie wzrokiem.
- Rosie - odzywa się zdziwiony - Co tutaj robisz?
Pamięta moje imię? Nie spodziewałam się.
- Um... jestem jakby... gościem Dylana - wyjaśniam zawstydzona.
Mężczyzna kiwa głową.
- Rozumiem - posyła mi uśmiech - Czyli mój syn nareszcie przestał zachowywać się jak dupek? - pyta mnie.
- Można tak powiedzieć - uśmiecham się delikatnie, a mężczyzna śmieje się pod nosem - Cóż... nie przeszkadzałoby panu, gdybym zrobiła śniadanie?
CZYTASZ
Baby, it's complicated
Teen FictionNaiwna nastoletnia miłość. Niezrozumiała, pełna niedomówień, czasami bez sensu, źle zaczęta, błędna, pełna pomyłek i złych zachowań. A jednak wciąż miłość. I to, cholernie, silna. Wiedziałam, że jest idealny i go pokochałam. Później zobaczyłam, że...