Państwo idealni

7.6K 525 227
                                    

Wycisnęła morką szmatkę, klękając przy jego zmaltretowanej osobie. Zaczęła od skroni, która pokryta była największą ilością zaschniętej krwi. Cicho syknął, co spowodowało cofnięcie jej ręki. Nie płakał, ani nie jęczał, mimo, że ból wypisany był w jego oczach czarno na białym. 

- Wytrzymaj trochę - szepnęła, mimo, że byli zupełnie sami. Gdy Tom wyrwał Mulciber'owi zdjęcia, zrobił się tak wściekły, że wszelkie portrety, które wisiały w korytarzu zostały zdewastowane, a dwustuletni wazon z srebrnymi dodatkami obrócił się w pył. I zniknął. Nie wazon, ale Tom. Mulciber został, wzdychając. ,,Chcesz się nim zająć, to się rusz" syknął i zniknął gdzieś za rogiem. 

- Jesteś uparta. Przyszłaś tu, chociaż wiedziałaś, że Tom się wścieknie - zagryzając wargę, wznowiła pocieranie jego skroni. - Coś nie tak? Powiedział ci coś przykrego? - spytał, nie słysząc odpowiedzi. 

- Starałam się o tym nie myśleć, żeby nie czuć się okropnie, ale nie mogę... Myślałam całą noc i teraz. Właściwie nie spędziłam z nim bardzo długiego czasu, ale naprawdę się zakochałam, a on tak podle mnie okłamywał. Było dla mnie oczywiste, że nie jest święty, ale... Śmierciożercy? Morderstwa na zupełnie niewinnych mugolach? Robił to czego brzydzę się najbardziej i nie mogę określić czy wciąż go kocham, czy tak naprawdę gardzę nim - powstrzymała płacz, skupiając wzrok na czystej skroni. Ponownie zmoczyła szmatkę i wykręciła ją. Delikatnie ujęła jego podbródek, odchylając głowę bruneta o kilka stopni. Zaczęła subtelnie przecierać jego nos. 

- Chciałem, żeby...

- Nieważne, Gilbert. Powiedz mi w jaki sposób zrobili ci.. To - przyjrzała się jego licznym ranom, które z pewnością będą śniły się jej przez kolejne dni.

- Mężczyźni nie lubią mówić o tym jak zostali pobici - wymamrotał, uciekając wzrokiem na podłogę, jednak Mary uniosła jego podbródek jeszcze wyżej.

- Zdaję sobie sprawę, ale mi możesz powiedzieć, Gilbercie - uśmiechnęła się słabo. Ugryzł się w język nim powiedział jak bardzo uwielbia dźwięk swojego imienia w jej ustach.

- Najpierw dostałem w twarz, we własnym mieszkaniu i myślę, że straciłem pół zęba - wykrzywił się w coś co miało wyglądać jak uśmiech. - A potem, gdy Tom oświadczył, że eskortuje mnie Mulciber, mogłem się pożegnać z życiem. Czasami, gdy Riddle miał za dużo pracy, Ralph zajmował się jego wszystkimi więźniami i przejął nawyk okrutnych zabaw - wstrzymała oddech. - I je wszystkie wykorzystał na mnie. Oczywiście z przerwami na małą regenerację, aby nie móc mnie utracić. Nie chcę zapoznawać cię ze szczegółami jego metod. 

- A Tom?

- Spenetrował mój umysł i wie rzeczy... Które był bardzo prywatne - nie chciał, aby Mary patrzyła na niego ze współczuciem, lecz z drugiej strony najważniejsze było, że była obok, wiedząc, że nie jest plugawym zdrajcą. 

- Czysta - westchnęła, dotykając opuszkami palców jego twarzy. - Mogę? - zakłopotała się, kiedy spojrzała nieco niżej. Jego koszula i tak była wszędzie porwana, ale nie odważyła się go dotknąć. 

- Nie musisz, Mary. Tam są gorszę rany, które nie dadzą ci spać przez kolejne miesiące.

- Wymienię wodę na czystą, a ty zdejmij koszulę - poleciła, nie zważając na jego słowa. Pochwyciła wiaderko, szukając łazienki na parterze i niestety zamiast niej, spotkała Mulciber'a z podejrzliwym spojrzeniem.

- Skończyłaś, obmacywać tego sukinsyna? - warknął. 

- Przecież nawet cię nie dotknęłam - zaśmiała się chłodno, wymijając go. Trafiła do kuchni ze skrzatami, która schowana była za drzwiami, wtapiającymi się w ścianę. Szepnęła do pierwszego lepszego skrzata z prośbą o wodę i otrzymała ją po kilku sekundach. 

Wanted || Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz