Bolesna prawda i piękne kłamstwa

8.1K 532 115
                                    

- Co takiego? - poderwała się z sofy, stając pomiędzy Gilbertem, a Tomem. Spojrzała na bruneta, który uśmiechnął się do niej jak miał w zwyczaju, z radością i przyjaźnią. Zaraz przeniosła wzrok na czarnowłosego, który był poważny jak nigdy dotąd. Chociaż miał kamienny wyraz twarzy, Mary wprost czuła jak kipi w nim złość.

Nagle jakby zaczęło robić się zimniej, chociaż, gdy weszli do domu było bardzo ciepło. Dziewczyna przymknęła na chwilę oczy, łapiąc oddech. Serce waliło jej jak oszalałe, podczas gdy umysł nie mógł, a raczej nie chciał przyjąć do wiadomości tego co się stało.

- Jak to zdradził? - ponownie spojrzała na Gilberta. Mężczyzna nie odezwał się, jednak spojrzał na nią przepraszająco. Z jej zaszklonych oczu wyleciało kilka łez, które bezgłośnie opadły na podłogę. Zaraz poczuła, że ktoś stanowczo złapał jej ramię. 

- Nie możesz tu być - oznajmił Mulciber, ciągnąc ją do wyjścia. Ile by dała, aby to właśnie on okazał się zdrajcą! Nawet nie poczułaby współczucia, gdyby Tom powiedział, że go skazuję, ale  Gilbert? Miała gdzieś, że działał na rzecz Gwardii Feniksa. Wybaczyłaby mu wszystko, ponieważ z całego kółka adoracji Riddle'a on posiadał wielkie serce. Nie mogła nic zrobić, aby mu pomóc. 

- Poczekaj - zaparła się nogami. - Tom, nie możesz go aresztować, ani zabijać! Był twoim przyjacielem! - zaczęła histerycznie lamentować, jednocześnie zużywając energię na walkę z Mulciber'em, który próbował ją zabrać.

- Pośpiesz się - kompletnie zignorował jej błagania, czekając, aż współpracownik ją wyprowadzi. 

- Tom, proszę! Przecież Gilbert nie mógłby czegoś takiego zrobić! - dodała, szarpiąc się z drugim mężczyzną. Z powodu strachu i nadmiernej ilości adrenaliny nie słyszała jak bardzo żałośnie brzmi, bowiem brunet się przyznał, a Riddle zachowywał się jakby jej nie słyszał. 

- W porządku, Mary - odezwał się Conelly. - Rób co mówi Tom, dobrze? - jego opanowany głos i delikatny, przyjazny uśmiech uspokoił jej napad histerii, jednak nie zatrzymał płaczu. Czując się bezsilnie, pozwoliła, aby Mulciber ją wyprowadził przed kamienice. Odwróciła się patrząc w okna salonu, lecz nic nie ujrzała, gdyż jej wróg numer jeden wepchnął ją do auta. Sam usiadł obok niej i kazał kierowcy ruszać.

- Co się stanie z Gilbertem? - spytała, jednak w duszy czuła, że nie chcę znać odpowiedzi na swoje pytanie. 

- Zajmie się nim specjalny zespół, który eskortuję go do celi. Podejrzewam, że Tom zechcę wycisnąć z niego wiele informacji na temat pozostałych członków Gwardii. Czeka go noc pełna tortur - wyjaśnił oziębłym tonem. Kolejna szpilka wbiła się w serce młodej Bennett. Pomyślała, że Gilbert z pewnością chciał dobrze, a teraz będzie umierał w cierpieniach, na które nie zasługiwał w żadnym stopniu. Pojawiło się kolejne pytanie. Kto jest dobry, a kto zły? Była pewna, że Tom, którego kochała nigdy by jej nie skrzywdził, lecz tak samo Gilbert, który był jej przyjacielem nie zrobiłby jej czegoś złego.

Znów nie przyjemne uczucie chłodu. W całym pośpiechu nie wzięła ani swojej torebki, ani płaszcza. Zadrżała, zakrywając twarz dłońmi, które natychmiast zrobiły się wilgotne od łez. 

- Proszę - Mulciber podał jej jedwabną chustkę. Przyjęła ją niechętnie, wycierając mokre policzki.

- Gdzie jedziemy? - spojrzała za okno. 

- Do rezydencji.

Oddech dziewczyny zaczął się spowalniać, tak samo jak bicie serca. Zacisnęła w dłoni jedwabną chustkę i zacisnęła wargi, myśląc jak przekonać Toma, aby uwolnił Gilberta. 

W tym samym czasie, gdy czarny Bentley gnał przez ulice Londynu, czarnowłosy mężczyzna z mordem w oczach, usiadł w fotelu i jakby analizował zaistniałą sytuację. Gilbert przybrał neutralny wraz twarzy, gdy panna Bennett opuściła jego dom. Nie chciał, aby młoda dziewczyna widziała jego strach. 

Wanted || Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz