Inaczej niż wcześniej

7.4K 473 110
                                    

Zeszła na dół po schodach, zaraz za Tomem. Utrzymywała spojrzenie wbite w podłogę, pod natłokiem myśli i bólu jaki zadał jej czarnowłosy w przeciągu kilku godzin. Przeżywała nie sam fakt, że ją okłamał, ale to, że nie czuł skruchy, mimo wszystkich morderstw i okropieństw, których dokonał.

- Wyznaczyłem datę rozprawy na pojutrze. Dzień przed świętami - coś ją obudziło, gdy Mulciber zaczął mówić. Święta. Za dwa dni Wigilia, a ona nawet nie spakowała się do rodziców. Nawet nie chciała tam jechać! Nie czuła się na siłach, aby porozmawiać z nimi na temat jej... partnera, o którym wiedział cały magiczny świat.

- Nie potrzebnie. Załatwimy to w inny sposób - pokręcił głową, pozostawiając Mulciber'a w osłupieniu. 

- Inny sposób? 

- Chodź ty Mary - uniosła głowę, napotykając wyczekujące spojrzenie niebieskookiego. Klęczący na podłodze Gilbert jedynie patrzył niespokojnie to na nią, a niego. Gdy była już obok Riddle'a, ten objął ją w tali, przyciągając do swojego boku. - Widzisz tę oto kobietę, Gilbercie? - spytał jadowicie. Nie słysząc odpowiedzi, niewerbalnie zmusił go do spoglądania na ich dwójkę. 

- Widzę - odparł twardo. Nie chciał pokazać, że siniaki wciąż go bolą, a kolana wręcz pieką od klęczenia.

- Znaj łaskę, bo dzięki niej unikniesz śmierci, ale... Konsekwencje dotyczące zdrady rządu nie ominą cię - zakomunikował wyniośle. Brunetka poczuła silną potrzebę zaprotestowania, uważając, że tortury przez jakie przeszedł Gilbert były wystarczającą karą. Jednak nie odezwała się, gdy Tom jeszcze mocniej zacisnął rękę na jej pasie. - Zostaniesz wygnany z kraju - dopowiedział równie niemiło. 

- Mary, cokolwiek zaproponowałaś mu, cofnij to. Nie możesz marnować swojego młodego życia, za to co ja zrobiłem, rozumiesz? Mary, proszę cię - zupełnie zignorował werdykt czarnowłosego, patrząc błagalnie w zaszklone oczy panny Bennett. 

- Odprowadź więźnia gdzie jego miejsce - polecił Mulciber'owi. Mary ukradkiem starła swoje łzy, czując się jakby tylko pogorszyła sprawę Gilberta, a jednak w tamtej chwili musiała myśleć jednie o tym, że uratowała jego życie. - Już dobrze? - spojrzał na nią czule, jak miał w zwyczaju. 

Istotnie była wyjątkowa. Nigdy nie spojrzał na kogoś w sposób jaki robił to przy niej i dla niej. I owszem kochała go, ale raptem strach, który towarzyszył jej na początku ich znajomości powrócił, tak samo jak brak zaufania. Wcześniej zdawało jej się, że doskonale wiedziała co widzi w jego pięknych, niebieskich oczach, a teraz patrzyła na nieznane jej obszary, które okazały się przerażająco tajemnicze i jakby zimniejsze.

- Chcę już wrócić do domu - wyszeptała. I chociaż minęła godzina od jej przyjazdu, czuła się wykończona. Oczyściła Gilberta z ran, wysłuchała wszystkiego co zrobił mu Tom i zrozumiała, że właśnie Riddle jest osobnikiem zupełnie jej obcym.                                                            

Następnego dnia nie poszła od razu do pracy, ponieważ potrzeba porozmawiania z bratem była silniejsza. Henry miał już wolne i był nawet spakowany na jutrzejszy wyjazd do Szkocji, jednak magia świąt nie udzieliła się ani jemu, ani jej. 

- Widziałem gazety. Gilbert wydawał się być porządnym człowiekiem - rzucił na powitanie, wpuszczając ją do środka. Zatrzymała się w korytarzu, patrząc na brata błagalnie. - Co się stało?

- Kiedy Tom aresztował Gilberta, nie wierzyłam, że mógłby zrobić coś złego. Ale przyznał się, że działał w Gwardii Feniksa, a to oni grozili rządowi i mi - załkała, pozwalając, aby Henry zdjął z niej płaszcz. - Lecz oni nigdy nie byli tymi, którzy mieliby kogokolwiek skrzywdzić. Tom kłamał przez cały czas. To Tom jest przywódcą śmierciożerców i to on stoi za tymi atakami. I kiedy ja rozpływałam się w jego oczach i słowach, on mordował innych, bezczelnie wmawiając mi, że Gwardia Feniksa jest zła! - przytuliła go, płacząc w świeżą koszulę brata. Pachniał przyjemnie, czymś co kojarzyła z bezpieczeństwem.

Wanted || Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz