Umowa Riddle'a

12.2K 677 392
                                    

Zamieszanie w Ministerstwie przyprawiało Mary o ból głowy. Poniedziałek był zdecydowanie najgorszym dniem w tygodniu. Chaos zapanował niemal wszędzie. Pani Chambert wyglądała na wpół żywą, wydzierając się na każdego. Biegała od pracownika do pracownika, wydając szalone polecenia. Mary pragnęła jedynie przetrwać, chowając się za stertą papierów. 

- Zaniesiesz te akta do pana Mulciber'. Najlepiej nic nie mów w jego obecności - warknęła, rzucając jej przed nos szarą teczkę z wygiętymi końcami - Trzysta sześć - dodała, odmaszerowując. 

Została wysłana do kolejnego tyrana, którego znała jedynie z Proroka. Pan Mulciber wypowiadał się na temat ataków i finansów ministerstwa, kłamiąc jak najęty. Obracał się na każdym bankiecie Riddle'a i otaczał się gronem pięknych modelek, których twarze widniały na okładkach magazynu czarownica.

Ściskając dokument, wyszła z windy, mknąc przez drugie piętro. Wolałaby chodzić po lochach niż być na piętrze pełnym zbrodniarzy. Tu jednak panował zupełny spokój. Zero reporterów, przerażonych pracowników i szalonych kierowników. Cisza, ład i elegancja odznaczały piętro drugie.

Nim przekroczyła drzwi z tabliczką Mulciber, zawiesiła wzrok na drzwiach trzysta jedenaście. Potrząsając głową, zapukała, a drzwi otworzyły się sama, odsłaniając mroczny gabinet. Przypominał pomieszczenie Riddle'a, jednak było znacznie mniejsze. 

Wzrok niebieskookiej natychmiastowo padł na pokaźnych rozmiarów biurko, za których przesiadywał mężczyzna ze skupioną minę. Tak samo kamienna twarz, jednak w jego oczach odnalazła nutkę ciepła. Był szatynem o zielonych oczach i szeregiem białych zębów, które eksponował uśmiechając się od ucha do ucha.

Choć wcale nie chciała, wkroczyła do środka, słysząc skrzypnięcie drzwi, które zamknęły się za jej plecami. Mulciber zlustrował ją w podobny sposób co Riddle. Obserwacje zakończył ślizgońskim uśmieszkiem.

- W czym mogę ci pomóc, ślicznotko? - spytał, poprawiając swój krawat. Wpatrywał się w jej niebiańskie oczy, jakby próbował przeskanować ją od środka.

- Mam dla pana dokument - wyjaśniła cicho, podając mu przezroczystą teczkę. Przechwycił od niej teczkę.

-Rozumiem - mruknął, lecąc wzorkiem po kartce - Czy coś jeszcze? - zapytał, gdy z powrotem przeniósł wzrok na dziewczynę.

- Nie. To wszystko, proszę pana - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Mulciber zaczął coś mruczeć pod nosem i zaczął szukać pióra.

- Jesteś strasznie młoda... Jak ci na imię? - spytał, podpisując akta. Powstrzymała się od wywrócenia oczami.

- Mary - Mulciber podniósł głowę z taką prędkością, że dziewczyna usłyszała ciche strzyknięcie w jego karku.

- Bennett? - zapytał, marszcząc brwi.

- Tak - odpowiedziała, nie kryjąc zdziwienia. Mężczyzna diametralnie zmienił wzrok z uwodzicielskiego na pełen podziwu.

- Powinnaś wiedzieć, Mary, że w ostatnim czasie jesteś dość częstym tematem w towarzystwie pana Riddle'a - odchylił się na krześle, chwytając szklankę whisky.

- Słucham? - spytała zbita z tropu. Ten jedynie uśmiechnął się rozbawiony jej niewinnością. - Co pana tak bardzo śmieszy? - warknęła, zaciskając pięści. Zbyła łzy, które zgromadziły się w jej kącikach oczu.

- Nic, panno Bennett. Jesteś nadzwyczajnym okazem. Trzeba być bardzo wyjątkowym, aby zapaść Riddle'owi w pamięci, a ostatnim czasem to ty zakłócasz jego myśli. Słyszałaś, aby kiedykolwiek, jakakolwiek kobieta kręciła się blisko niego? Tym bardziej o żadnej nigdy nie wspomniał, a ty... Powiedzmy, że jesteś tą pierwszą - uśmiechnął się złośliwie. Dziewczyna odważyła się posłać mu najbardziej mordercze spojrzenie, na jakie było ją stać.

Wanted || Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz