Minęło prawie sześć miesięcy odkąd Mary wróciła do Szkocji. Minęło prawie pół roku odkąd ostatni raz widziała Toma. Mieszkała u rodziców w swojej dawnej, przytulnej sypialni, gdzie za ścianą spał Gilbert. Henry mówił, że Conelly dotrzyma jej towarzystwa, a Mary musiała na nowo poukładać sobie rzeczy w głowie i przyswoić to, że Tom ją okłamał, obdarował klątwą, zabijał i stworzył śmierciożerców, którzy mordowali na jego życzenie.
Sprawdziły się przypuszczenia Henry'ego, który wiedział, że Mary nie poradzi sobie z takim ciosem. Zupełnie tak jakby Riddle wbił długie sztylety w jej serce. Tak się czuła i nie miała zamiaru udawać, że jest w porządku, bo tak nie było.
Najchętniej otrułaby samą siebie, byleby uwolnić się od bolesnych myśli i koszmarów, które ją wykańczały, a cała obecność Gilberta była i dobra i zła. Chwilami wywoływał na jej twarzy piękny uśmiech, a innym razem tylko przypominała jej o Riddle'u.
Państwo Bennett wspierali swoją młodą córkę jak tylko mogli. Starali się prowadzić z nią jak najwięcej rozmów, poza tym jej mama gotowała Mary wszystko co uwielbiała jeszcze w dzieciństwie, natomiast pan Bennett organizował rodzinne spotkania jak najczęściej, ponieważ tylko w takich chwilach Mary czuła się stosunkowo dobrze.
I wszystko mogłoby się tak ciągnąć w nieskończoność, gdyby owego sierpniowego poranka Mary nie otrzymała listu w dużej kopercie z elegancką pieczęcią. W tym czasie wszyscy w domu Bennett'ów jedli śniadanie, a poranna poczta nie była niespodzianką, dopóki pani Bennett nie upuściła noża, widząc minę swojej córki.
- Mary... Nie otwieraj tego li... - za późno, ponieważ niebieskooka już zdążyła wstać od stołu, zabierając list ze sobą.
Wyszła na taras, siadając w wiklinowym krześle. Po chwili namysłu ostrożnie rozerwała kopertę, wyciągając jej zawartość. Bała się, że po przeczytaniu poczuje się jeszcze gorzej, że będzie o nim non stop myślała, że będzie z nią jeszcze gorzej. Ale otworzyła go.
"Kochana Mary,
Nie wiem jakie są szanse na to, że w ogóle otworzysz ten list, ale wypada abym wyjaśnił ci kilka spraw. Jestem bezczelny pisząc po tak długim czasie, wiem. Ponad to, ten list powinien składać się z samych przeprosin, ponieważ wszystko co się wydarzyło jest tylko i wyłącznie moją winą. Zawsze uważano mnie za potwora i mówiono mi prosto w twarz, że jestem okrutny, jednak mnie to nie ruszało, co więcej nie obchodziło mnie zdanie innych. Zabolało mnie po raz pierwszy, gdy twój brat wysyczał mi to prosto w twarz, pokazując jak bardzo cię skrzywdziłem. Są ludzie, którzy zasługują na krzywdę i ty nie nich nie należysz, Mary.
Wiem, że złamałem twoje serce, a nawet zmiażdżyłem je bez skrupułów. Gilbert miał rację. Kiedy kazałem go aresztować, byłem wściekły, bo w końcu należał do organizacji, która groziła tobie, ale wtedy on powiedział, że jedynym zagrożeniem dla ciebie jestem ja. Taka prawda. Byłem gotowy zamordować tych, którzy chcieli cię jakoby skrzywdzić, a nikt nie skrzywdził cię bardziej niż ja sam. Myślę, że wiesz czemu kłamałem i potraktowałem cię klątwą. Chciałem cię przy sobie zatrzymać, oczywiste. To było złe i egoistyczne, zadaję sobie z tego sprawę i żałuję, że tak postąpiłem.
Teraz nie ma już osoby, która nie widzi we mnie diabła, ale naprawdę boli mnie ta strata. Ja nigdy nie traciłem, Mary i stało się. Nie byłaś władzą, nie byłaś majątkiem, byłaś człowiekiem, którego potraktowałem jak własność i zakończyło się fiaskiem.
Teraz piszę jak okropnie się czuję, a tak naprawdę to ty jesteś poszkodowaną. Przeze mnie cierpisz i płaczesz. Twój brat wyznał mi wszystko ze szczegółami, niszcząc połowę mojego gabinetu. Henry potrafi opisywać bardzo realistycznie, ponieważ kiedy mówił o tobie, potrafiłem czuć to co ty czułaś. Zniszczyłem cię, twoje serce, dobro, w które wierzyłaś. Dlatego przeze mnie nie będziesz ufała innym, przeze mnie będziesz płakała i umierała z bólu.
CZYTASZ
Wanted || Tom Riddle
FanfictionGdy Mary stała przed tyranem, spodziewała się wszystkiego. Była gotowa na śmierć, która mieszkała w oczach przywódcy. Nie przypuszczała jednak, że stanie się kimś, kogo Tom Riddle zapragnie tak bardzo jak samej władzy. Co do powiedzenia ma młoda dzi...