Rekrutacje

13.4K 722 173
                                    

Była gotowa na śmierć, gdy pod gabinetem Riddle'a stanęła o ósmej pięć. Może było to tylko pięć minut, jednak to było spotkanie z rygorystycznym człowiekiem, który mógł zabić ją samym spojrzeniem.

- To ty? Dobrze, że już jesteś. Musisz wiedzieć, że on lubi gdy wszystko idzie zgodnie z czasem.- poinformował ją ten sam mężczyzna co wczoraj i wpuścił do gabinetu Toma.

-Spóźniłaś się.- odparł chłodno Riddle, przeglądając jakieś dokumenty. Przerzucał w dłoniach tony papierów, zaciągając się cygarem. Wokół niego kłębiły się chmury dymu.

-Przepraszam - mruknęła cicho, nie znajdując żadnego dobrego usprawiedliwienia. Odruchowo spuściła głowę, odgarniając włosy z twarzy.

-Oddasz te teczki swojej przełożonej. Ona będzie wiedziała gdzie ma je wysłać - odparł twardo i wskazał ręką na wczorajsze dokumenty.

-Oczywiście - gdy dziewczyna zbierała wszystkie akta, Riddle skanował ją od góry do dołu. Dziś ubrana była w białą koszule z czarnymi paskami oraz spódnice kończącą się kilka centymetrów przed kościstymi kolanami. - Czy mogę coś jeszcze dla pana zrobić, panie Riddle?- spytała uprzejmie, widząc, że mężczyzna z uwagą jej się przypatruje. 

- Nie. Odejdź - warknął i nim zdążył mrugnąć jego gabinet był pusty. Nie minęła minuta, gdy usłyszał pukanie i zobaczył idealnie ułożoną, blond czuprynę.- Czego chcesz Malfoy?- spytał młodego mężczyznę, trzymającego w ręku zwinięty pergamin.

-Poinformować cię panie, że dziś przeprowadzamy rekrutacje pracowników w dziale szóstym i siódmym. Mam spodziewać się twojej obecności czy poprowadzić wszystko sam? - wyjaśnił. Tom ukradkiem spojrzał na dokumenty Bennett.

- Przyjdę na rekrutacje działu siódmego. Reszta jest twoja.

- Naturalnie. Zaczynamy od godziny czternastej w sali sądowej numer jedenaście - poinformował go blondyn i opuścił gabinet Czarnego Pana. 

***

- Proszę o uwagę!- wrzasnęła pani Chambert. Mary szybko spostrzegła, że kobiet jest zdenerwowana i wygląda jakby właśnie przebiegła mil drogi. Była zdyszana, a jej idealny kok został lekko poszarpany. Nerwowo kroczyła między biurkami.

Zapadła cisza, w której każdy wyczekiwał jej słów.

-Za piętnaście minut odbędzie się rekrutacja naszego działu, dlatego proszę abyście się szybko przygotowali i wzięli ze sobą swoje różdżki. Nie ma co panikować. To zwykła rozmowa - jej sztuczny uśmiech nie podniósł ich na duchu. W sali nastała wrzawa. Szepty rozchodzące się po sali były nie do wytrzymania. Pracownicy byli ewidentnie przerażeni, ponieważ nie każdy mógł pochwalić się czystością krwi. 

Mary ścisnęła w reku różdżkę i wstała z miejsca. Tłum kilkudziesięciu osób ustawił się za panią Chambert i ścisnął jak najbardziej możliwie. Brunetka miała wystarczająco stresu na dziś, a teraz czuła, że jej serce bije z prędkością wiatru, rozłamując żebra. Brakowało jej powietrza, a w głowie zaczęło się kręcić. Na szczęście tłum czarodziei ruszył z miejsca i wszyscy upchali się w siedmiu windach, zjeżdżając na dół do departamentu tajemnic. Przełożona zaprowadziła wszystkich pod sale z numerem jedenastym i odwróciła się w ich kierunku z wymuszonym pocieszeniem.

-Zostajecie tu i dopiero po usłyszeniu swojego nazwiska możecie wejść do środka. Pamiętajcie, że będę tam i dodam wam otuchy - wyszeptała i weszła do na sale. 

-Philip Ones!- krzyknął donośny, męski głos zza drzwi. Przez tłum przepchał się chudziutki mężczyzna z okularami na nosie. Mimo iż na korytarzu nie było wiele światła to Mary dostrzegła jak bardzo blady był Philip. Mężczyzna wszedł do sali i na korytarzu nastała cisza, ponieważ każdy chciał wiedzieć jakich pytań mogą spodziewać się na przesłuchaniu. Ktoś w tłumie rzucił, że nie ma czystej krwi, lecz na ratunek było za późno.

Wanted || Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz