Ostatni raz spojrzała na starannie ułożone ubrania, po czym zamknęła walizkę. Zaklęcie zmniejszająco-zwiększające okazało się zbawieniem. Z ogromnego kufra, bagaż stał się niewielką, a nawet skromną walizeczką.
Wściekła dziewczyna opadła na łóżko, przeklinając Toma Riddle'a i jego cholerną delegacje. Pragnęła zarazić się jakimś poważnym wirusem i zostać w domu, niż spędzić cały tydzień obok pana czarnowłosego. Nie była w stanie wyobrazić sobie nadchodzących dni. Ona kontra trójka mężów stanu.
Pani Sheen miała zamiar ukryć ją gdzieś w ciemnej piwnicy i już nigdy nie wypuścić na zewnątrz, ale zdrowy rozsądek podpowiadał im, że przed panem Riddlem nie ma ucieczki. W dodatku mężczyzna nie wysilił się, aby podać jej szczegóły całego wyjazdu. Jedyne co wiedziała to, że jedzie do Norwegii na nie więcej niż siedem dni.
O ósmej rano miała wyjść z mieszkania, ponieważ Riddle uznał, że wyślę po nią kierowce. Mary doskonale wiedziała, że czeka ją nieprzespana noc, podczas której będzie ją męczyć stres i natrętne myśli, oscylujące między jej przełożonym i delegacją.
Już dawno przyłapała się na tym, że non-stop myśli o Riddle'u, nawet kiedy nie chciała. Nieważne czy jadła śniadanie, czy kładła się spać, czy też szła na spacer. Cały jej umysł przepełniony był wrednym mężczyzną.
- Spakowana? - odwróciła głowę w stronę drzwi, skąd wystawała głowę siwowłosej kobiety.
- Tak - wydukała, powracając do postawy siedzącej. Pani Sheen szerzej otworzył drzwi, jednak pozostała w wejściu.
- Pomyślałam, że będziesz chciała coś do jedzenia na drogę. Kto wie ile czasu zajmie wam ta przeklęta podróż - fuknęła, kręcą głową. Niebieskooka mogła sobie jedynie wyobrazić jakie przekleństwa poleciałyby w stronę Riddle'a, gdyby na jego drodze stanęła ta porywcza staruszka. Na samą myśl uśmiechnęła się w duszy.
- Nie trzeba. Proszę mi wierzyć, że nie będę wstanie nic zjeść - podziękowała, wykrzywiając się w półuśmiechu. - Przysięgam, że wolałbym być przez całe życie zwykłą sprzątaczką w Dziurawym Kotle, niż spędzić ten tydzień z nimi... - w głębi serca wiedziała, że to nie prawda. Chociaż bała się delegacji, to za nic w życiu nie oddałaby swojej relacji z czarnowłosym. Uzależniała się od sposobu jakim na nią patrzył, mówił, a nawet traktował. Za każdym razem czuła stres, ale i motyle w brzuchu. Te dwie rzeczy zjadały ją od środka.
- No nie wiem Mary. Myślisz, że pan Riddle wymieniłby ciebie na kogoś innego?
*
Za pięć ósma wyszła przed kamienice, ściskając rączkę walizki. Dzielnie zacisnęła zęby, udając, że mroźny wiatr wcale jej nie przeszkadza. Obliczyła, że jeśli samochód nie przyjedzie na czas to jej palce się odmrożą. Całkowicie zignorowała ściskający się żołądek, który domagał się czegoś na ząb. Czegokolwiek.
Czarny Bentley przyjechał dwie minuty przed czasem, parkując centralnie przed zmarzniętą dziewczyną. Panna Bennett uprzejmie mruknęła coś na dzień dobry do kierowcy, który przechwycił jej bagaż, uprzednio otwierając drzwi do ogrzanego pojazdu. Wcale nie odetchnęła, gdy w środku przywitał ją uśmiechnięty Gilbert.
- Dzień doby, Mary - ucałował jej zimną dłoń i nie puścił. Brunetka powstrzymała się od powiedzenia 'dla kogo dobry, dla tego dobry' i odwzajemniła uśmiech.
- Dzień dobry - przynajmniej ogrzał jej rękę, którą puścił, kiedy kierowca w podeszłym wieku ruszył z miejsca.
- Zmarzłaś - zauważył mężczyzna, obserwując pannę Bennett kątem oka. Chwilę walczyła z pasem bezpieczeństwa, ale udało się zwyciężyć.
CZYTASZ
Wanted || Tom Riddle
FanfictionGdy Mary stała przed tyranem, spodziewała się wszystkiego. Była gotowa na śmierć, która mieszkała w oczach przywódcy. Nie przypuszczała jednak, że stanie się kimś, kogo Tom Riddle zapragnie tak bardzo jak samej władzy. Co do powiedzenia ma młoda dzi...