Całkowicie nieprzewidywalny

10.8K 597 141
                                    

Powolnym krokiem przemierzała uliczki Londynu. Nie za bardzo śpieszyło jej się do pracy, tym bardziej, że nie chciała spojrzeć w oczy przełożonemu. Po wczorajszej przejażdżce było jej zwyczajnie głupio. Pan Riddle utwierdził niebieskooką w przekonaniu, że między nimi nie ma jedynie czysto-pracowniczej relacji. Jest coś jeszcze, ale Mary sama miała do tego dojść. 

W dodatku na koniec jakże przyjemnej podróży, czarnowłosy uraczył ją niezwykle pociągającym uśmiechem, przez co jej policzki nabrały nazbyt wyrazistego koloru. Na samo wspomnienie poczuła zażenowanie i musiała szybko spuścić głowę, aby przechodnie nie wzięli jej za wariatkę.

W samym ministerstwie starała się wyminąć tłum i dostać się do pierwszej lepszej windy. Niestety drogę do niej zagrodził tłum czarodziei z dużymi aparatami. Z początku pomyślała, że czekają oni na jakiegoś ważnego delegata, lecz gdy z ich ust padło ,,To Mary'', zatrzymała się gwałtownie. 

Obskoczyli ją jak niespotykany obiekt, strzelając światłem z lamp. Jedyne co mogła zrobić to zasłonić ręką oczy, które nie wytrzymały intensywności świateł. Z każdej strony padało jakieś pytanie, ale dziewczyna wyłapała niektóre. Wcale nie należały do przyjemnych. Między innymi, co takiego musiała zrobić, aby dostać tak prestiżową posadę. I wcale nie chodziło o jej doświadczenie w pracy. 

Wszystkie te pytania zataczały się głównie wokół jej relacji z Tomem Riddlem. Nie odpowiedziała na żadne, zakrywając się rękoma. Pchali się w jej kierunku, przez co nie raz oberwał w żebra czy w głowę. Zapomniała jak się oddycha, wpadając w atak paniki i nikt nie kwapił się, aby jej pomóc.

Krzyk jednego z fotografów, wybudził ją z opresji. Zostali brutalnie odciągnięci od panny Bennett za sprawą ochroniarzy, którzy nie mieli litości w swej sile. Jeden z nich złapał ją za ramię i wprowadził do windy. Nie do końca wiedziała co się dzieję, lecz nieznajomy mężczyzna puścił ją dopiero na piętrze drugim. 

- Dziękuję - wyjąkała, po czym z prędkością światła wybiegła na korytarz. Zapłakana wpadała do gabinetu, opierając się o drzwi. Jej torba upadała na posadzkę, a płaszcz sam zsunął się z ramion.

- Co się stało? - gdy podniosła powieki, ujrzała zaniepokojoną twarz Gilberta, który złapał ją w tali, nim jej kolana uderzyły o podłogę.

- Nie wiem. Oni otoczyli mnie tak nagle, a ja nawet... Nie wiedziałam co mam zrobić - starła łzę, łapiąc oddech. Zacisnęła dłoń na garniturze bruneta, widząc jak bardzo trzęsie się. 

- Kto, Mary? - spojrzał jej w oczy. Delikatnym dotykiem chciał ją uspokoić i dać poczucie bezpieczeństwa, którego młoda Bennett potrzebowała w tamtej chwili najwięcej. 

- Dziennikarze - wydukała, chowając głowę w jego szyi. Zaiste Gilbert potrafił wytworzyć wokół siebie aurę ciepła, która natychmiast uspokoiła jej serce. 

- Wiesz Mary, że... Mnie też kiedyś napadli. Po tym nieprzyjemnym incydencie miałem złamaną rękę i zadrapaną twarz. Zrobili ci coś poważnego? - odsunęła się o krok, wzdychając. 

- Nie. Bolę mnie żebra, ale są jedynie poobijane - wyznała, wycierając resztę łez. Zrobiła z siebie ofiarę, choć wcale nie chciała. Nie mogła jednak powstrzymać strachu, którego się najadła jeszcze chwilę temu. 

- Musisz powiedzieć o tym Riddle'owi.

- Muszę? Po co mam mu zawracać głowę? Pewnie ma dużo pracy - schyliła się po swoje rzeczy i sprawnie zebrała je z podłogi. 

- Nawet gdybyś tam poszła i powiedziała najbardziej bezsensowną rzecz na świecie, to i tak nie przeszkadzałabyś mu. Prawda? - uśmiechnął się złośliwe, podchodząc do drzwi. - Musisz mu powiedzieć, Mary - złapał za klamkę.

Wanted || Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz